O wsparciu rodzin w UE – podsumowanie debaty
Czy w związku z kryzysem demograficznym powinna powstać wspólna, europejska polityka rodzinna? Czy Polska potrzebuje unijnych wytycznych, by właściwie wspierać rodziny? Czy i w jaki sposób samorządy wykorzystują unijne środki na realizację prorodzinnych inicjatyw? Na te i inne pytania odpowiadali uczestnicy debaty w Bochni, która odbyła się w poniedziałek 18 maja w MDK.
W dyskusji udział wzięli: Elżbieta Achinger – poseł na Sejm RP, Anna Wojakiewicz – sekretarz powiatu bocheńskiego, prof. Włodzimierz Bernacki – poseł na Sejm RP oraz Stefan Kolawiński, burmistrz Bochni.
Miejsca dla publiczności zajęli dyrektorzy miejskich jednostek, grono pedagogiczne i młodzież z I Liceum Ogólnokształcącego im. Króla Kazimierza Wielkiego, II Liceum Ogólnokształcącego im. Orła Białego, Zespołu Szkół nr 2 im. Stanisława Konarskiego, Zespołu Szkół nr 3 im. ks. prof. Józefa Tischnera oraz Zespołu Szkół im. Jana Pawła II w Łapanowie.
Słowo „rodzina” nie pojawiło się dotychczas w żadnym z traktatów europejskich. Karta Praw Podstawowych jest jedynym tekstem przywołującym rodzinę w następującym brzmieniu: „Ochrona rodziny jest zapewniona na gruncie prawnym, ekonomicznym i społecznym”.
Ten sam dokument zaznacza, że prawo rodzinne jest regulowane przepisami krajowymi.
- W kontekście kryzysu demograficznego potrzebne jest stworzenie regulacji dotyczących rodziny na gruncie europejskim – mówiła podczas debaty Elżbieta Achinger. Odwołała się do danych dotyczących demografii. W 2012 roku w Polsce współczynnik dzietności wyniósł 1,3, średnia europejska to 1,5. Tymczasem optymalna wielkość, zapewniająca zastępowalność pokoleń to 2,1. – Potrzebne są rozwiązania, które zachęcą Europejczyków do posiadania dzieci. Chodzi nie tylko o dostępność żłobków i przedszkoli, ale także np. zapewnienie matkom powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim i stworzenie spójnych przepisów alimentacyjnych – tłumaczyła Elżbieta Achinger.
Jak mówiła, swobodny przepływ obywateli państw UE powoduje, że wspólne prawo rodzinne ułatwiłoby wiele kwestii. Chociażby kwestii opieki nad dzieckiem po rozwodzie. – Obecnie często słyszymy o przepychankach między rodzicami mieszkającymi w różnych krajach, bywa, że dochodzi nawet do porwań dzieci – zauważyła.
Prof. Włodzimierz Bernacki zwrócił uwagę, że jednolite przepisy mogą być dla Polski niekorzystne. – Mam poważne wątpliwości, czy powinniśmy u nas stosować unijne standardy – stwierdził. Jego zdaniem jesteśmy krajem katolickim, a w statystykach dotyczących np. rozwodów, przemocy domowej czy związków pozamałżeńskich wypadamy znacznie lepiej od Zachodu, gdzie tradycje religijne nie są tak powszechne. Dlatego, zdaniem posła Bernackiego, powinniśmy skupić się raczej na wypracowaniu przepisów krajowych, a nie szukaniu rozwiązań na gruncie całej Europy.
- Zależy mi na tym, byśmy wypracowali takie rozwiązania, które nie będą implementowaniem wzorców z Zachodu, ale będą ułatwieniem – odpowiedziała Elżbieta Achinger. Wyjaśniła, że chodzi np. o rozwiązania dla rodzin rozłączonych przez emigrację.
- Dlaczego Polki wolą rodzić za granicą? Bo są tam lepsze świadczenia socjalne, ale i przepaść cywilizacyjna. My przez 50 lat nie mogliśmy się rozwijać, teraz małymi krokami próbujemy dogonić Zachód – tłumaczyła Elżbieta Achinger. Jak mówiła, po uchwaleniu w Polsce rocznego urlopu macierzyńskiego liczba urodzeń wzrosła o 6 tys. – To taka jaskółka. Idziemy w dobrym kierunku, ale ciągle jest wiele do zrobienia.
Uczestnicy debaty zastanawiali się, jaką rolę w kształtowaniu polityki prorodzinnej odgrywają unijne pieniądze. Jak zauważył prof. Bernacki, żadne unijne środki nie są wydzielone na ten konkretny cel. Można się o nie ubiegać w ramach różnych programów, ale są to granty na konkretne przedsięwzięcia: wyposażenie przedszkoli, żłobków.
Dlatego największe znaczenie mają pieniądze krajowe.
– Rząd w ubiegłym roku przeznaczył 60 mln zł na Kartę Dużej Rodziny. Ciągle jednak ciężar finansowania prorodzinnych przedsięwzięć spoczywa na barkach samorządów – tłumaczył poseł. – Ubolewam, że tych pieniędzy jest tak mało – dodał.
Stefan Kolawiński zwrócił uwagę na problem emigracji zarobkowej. – Radzimy sobie, ale pytanie, jak długo. Wyjeżdżają ludzie młodzi, energiczni i wykształceni. Znam rodziny, w których wyjechało oboje rodziców zostawiając dzieci w Polsce same – tłumaczył.
Anna Wojakiewicz, sekretarz powiatu bocheńskiego, przywołała dane: poza granicami Polski przebywa obecnie 2 mln osób. To dane oficjalne, bo takich, które pracują nielegalnie i nie figurują w zestawieniu jest znacznie więcej. – Ci ludzie wyjeżdżają w poszukiwaniu pracy i płacy. Dlatego musimy robić wszystko, aby praca była dostępna u nas. Służy temu m.in. powiatowa strefa aktywności gospodarczej, którą tworzymy – wyjaśniła.
Burmistrz przywołał z kolei przykład doskonale funkcjonującej Bocheńskiej Karty Rodzinnej. – Ze zniżek korzysta u nas ponad 1,3 tys. osób, w projekt zaangażowało się ponad 60 firm – wyjaśnił.
Elżbieta Achninger, prywatnie mama pięciorga dzieci, zauważyła, że przy takiej gromadce każda oszczędność ma znaczenie. Dlatego nawet takie z pozoru niewielkie działania są dla rodzin dużym odciążeniem.
- Uważam, że skoro Unia dopłaca do hektara ziemi, mogłaby dopłacać też do dzieci. Mogłyby też powstać unijne przepisy zakazujące zwalniania matek wracających po urlopach macierzyńskich – postulował prof. Bernacki.
Debata w Bochni była trzecią z cyklu „Jaka Unia” w ramach tegorocznej edycji projektu współfinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych.