Policja odpowiada na pytania o protesty proaborcyjne
Korzystając z obecności kom. Cetnarskiego z Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Bochni na obradach Komisji Oświaty, radna Marta Babicz zapytała funkcjonariusza, jak się ma przedstawione przez niego sprawozdanie o bezpieczeństwie w stosunku do licznej obecności nieletnich na jesiennych protestach Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Radna Marta Babicz zadała podczas obrad Komisji kom. Cetnarskiemu szereg pytań:
„Jak w kontekście bezpieczeństwa miała się obecność nieletnich dzieci na protestach, które były nielegalne, które odbywały się bez zachowania zasad bezpieczeństwa – wbrew zakazom, które obowiązywały [w tamtym czasie – przyp. red.]; kiedy nie wszyscy mieli na twarzach maseczki, kiedy dzieci były świadkami wulgaryzmów, które były słyszane i to bardzo głośno, a przecież jest ustawa sejmowa, która zabrania używania słów obelżywych w miejscach publicznych.
Dlaczego nikt nie reagował na to, że były tam dzieci nieletnie bez opieki osób starszych? Czy to było wychowawcze? Czy to było bezpieczne dla tych dzieci?
Poza tym chciałam zapytać, ile zanotowaliście numerów rejestracyjnych w dniu, kiedy przez ulice Bochni przejeżdżała kawalkada samochodów „na sygnale”? (...) W tym przez os. Niepodległości, zamieszkałym przez osoby starsze i ludzi z małymi dziećmi. (...) Z tego, co ja wiem, to klaksonu używa się w konkretnych sytuacjach – jakbyście zareagowali gdybym wsiadła do samochodu i zaczęła jeździć po Bochni na włączonym sygnale?
Dlaczego nie było reakcji podczas nielegalnych protestów? Abstrahuję od tego, czy one były zasadne, czy nie – mnie to nie interesuje, mnie interesuje bezpieczeństwo mieszkańców.” – mówiła radna.
W odpowiedzi usłyszała słowa kom. Cetnarskiego, który podkreślał kilkukrotnie, że „sytuacja nie jest codzienna”, a „protesty odbywały się na terenie całego kraju”. W tle nagrania z Komisji Oświaty dało się usłyszeć pełne oburzenia głosy radnych – „Co to ma do rzeczy?”. Otóż według słów komisarza protesty „zdestabilizowały całą pracę Policji, ponieważ praktycznie codziennie cały plan Komendy był zmobilizowany.”
„Jeśli chodzi o samochody” – tłumaczył Naczelnik Wydziału Prewencji KPP Bochnia – „Policjanci oczywiście reagowali. W momencie, kiedy przystąpili do kontroli chociażby jednego z kierujących, to pozostałe ciągi komunikacyjne w naszym mieście zostały zablokowane. (...) Policjanci ruchu drogowego starali się upłynnić ten ruch i z tego, co wiem, jakiś tam mandat został wystawiony w takim zakresie, w jakim było to możliwe. Nie byliśmy w stanie skontrolować wszystkich pojazdów, bo taka kontrola wymaga sprawdzenia w bazie [i innych procedur – przyp. red.].”
Kilkoro z radnych wyraziło poważne oburzenie na słowa komisarza „jakiś tam mandat”, mimo to funkcjonariusz kontynuował – „Jeżeli chodzi o protesty, to skupiliśmy się na zabezpieczeniu bezpieczeństwa wszystkich stron, przede wszystkim osób postronnych. Staraliśmy się nie dopuszczać do eskalacji. Na pewno część nieletnich – zdecydowana większość – była pod nadzorem opiekunów. Ciężko byłoby nam wylegitymować wszystkie osoby (...). Co do ich zachowania, no to wszyscy wiemy, jak ono wyglądało – w momencie przystąpienia do zdecydowanej akcji, agresja by wzrosła i [te protesty – przyp. red.] nie zakończyłyby się „pokojowo”. (...) Na szczęście samoistnie wygasły, więc wydaje mi się, że to nie tylko problem Bochni, ale i całej Polski”.
Radna Babicz, wraz z zakończeniem opinii komisarza, wróciła do słów o „jakimś tam mandacie” – „To nie jest odpowiedź, proszę pana – mieliście możliwość spisania numerów rejestracyjnych, a potem wzywania osób (...). Macie możliwość fotografowania. Łatwo rozróżnić, kto jedzie w kawalkadzie na klaksonie, a kto się przemieszcza. (...) Uważam też, że nie jest wytłumaczeniem „eskalacja” – to pozwolenie niektórym ludziom, by robili, co chcą!”
Tłumaczenie komisarza nie pozostawiło wątpliwości: „Jak można było zauważyć osób na protestach było co najmniej kilkaset – jeśli nie tysiąc [uznajemy to za lekką przesadę, w najliczniejszym proteście, który miał miejsce pod biurem poselskim posła Bukowca na ul. Białej, zebrało się maksymalnie 500 osób – red.] – możemy to skonfrontować z 20-paroma policjantami. Nie wyobrażam sobie podjęcia zapobiegawczych działań.”
Na zakończenie jedna z radnych, która nie wyłączyła mikrofonu: „Po cholerę takie sprawozdanie? Jak istnieje zagrożenie, to nikogo nie ma.”
DML
Czytaj także:
Kryzysów mamy bardzo dużo - trudna sytuacja dzieci podczas pandemii