Przystanek na Pl. Pułaskiego pęka w szwach
Długa kolejka pojazdów, często z włączonymi silnikami, ścisk, zdezorientowani ludzie biegnący od busa do busa, wpadający czasami dosłownie pod koła pojazdów – to normalny niestety widok na przystanku autobusowym przy Pl. Pułaskiego.
Dodajmy – newralgicznym miejscu na komunikacyjnej mapie Bochni. Tu skupia się cały ruch busów i autobusów.
Kiedyś to miejsce było zarezerwowane dla pojazdów PKS i MPK. Ale to było dawno. Teraz rządzi tu swoiste prawo dżungli – miejsce zajmuje ten, kto jest pierwszy. Najwięcej jest busów, które jeszcze nie tak dawno swój parking miały przy ul. Galasa. Teraz najpopularnijesze linie – do Krakowa i Brzeska, na południe i północ powiatu stąd właśnie zaczynają swój bieg.
Problem z przystankiem dostrzega radny Piotr Dziurdzia, który podczas czwartkowej (29 listopada) sesji Rady Miasta złożył w tej sprawie interpelację. Czytamy w niej m.in.: „Z przykrością trzeba przyznać, że główny przystanek autobusowy w centrum miasta na Placu K. Pułaskiego nie jest wizytówką Bochni, miasta które jest miejscem pracy i nauki dla wielu mieszkańców sąsiednich gmin i powiatów, które przyciąga turystów i powinno być dla nich przyjazne od momentu przyjazdu aż do wyjazdu, także wtedy kiedy chcą np. odwiedzić przy okazji Kraków. Można zauważyć, że oprócz wzmożonego ruchu autobusów komunikacji miejskiej i busów z przystanku tego coraz częściej odjeżdżają również autobusy dalekobieżne, w tym międzynarodowe.”
Dalej radny koncentruje się na kwestii mnogości różnych rozkładów jazdy i postuluje wprowadzenie czytelnych, jednolitych, standardowych form zamieszczanych przez przewoźników informacji, z podziałem na komunikację lokalną i dalekobieżną.
Zdaje się jednak, że trzeba pójść nieco dalej z tym problemem. Uporządkowaniu powinna ulec nie tylko kwestia samych rozkładów jazdy, ale i „wolna amerykanka” w korzystaniu z samych miejsc postojowych na tym przystanku.