Pożegnanie ks. proboszcza parafii św. Mikołaja. Bez udziału proboszcza
Setki wiernych, którzy w niedzielę 15 lutego przybyli do Bazyliki św. Mikołaja na mszę św. dziękczynną za 22 lata posługi ks. infułata Zdzisława Sadki, aby go pożegnać i modlić się o jego powrót do zdrowia, zostało niemile zaskoczonych absencją proboszcza.
Mszę koncelebrowało kilkudziesięciu księży z obu dekanatów bocheńskich pod przewodnictwem ks. prałata Stefana Broniaka, proboszcza parafii Rzezawa. Uczestniczyły w niej władze samorządowe Bochni w osobach starosty Ludwika Węgrzyna i burmistrza Stefana Kolawińskiego, delegacje instytucji, zakładów pracy i szkół. Było też kilka pocztów sztandarowych, głównie z „Solidarności”.
Zabrakło jednak tego, w intencji którego msza była odprawiana. Wielkim nieobecnym był ks. Sadko i w zasadzie przez całą liturgię nie wytłumaczono przyczyn jego nieobecności. Dopiero pod jej koniec ks. senior Rafał Jagoda odczytał krótki list od proboszcza, który jednak niczego nie wyjaśniał.
Uważnym słuchaczom liturgii - a msza (o co coraz ciężej) odbywała się w wielkim skupieniu - nie mogło ujść uwadze, że dominującym jej tematem był trąd, jako choroba niszcząca ciało i umysł człowieka. Mówiły o niej zarówno oba czytania (czytanie z Księgi Kapłańskiej: „Trędowaty, który podlega tej chorobie, będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: “Nieczysty, nieczysty!” Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem) jak i tekst Ewangelii („Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony”)
Także wygłaszający homilię ks. Józef Piech, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Mikluszowicach, nawiązał do tej strasznej choroby, na którą antidotum wynaleziono zaledwie kilkadziesiąt lat temu. Przechodząc do wątku ks. infułata skupił się głównie na jego dokonaniach w zakresie dbałości o parafię, powierzoną jego pieczy bazylikę, podnosząc zasługi ks. Sadki w dzieło jej remontu.
Mnożących się znaków zapytania nie wyjaśnił, odczytany pod koniec mszy krótki list ks. infułata, w którym poinformował, że podjął decyzję, „iż będzie lepiej” gdy zrezygnuje z uczestnictwa w niej. Poprosił też delegacje, chcące go pożegnać, by przyniesione kwiaty złożyły w kaplicy MB Bocheńskiej, co też uczyniono.
Byłoby faryzejstwem w naszej strony udawanie, że nie docierają i do nas sygnały o jeszcze innym, niż ciężka choroba, powodzie rezygnacji ks. infułata z piastowanego od 1993 roku stanowiska. Zawierają oskarżenia o bardzo ciężkim kalibrze, od razu wyjaśnijmy: nie dotyczące okresu jego posługi w Bochni. Nie mając kompletnie podstaw do wyrokowania w tej sprawie powstrzymamy się od jakiegokolwiek komentarza, prosząc jednocześnie i innych o to samo. Żeby zabić człowieka w wymiarze społecznym nie trzeba dziś wyrafinowanej broni – wystarczy plotka, pomówienie, oszczerstwo. Wiemy, że ks. infułat cierpi dziś bardzo w sensie fizycznym i duchowym. Życzymy mu rychłego powrotu do zdrowia, ale także szybkiego i jednoznacznego wyjaśnienia wątpliwości, narosłych wokół jego tak bardzo niespodziewanej decyzji o rezygnacji ze stanowiska. Jest to także potrzebne nam wszystkim, wspólnocie parafialnej i obywatelem tego miasta.
Z nieoficjalnych informacji dowiedzieliśmy się, że czynione są już kroki do zapełnienia wakującego po ks. Sadce urzędu. Ma je objąć duchowny, zatrudniony w tarnowskiej kurii diecezjalnej.