Park&Ride: aktualny burmistrz odpowiada byłemu
Pod koniec obrad listopadowej sesji Rady Miasta, która odbyła się w ostatni czwartek miesiąca, burmistrz miasta – Stefan Kolawiński zabrał głos w sprawie niezrealizowanego wielopoziomowego parkingu przy dworcu kolejowym, tzw. Park&Ride. W swoim przemówieniu m.in. krytycznie ocenił postawę Bogdana Kosturkiewicza podczas ostatniego posiedzenia komisji rewizyjnej, kiedy to były włodarz Bochni porównał sprawę parkingu z aferą Rywina.
- Ze względu na nabrzmiały temat dotyczący Park&Ride jestem zmuszony zająć Państwu kilka minut w tym zagadnieniu. Na jego temat zostało bardzo dużo powiedziane, jakieś dwa miesiące temu, w momencie, kiedy dochodziło do rozmów z wykonawcą, kiedy wykonawca wypowiadał się na łamach mediów. Chciałbym powiedzieć, że Urząd Miasta odstąpił od realizacji umowy m.in. z dwóch powodów: brak pozwolenia na budowę i brak kompletnego projektu, który wykonawca miał obowiązek miastu przedłożyć - zaczął burmistrz.
Następnie „oberwało” się przewodniczącemu komisji rewizyjnej – Bogdanowi Kosturkiewiczowi, którego w tym czasie już nie było na sali obrad. - Sytuacja jest poważna pod względem finansowym i w tej chwili stawianie sprawy tak, jak stawia pan przewodniczący komisji rewizyjnej Bogdan Kosturkiewicz... Ogromnie żałuję, że w tym momencie go nie ma, bo zapewne jakaś polemika pewnie by się wywiązała. Stanowisko pana Bogdana Kosturkiewicza jest dla mnie niezrozumiałe. Rozsądek - wyłącznie do rozsądku się odnoszę - wskazuje na to, że należy zachować duży umiar, jeśli chodzi o wypowiedzi na temat Park&Ride i tego, co się wokół tego zagadnienia dzieje – mówił Stefan Kolawiński dodając, że nie jest prawdą, że miasto mogło coś uratować w tym temacie.
Burmistrz kontynuował dalej, opierając się na słowach Bogdana Kosturkiewicza (pisaliśmy o tym tutaj:
- Naprawdę posługiwanie się terminologią, którą używa pan Kosturkiewicz, porównując to do afery Rywina, nie sprzyja. Chciałbym Państwu zwrócić uwagę na jeden aspekt. Ten nieudacznik, czyli ja, bo nieudolność to nieudacznictwo, jednak jakąś liczbą głosów, znaczącą w pierwszych wyborach wygrał z panem Kosturkiewiczem. Jeżeli będzie potrzeba to powtórzę to w jego obecności. W tym momencie on obraża wyborców, po drugie rozsądnie byłoby z jego strony wziąć pod uwagę również taką okoliczność, że skoro ten nieudacznik wygrał z nim te wybory to on sam siebie deprecjonuje. Deprecjonuje również akt wyborów i wolę wyborców – zakończył burmistrz.