Oblężenie "miasta w mieście"
Piękna, słoneczna pogoda i sprzyjająca zabawie temperatura spowodowały, że dwa dni po oficjalnym oddaniu do użytku plac zabaw na Plantach Salinarnych przeżywa swoisty "nalot" dzieci i dorosłych - tych drugich raczej w charakterze opiekunów, ale po minach można wywnioskować, że sami chętnie zamienili by się rolami ze swymi pociechami.
Oczywiście, gdyby im odjęto naście- lub kilkadziesiąt lat.
"Miasto w mieście", gdyż tak oficjalnie nazywa się plac z racji tego, że jest repliką, miniaturką średniowiecznej Bochni utrafił w gusta mieszkańców miasta, zwłaszcza tych najmłodszych. Kosztował do tej pory ponad 220 tys. zł (ponad 170 tys. zł wyłożył Stalprodukt, resztę miasto). Dobrze by było, żeby dotrzymał w niezłej kondycji chociaż wiosny, ale mamy co do tego pewne wątpliwości, obserwując chociażby to, co się wyczynia na podwieszonym na żerdzi kole. Co prawda, główne konstrukcje są wykonane z wytrzymałego drzewa akacjowego, ale każdy materiał ma granice swojej odporności.
W poniedziałek pracownicy Bocheńskich Zakładów Usług Komunalnych przystąpią do obsadzania żywopłotem obrzeży placu i zakładania labiryntu — ostatniego, niewykonanego dotychczas, elementu składowego placu zabaw.