Nawałnica nad Żegociną
Około godziny 19.30 w środę 7 sierpnia nad Żegociną rozszalała się nawałnica, która trwała krótko, bo około 15 minut, ale poczyniła sporo zniszczeń. Z nieba lunęła ściana deszczu, a silny wiatr łamał sporej grubości drzewa jak zapałki, niektóre przewracał.
Część z nich spadła na sieć energetyczną powodując jej przerwanie i przerwę w dostawie prądu dla części Żegociny, inne zatarasowały drogi, zdarzyły się też przypadki uszkodzenia samochodów przez latające w powietrzu przedmioty. Na kilku budynkach wichura zerwała część dachów. Potrafiła nawet przewrócić drewniany, solidny płot przy jednym z budynków.
Od razu do akcji wkroczyli strażacy z JRG PSP w Bochni i OSP w Żegocinie. Ich praca polegała głównie na usuwaniu drzew leżących na drogach i nisko wygiętych nad nimi. Do działania przystąpiły też służby pogotowie energetycznego, które usuwały zagrożenie stworzone w Nadolu przez wiszące nisko bądź urwane linki niskiego napięcia, a następnie przywracały zasilanie w prąd.
Ogromna ilość opadu spowodowała, że droga główna przez Żegocinę zamieniła się w rwącą rzekę, przez którą przebijały się samochody. Pełen obraz zniszczeń nie jest w tej chwili jeszcze znany.
Żegociński łowca burz - Dawid - tak to zdarzenie objaśnia i jednocześnie przestrzega: "Była to pojedyncza komórka burzowa typu microburst (zjawisko, które dotyka obszar o wymiarach mniejszych niż 4 km). Microburst zazwyczaj trwa nie dłużej niż 5 minut, choć zdarzały się przypadki, w których te zjawisko trwało nawet do ok. 30 minut.
Łowca przestrzega przed piątkiem, gdzie może dojść do powtórzenia sytuacji, nawet na większą skalę