Pogrzeb Józefa Pyrza
W czwartek 29 września w Mikluszowicach w tamtejszym kościele odbyły się uroczystości pogrzebowe Józefa Pyrza, znakomitego rzeźbiarza, filozofa, prekursora ruchu hipisowskiego w Polsce oraz człowieka głębokiej wiary, który dla wielu był autorytetem i swoistym drogowskazem.
Józef Pyrz miał 70 lat. Zmarł nagle w sobotę 24 września w rodzinnym Gawłówku, gdzie powrócił po wielu latach z Paryża.
W mszy świętej pogrzebowej wzięło udział bardzo dużo osób. Uczestniczyli w niej członkowie rodziny, przyjaciele, sąsiedzi, a także osoby, które specjalnie na nabożeństwo przybyły z Francji.
Śmierć Józefa Pyrza bardzo przeżyła m.in. znana piosenkarka Kora, która na portalu społecznościowym facebook umieściła wzruszający wpis:
Z głębokim smutkiem dzielimy się wiadomością, że w Gawłówku pod Bochnią zmarł nagle, na serce Józef/Joseph Pyrz – Jonasz/Prorok.
Jonasz był współzałożycielem polskiego ruchu hipisowskiego. Był wspaniałym, dobrym człowiekiem, przyjacielem. Mężem, ojcem i dziadkiem. Od lat 80 zeszłego wieku mieszkał wraz z żoną Mirą w Paryżu. Jonasz w latach 60. studiował na Akademii Teologii Katolickiej. Był twórcą i ważna postacią ruchu hipisowskiego. Założycielem kilku pierwszych komun hipisowskich: na Mokotowie i w Ożarowie. Nauczał miłości i wolności w zniewolonym kraju. Uczestniczył w zlotach hipisowskich w Mielnie, Dusznikach Zdroju i Częstochowie. Jonasz mimo nabytego kalectwa w młodości (gruźlica) był człowiekiem dzielnym, konsekwentnym, walczył o swoje życie, o innych i rodzinę. Przez te wszystkie lata nie zmienił swojej postawy. Był chrześcijaninem w w znaczeniu jakie nadał temu słowu Jezus w „Kazaniu na Górze”. Był wspaniałym gospodarzem, przyjacielem. Odwiedzaliśmy go często w rodzinnym Gawłówku pod Puszczą Niepołomicką. W czasach PRL-u był prześladowany przez milicje i służbę bezpieczeństwa. Wielokrotnie aresztowany, oskarżony o gwałt w spreparowanym procesie. Faktycznie zmuszono go do emigracji. We Francji pracował jako rzeźbiarz. Wykonywał liczne prace dla kościołów.
Odwiedziłem go wraz z Andrzejem Zuzakiem i Pawłem Walczakiem (Kapral) po raz pierwszy w Gawłówku w 1970 roku. Namawialiśmy go, aby nadal podtrzymywał swoją obecnością ruch hipisowski w Polsce. Niestety tajne policje uczyniły jego życie nieznośnym. Wyemigrował wraz z rodziną do Francji. Drugi raz spotkaliśmy się też w Gawłówku. W roku 2007. W książce Hipisi w PRL-u opublikowałem dwie rozmowy z nim oraz kilka jego zdjęć a także artykuł w Rzeczpospolitej „Powiew Ducha Świętego”. Jonasz był człowiekiem głęboko uduchowionym. Dawał innym miłość, nadzieję, dobre słowo i gościnę. Cześć Jego Pamięci. Modlimy się o jego duszę.
Kora i Kamil Sipowicz