Nie chcą pieniedzy za katastrofę kamienicy?
Dlaczego zrezygnowano z roszczeń w stosunku do ubezpieczyciela? <br />
Ostatniego dnia wakacji 2009 roku runął strop kamienicy, położonej przy ulicy Rynek 13 w Bochni. Kamienicy, która jest własnością miasta Bochnia. Pomimo katastrofy budowlanej ubezpieczyciel nie wypłacił pieniędzy. O tym, dlaczego i czy sprawa nie powinna zostać zgłoszona do sądu, dyskutowano podczas ostatniego posiedzenia komisji rewizyjnej Rady Miasta.
Podczas obrad Sławomir Kołodziej, prezes BZUK-u przedstawił pisma, jakie kierowana przez niego spółka wymieniała z ubezpieczycielem, firmą Hestia.
Kamienica runęła 31 sierpnia 2009 roku. Parę dni później (3 września Bocheński Zakład Usług Komunalnych wystąpił do ubezpieczyciela o rozpatrzenie sprawy) - dokładnie 10 września ubezpieczyciel odpisał do BZUK-u z prośbą o szereg dodatkowych informacji, jak np. aktualny stan prawny kamienicy, opinie eksperta oraz poprosił o książkę obiektu. BZUK odpisał, że na razie nie dysponuje książką obiektu, ponieważ została ona zabezpieczona przez policję. Następnie bocheńska jednostka wystąpiła o wykonanie ekspertyzy technicznej do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Po zebraniu wszystkich potrzebnych dokumentów BZUK przesłał to wszystko do Hesti.
26 stycznia 2010 roku ubezpieczyciel odpisał, że nie widzi podstaw do wypłacenia odszkodowania. Argumentował to tym, że na podstawie otrzymanej ekspertyzy technicznej wykazano, że przyczyną szkody był m.in. bardzo zły stan techniczny budynku nr 13 i przed powstałą szkodą kwalifikował się on do generalnego remontu. Następnie 5 lutego BZUK występuje jeszcze raz do Hesti, iż nie zgadza się z jej argumentacją i prosi o ponowne rozpatrzenie sprawy i wypłatę należnego odszkodowania. 24 lutego ubezpieczyciel przysyła pismo, w którym informuje, że podtrzymuje swoją decyzję i że odmawia wypłaty odszkodowania. Nie zwlekając na drugi dzień – 25 lutego BZUK po raz trzeci kieruje pismo do Hesti i prosi o rozpatrzenie sprawy. Po ponad dwóch miesiącach -28 kwietnia ubezpieczyciel po raz kolejny odpisuje, że nie podziela stanowiska Bocheńskiego Zakładu Usług Komunalnych. Argumentując swoją decyzję powołuje się na opracowanie przygotowane przez rzeczoznawcę budowlanego dr. inż. Mariana Błachceckiego. Cały czas trwania tej sprawy BZUK wysyłał również pisma do Urzędu Miasta. Tak też zrobił 10 maja z zapytaniem ówczesnego burmistrza, co nadal w tej sprawie robić? Urząd nie odpisał, a Bocheński Zakład Usług Komunalnych kończy na tym swoją rolę odnośnie kamienicy, znajdującej się w „sercu” bocheńskiego Rynku.
Sławomir Kołodziej podczas komisji rewizyjnej przypomniał, że BZUK korespondował również z inwestorem prowadzącym prace przy kamienicy położonej przy ulicy Rynek 12, sąsiadującej z tą miejską, zanim jeszcze nie doszło do jej zawalenia. - Rok przed katastrofą wysyłaliśmy pisma do inwestora kamienicy obok, że prace przy niej są źle prowadzone, że kamienica jest w złym stanie, że są podkopywane fundamenty. Inwestor przyznaje się w piśmie do nas, że taka rzecz ma miejsce i zapewnia nas, że po zakończeniu tych prac wszystkie te rzeczy zostaną naprawione i przez niego przywrócone do stanu poprzedniego – mówił Sławomir Kołodziej.
Bogdan Kosturkiewicz, przewodniczący komisji rewizyjnej, pytał podczas posiedzenia radczynię prawną BZUK-u, czy była przekonana do tego, aby nie dochodzić roszczeń z tytułu ubezpieczenia w sądzie? Radczyni stwierdziła, że była do tego przekonana. Były burmistrz miasta zaznaczył, że sprawa związana z kamienicą, która runęła byłaby jasna gdyby o tym zadecydował biegły oraz sąd. – Nie mielibyśmy wtedy wątpliwości, a teraz one są i to spore. Uważam, że jeżeli ubezpieczam budynek, to jednak coś chcę z tego mieć – mówił Bogdan Kosturkiewicz. Wystąpienie do sądu, jak zaznaczył Sławomir Kołodziej, wiązałoby się z wydaniem znacznych środków finansowych i taką decyzję powinien podjąć Urząd Miasta, a on milczał. To, że była cisza ze strony magistratu zwróciło również uwagę radnego Kazimierza Ścisły. - Można było zawalczyć z ubezpieczycielem, bo nie takie sprawy się wygrywa. Dlaczego Urząd Miasta nie przekazał żadnej informacji powrotnej do BZUK-u? – zastanawiał się były przewodniczący Rady Miasta. Na te słowa zareagował Bogdan Kosturkiewicz, który stwierdził, że nie ma żadnej informacji, iż ze strony Urzędu wypłynęło polecenie, żeby nie prowadzić tej sprawy w trybie sądowym. W dyskusji głos zabrała również radna Celina Kamionka, która podobnie, jak Kazimierz Ścisło stwierdziła, że gdyby prezes BZUK-u otrzymał odpowiedź na skierowane pismo, to „być może coś w tej sprawie drgnęłoby”.
Podczas dyskusji Bogdan Kosturkiewicz poruszył również temat jednej z wypowiedzi Stefana Kolawińskiego, który jak zaznacza radny miał mówić, że odpowiedź dotycząca kamienicy „znajduje się w domu prywatnym”. Bogdan Kosturkiewicz zaapelował więc do burmistrza o udostępnienie tych dokumentów. Radny, korzystając również z obecności na sali obrad Stanisławy Dziadoszczyk, radczyni prawnej Urzędu zapytał czy wiedziała, że BZUK wymieniał pisma z inwestorem kamienicy położonej przy ulicy Rynek 12? Radczyni odpowiedziała, że nie miała pojęcia o takiej korespondencji. Bogdan Kosturkiewicz stwierdził, że nic z tego nie rozumie. - Ręce odpadają. Nie wiem, co się dzieje tutaj w Urzędzie – zaznaczył radny.
Radni z komisji rewizyjnej złożyli wniosek do burmistrza miasta Bochni o objęcie nadzoru nad sprawami dotyczącymi odzyskiwania odszkodowania z tytułu szkód, jakie zostały poczynione w budynku przynależnym do nieruchomości położonej przy ulicy Rynek 13. Wniosek został przyjęty jednogłośnie.