Podatek śmieciowy w Bochni?
Podczas wczorajszej (25 II) sesji Rady Miasta radna Łucja Satoła?Tokarczyk zwróciła uwagę na narastający problem dzikich wysypisk i podrzucania śmieci do koszy publicznych. Jej zdaniem część mieszkańców Bochni pozbywa się ich, wynosząc je do śmietników należących do osiedlowych wspólnot mieszkaniowych.
Prezes BZUK Sławomir Kołodziej twierdzi, że kierowana przez niego spółka ma podpisanych 8 tys. Umów na wywóz śmieci, ale tylko część z nich jest regularnie realizowana.
Czy wczorajsza dyskusja to wstęp do ustanowienia podatku śmieciowego?
– Posłużę się przykładem z osiedla Solna Góra. Wspólnota wybudowała własnym kosztem śmietnik (17 tys. zł). Obok śmietnika stoją dzwony do segregowania śmieci. Dzień w dzień wokół tych dzwonów pojawiają się stosy śmieci – mówiła radna Satoła–Tokarczyk.
Po te podrzucane odpady przyjeżdżają odpowiednie służby, ale pojawia się problem, kto za ich wywóz ma potem zapłacić. Z braku alternatywy kosztami obciąża się tą wspólnotę, z terenu której śmieci są zabierane. Ewentualnie panie sprzątające tereny wokół śmietników osiedlowych, nielegalnie pozostawione odpady wrzucają do boksów przyporządkowanych członkom wspólnoty mieszkaniowej i to oni koniec końców muszą zapłacić za ich wywóz. Mieszkańcy osiedla Solna Góra kategorycznie sprzeciwili się takiemu rozwiązywaniu problemu.
– Już wcześniej pisałam interpelację, aby opodatkować wszystkich mieszkańców. Jeżeli każdy będzie musiał zapłacić podatek, to nikomu się nie będzie opłacało przyjeżdżać i podrzucać śmieci. Wiem, że taka uchwałę podjęła gmina Rzezawa. (…). W miejscowości Jodłówka każdy mieszkaniec płaci na rok 30 zł podatku śmieciowego i oni w tych kwotach się mieszczą. I nie ma żadnych dzikich wysypisk, natomiast w Bochni, gdzie byśmy nie poszli, wszędzie widzimy całe stosy śmieci – argumentowała radna Satoła–Tokarczyk.
Prezes BZUK dodał, że problem ten nie dotyczy tylko Solnej Góry. Podobnie jest na każdym osiedlu.
– Niestety na to wpływu nie mam. Skoro podatek nie; choć ja też jestem zwolennikiem takiego podatku; bo są jakieś uwarunkowania prawne, to mam taką prośbę do komendanta Straży Miejskiej, aby strażnicy sprawdzali nie, czy mieszkańcy maja umowę na wywóz śmieci, tylko ile śmieci oddali. Ja mam podpisanych ponad 8 tys. Umów, a szczerze powiem, że chyba z 1 tys. jest fikcyjnych. Umowa jest tylko podpisana, a np. przez rok oddane są ledwie dwa kosze – przekonywał prezes Kołodziej, dodając, że koszty wywozu podrzucanych odpadów można jednak podzielić między wszystkie wspólnoty mieszkaniowe.
Przewodniczący Ryszard Najbarowski podsunął pomysł wykupywania abonamentu przy zawieraniu umowy.
– Muszę brać pod uwagę konkurencję. Dopóki konkurencja nie zacznie wprowadzać takiego abonamentu i nie zacznie się sprawdzać kto ile oddał śmieci, to każdy podpisze umowę z tą firmą, która nie wymaga takiego abonamentu – odpowiadał prezes BZUK.
Przewodniczący Najbarowski zgodził się, że ustanowienie podatku śmieciowego to dobry pomysł i zapowiedział, że Rada wróci do tego tematu w przyszłości.
Kwestia nielegalne podrzucania śmieci dotyczy nie tylko osiedlowych wspólnot mieszkaniowych. Przecież brak wystarczającej ilości koszów publicznych na ulicach miasta, to także pochodna tego problemu. Ludzie, chcący uniknąć kosztów wywozu odpadów produkowanych we własnych gospodarstwach domowych (bo któż ich nie produkuje!?), często wynoszą śmieci do kosza „na rogu” albo wyrzucają pod lasem. Obowiązkowa opłata dla wszystkich mogłaby przynajmniej ograniczyć skalę tego skandalicznego skądinąd procederu.