Przewodniczący PiS wyjaśnia trudności podczas wizyty premiera
Wszystkich z Państwa, którym nie udało się dostać na środowe (9 października) spotkanie z p. premierem K. Morawieckim, w imieniu organizatorów i swoim własnym - serdecznie przepraszam - napisał Ireneusz Sobas jeden z głównych organizatorów wczorajszego spotkania z premierem. Wielu oczekujących na spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim nie doczekało się wpuszczenia na salę. Dziś odebraliśmy pismo od organizatorów wyjaśniające wczorajszą sytuację.
Organizatorzy tłumaczą problemy z wejśćiem brakiem czasu oraz niedostępnośćią innych sal, które mogły pomieścić wszystkich chętnych. Po części - wyjaśnia Ireneusz Sobas - była to decyzja Służby Ochrony Państwa, które blokowały wejśćie do budynku wszystkim chętnym.
Przez cały czas trwania spotkania trwały negocjacje z funkcjonariuszami Służby Ochrony Państwa w sprawie umożliwienia osobom, pozostającym na zewnątrz, uczestnictwa w nim. Niestety, zakończyły się jedynie połowicznym sukcesem. Niejako dla tych, którzy do budynku szkoły muzycznej weszli już w trakcie spotkania premier przedłużył swoją wizytę, cierpliwie fotografując się z każdym, kto tylko miał na to ochotę i ostatecznie opuścił Bochnię dopiero przed godz. 23.
Odpowiadając na często zadawane pytanie, dlaczego spotkanie zorganizowano właśnie w tym miejscu wyjaśniam, że na jego przygotowanie mieliśmy dosłownie kilka godzin w poniedziałek po południu i w chwili przekazania nam decyzji o przyjeździe premiera do Bochni największą dostępną salą dysponował Zespół Państwowych Szkół Muzycznych, którego dyrektorowi, p. Krzysztofowi Krawczykowi za podjętą decyzję chciałbym bardzo podziękować, a wiązała się z poddaniem się szeregowi rygorów, narzuconych przez prawo i egzekwowanych przez funkcjonariuszy SOP i Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji.
Wiele osób zastanawiało się dlaczego nie zorganizowano tego spotkania w Oratoriom św. Kingi. Lokalne władze kościelene nie wyraziły jednak na to zgody po ostatniej wzmożonej krytyce dotyczącej wynajmowania Oratorium na sptkania polityczne.
Do tej pory - kontynuuje przewodniczący PiS w mieście - wszelkiego tego typu duże spotkania organizowaliśmy w Oratoriom św. Kingi (d. kino „Jutrzenka”), jednakże po wiosennej wizycie w Bochni ówczesnej wicepremier B. Szydło, zorganizowanym właśnie w Oratorium, w niektórych mediach (także lokalnych) wylała się taka fala hejtu na Kościół za rzekome mieszanie się w ten sposób do polityki, że władze kościelne zakazały wynajmowania, nie liturgicznego przecież, obiektu, na cele organizacji spotkań politycznych. Szanując te decyzje pragnę tylko pokazać, do jakich paranoicznych, w mojej ocenie, sytuacji dochodzi na fali rozpętanej fali nienawiści.
Na koniec – sprawa spotkania z premierem ujawniła pozornie tylko drugorzędną bolączkę, jaka doskwiera naszemu miastu – brak porządnej sali konferencyjnej, mogącej pomieścić nie 120-150, a 200-300 osób. Jeśli takowa nie powstanie np. przy okazji wzniesienia budynku nowej biblioteki, sytuacja taka, jakiej doświadczyliśmy 9 X, będzie się powtarzać. Myślę, że jest to jedno z zadań, jakie powinniśmy postawić przed posłem z Bochni.
Czytaj także: Niedostępny Morawiecki