Nieoczekiwani goście na konferencji burmistrza
Do niespodziewanego happeningu doszło podczas dzisiejszej konferencji prasowej burmistrza. Do sali konferencyjnej, gdzie dziennikarze oczekiwali na słowa Bogdana Kosturkiewicza weszło dwóch panów jak się okazało - reprezentantów RPK.
Jeden z nich — Kamil Płachciński z Rady Nadzorczej Przedsiębiorstwa wystąpił z opinią, że "pan burmistrz nas oszukał" co wprawiło włodarza miasta w zdenerwowanie. — Proszę nagrywać to co panowie mówią — zwrócił się do dziennikarzy, którzy nie dali się długo prosić. Poprosił także o sprowadzenie strażników miejskich.
Kamil Płachciński przeprosił za swoje słowa. — Emocje przedświąteczne biorą górę — stwierdził.
Panowie odczytali list Komitetu Protestacyjnego RPK. Oto jego fragmenty: (...)czujemy się bardzo zawiedzeni postępowaniem pana burmistrza w stosunku do naszej firmy i całej załogi. Po zawarciu porozumienia z Zarządem Związku zobowiązał się pan uregulować wszystkie zobowiązania wobec spółki i wpłacić do końca listopada kwotę 486 tys. zł z czego otrzymaliśmy kwotę pomniejszoną o rzekome zobowiązania z tytułu korzystania z przystanków. (...)
Uważamy, że takie postępowanie jest niegodne osoby pełniącej funkcję publiczną bowiem my jako pracownicy czujemy się oszukani.
Ponownie zwracamy się do pana o wywiązanie się z porozumienia i uregulowania płatności w terminie 7 dni, w przeciwnym wypadku będziemy zmuszeni do podjęcia ponownych działań zatrzymania komunikacji w mieście, z czego ani my jako załoga ani mieszkańcy nie jesteśmy zadowoleni, bowiem nie taka winna być droga dialogu między stronami".
Pismo nosi dzisiejszą datę i jest sygnowane dwoma podpisami.
W międzyczasie na sali pojawił się rzeczywiście strażnik miejski. Jak się później okazało, był to jednak przypadek. Komendant straży przyszedł po prostu sprawdzić, czy sala konferencyjna jest zajęta, ponieważ sam chciał z niej także skorzystać.
Burmistrz oznajmił, że wpłacił do kasy RPK 392 tys. a nie, jak twierdzi Komitet Protestacyjny — 320 tys. Polecił sekretarzowi miasta udanie się z obu panami do skarbnika w celu zweryfikowania tej wiadomości. Dodał również, ze suma, do jakiej zobowiązane jest miasto zgodnie z porozumieniem Zarządu została pomniejszona o koszty utrzymania czystości na przystankach, za co miasto płaciło przez 2 lata. Przy okazji okazało się, że RPK nie ma żadnej umowy ze Związkiem Międzygminnym na przekazywanie pieniędzy w określonym terminie. Burmistrz przekonywał również obydwu pracowników Przedsiębiorstwa, że zadłużenie Gminy Bochnia wobec PRK jest znacznie większe od zadłużenia miasta. — Ktoś panów okłamuje — stwierdził burmistrz. — To właśnie chcemy sprawdzić — powiedział Krzysztof Kmiecik, drugi z pracowników RPK.
Podczas tego wydarzenia powstała też wątpliwość czy kamera może towarzyszyć rozmowom protestujących ze skarbnikiem. Burmistrz stał na stanowisku, że nie należy w ten sposób przeszkadzać pracującym urzędnikom, ostatecznie jednak pozostawił decyzję w tej sprawie samemu skarbnikowi.
Po chwili na salę wrócił wyraźnie zdenerwowany operator kamery, Jacek Kucharski i oznajmił: - Zostałem panie burmistrzu, bardzo źle potraktowany przez jednego z pańskich urzędników!
Indagowany przez Bogdana Kosturkiewicza nie chciał jednak zdradzić o kogo chodzi.
Z tego co udało nam się ustalić, władze miasta umówiły się z panami Płachcińskim i Kmiecikiem na dalsze rozmowy w najbliższych dniach.
eb