Polskie insygnia koronacyjne na zamku w Wiśniczu
360 lat temu podczas potopu szwedzkiego marszałek wielki koronny Jerzy Lubomirski wywiózł insygnia koronacyjne i inne klejnoty Skarbca Koronnego do zamku w Lubowli. W tym roku obchodzona jest właśnie rocznica tego wydarzenia.
Rocznica która powinna mieć dla nas znaczenie szczególne gdyż nie chodzi tylko same klejnoty i insygnia koronacyjne ale także o Jerzego Lubomirskiego, który spoczywa na zamku w Wiśniczu. To właśnie dzięki jego zapobiegliwości insygnia uratowały się i przetrwały szwedzki najazd. Ich kopie, oryginalne niestety nie zachowały się, są stałym elementem ekspozycji na zamku w Starej Lubowli na słowackim Spiszu, który w ówczesnych latach był także własnością Lubomirskich. Kustosze słowackiego muzeum postanowili uczcić rocznicę przewiezienia polskich insygniów wyruszając w tą samą drogę. Ich trasa wiedzie od Wawelu poprzez Wiśnicz, Krynicę na Słowację. Insygnia przewożone są w specjalnej skrzyni, a towarzyszy im orszak polskich wojsk, grupy rekonstrukcyjnej (Podolski Regiment Odprzodowy), przedstawiających husarię oraz żołnierzy z polskich regimentów wraz z damami dworu.
Od soboty na zamku odbywały się pokazy grupy, która wszystkim zainteresowanym opisywała stroje i obyczaje rycerskie z epoki. Wokół zamku pojawiły się stragany z rękodziełem.
Sokolnicy z grupy św. Bawona przedstawili swoich podopiecznych czyli ptaki drapieżne, w tym bielika amerykańskiego występującego w Ameryce Północnej będącego symbolem narodowym Stanów Zjednoczonych. Przypomnijmy, że polskim symbolem jest jego europejska odmiana bielik polski (zwyczajny).
Dzieje polskich insygniów królewskich w małym zarysie
Podczas koronacji królów polskich, podobnie zresztą jak i władców innych krajów, używano tzw. regaliów. Składały się na nie: korona, berło, miecz, oraz jabłko. Najważniejsza z nich to oczywiście - korona. Warto przy tym wspomnieć, że jej pierwowzorem, który ewoluował w ciągu wieków był złoty wieniec, insygnium władzy cesarzy rzymskich.
Pierwszą, polską koronę włożono na skronie Bolesława Chrobrego w 1025 roku. Stosunkowo najpóźniej, bo w roku 1295 do insygniów władzy królewskiej dołączono jabłko.
Polskie regalia miały bardzo burzliwe, a niekiedy – tajemnicze dzieje, co nie może dziwić w kraju, który w XX wieku przez jednego z historyków został nazwany Bożym Igrzyskiem.
Dość wspomnieć, że wykonaną specjalnie dla Chrobrego koronę, piękną corona clausa, znaną z obrazów Matejki, użyto tylko dwa razy: do koronacji Bolesława oraz jego syna, Mieszka II. W 1031 roku została wywieziona do Niemiec, przekazana ówczesnemu cesarzowi i … ślad po niej zaginął. Trochę więcej szczęścia miała korona królewskiej małżonki Rychezy. Też ją wywieziono, ale potem zwrócono królowej. Została w niej pochowana i pewnie pozostałaby w jej władaniu na wieczność, gdyby nie ponowny pochówek królowej w 1633 w Kolonii, kiedy koronę po prostu skradziono.
Nie był to jedyny raz, kiedy regalia padły łupem grabieży. Zwykłych rabusiów albo też osób wysoko urodzonych, które uważały, że z jakiś przyczyn mają prawo do polskich regaliów. Tak zrobił np. Ludwik Andegaweński, który po swojej koronacji na króla polskiego wywiózł koronę (wykonaną dla Władysława Łokietka) na Węgry, albo, w XVII wieku, Jan II Kazimierz Waza, który przywłaszczył sobie część klejnotów koronnych i wywiózł je do Szwecji. Korona Łokietka wróciła do Polski w 1412r. Ostatni raz spoczęła na skroniach Stanisława Augusta Poniatowskiego (1764 ).
Najbardziej spektakularna grabież polskich regaliów miała miejsce w 1795 roku. Prusacy, zawładnąwszy Wawelem, brutalnie włamali się do skarbca i skradli z niego wszystko co było ze złota, srebra bądź ozdobione drogimi kamieniami, w tym insygnia koronacyjne królów polskich. W 1809 król pruski Fryderyk Wilhelm II kazał zniszczyć polskie regalia i przetopić je, a z kruszcu – wybić monety.
Do naszych czasów zachowały się następujące regalia królów polskich: Miecz koronacyjny Szczerbiec, Miecz koronacyjny Augusta III , Insygnia koronacyjne Augusta III i jego małżonki Marii Józefy, Polska Korona Cesarska, Rosyjskie berło cesarskie, Miecz poświęcany Jana III Sobieskiego.
Polska jest jedynym krajem w Europie, który nie posiada oryginalnych regaliów, a to zaś, co ze skarbca koronnego zostało, jest zaledwie skromną częścią dawnego bogactwa przeszłości. Nasi pobratymcy, Czesi i Węgrzy mają swoje insygnia, otaczane niemal religijnym kultem i czcią, będące w ich odczuciu najcenniejszymi relikwiami narodowymi. Zarówno korona św. Stefana jak i korona św. Wacława są pilnie strzeżone. Korona św. Wacława, przechowywana w katedrze praskiej, jest dla narodu czeskiego świętością, symbolem nie tylko historycznym ale i religijnym. Koronacje bowiem były ceremoniałem kościelnym, a król jest zawsze pomazańcem bożym, którego władza pochodzi z góry od Boga, nie zaś z dołu od ludu, jak to się ma w świeckich i laickich demokracjach. Korona św. Stefana przypomina zaś o świetności Węgier. Należy do sfery sacrum. Wszystkie narody europejskie chlubią się insygniami koronacyjnymi. Korona bowiem symbolizuje ciągłość historyczną, stanowiąc potwierdzenie królewskości kraju.
Polskie Insygnia Koronacyjne – Michał Rożek – TUTAJ