Najpierw kopalnia, teraz sąd, a potem rozbiór bocheńszczyzny?
Wiec mieszkańców i samorządowców w proteście przeciwko planom ministra Gowina
W poniedziałkowe (27 lutego) południe, przy przenikliwym zimnie i płatkach śniegu krążących nad Rynkiem odbył się wiec protestacyjny przeciwko likwidacji Sądu Rejonowego w Bochni.
Zgromadzenie zorganizowały władze samorządowe. Stawili się wszyscy – burmistrz, starosta, wójtowie, a nawet poseł PiS, Włodzimierz Bernacki. Zabrakło jedynie przedstawicieli Gminy Bochnia, oprócz nielicznych radnych.
Wśród zgromadzonych na Rynku można było wyodrębnić cztery, zorganizowane grupy: pracowników sądu, młodzież szkolną (najliczniejsza grupa), Solidarność oraz Bochniacy. Piątą grupę stanowiła Orkiestra Górnicza kopalni Soli, która towarzyszyła przemarszowi samorządowców od sądu na płytę Rynku, a także zagrała "dla rzogrzewki" pod koniec wiecu.
Już same transparenty rozwinięte przez demonstrantów mówiły same za siebie: „Non possumus”, „Jarosław, sąd w Bochni zostaw”, „Zostawcie sąd w Bochni!”, „Nasze miasto, nasz sąd”, „Sąd w Bochni – 150 lat”. (nawiasem: na koszulkach pracowników sądu można było wyczytać, że 165 lat), a także bardzo znamienny napis: „Stop dla rozbioru bocheńszczyzny”. Ten aspekt sprawy przewijał się w wielu wystąpieniach samorządowców. Podkreślano kolejne etapy degradacji naszego miasta i powiatu, następujące w ostatnim czasie, począwszy od włączenia Kopalni Soli w struktury Wieliczki.
W wystąpieniach powtarzały się te wszystkie argumenty, o których czytaliśmy już wcześniej, przy okazji kilku spotkań poświęconych sprawie sądu. Obalano argument oszczędności ekonomicznych, powoływano się na konstytucję, gwarantującą obywatelom łatwy dostęp do wymiaru sprawiedliwości, wspominano historyczne i społeczne tradycje sądownictwa w Bochni, wreszcie dostrzeżono niebezpieczeństwo całkowitej likwidacji powiatu bocheńskiego. „Nie zgadzamy się na sytuację, aby filozof decydował o kształcie prawa! – argumentowano, nawiązując do wykształcenia Jarosława Gowina. Bardzo ciekawą informację przekazał bodaj prezes Miłośników Bochni i Ziemi Bocheńskiej, Stanisław Kobiela. Otóż miał on posiąść wiadomość, że poseł brzeski z PO cichutko i za kulisami wylansował swoje miasto jako to, w którym będzie siedziba Sądu Rejonowego. Miało się to dziać jeszcze za poprzedniej kadencji Sejmu.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, jakie są dalsze losy listu do prezesa PSL, Waldemara Pawlaka, wystosowanego przez bocheńskie struktury tej partii. Otóż odbyło się spotkanie grupy posłów z PSL z ministrem Gowinem, podczas którego obiecał on zrewidować swoje postanowienia, dotyczące sądu w Bochni. Czyżby, wbrew buńczucznym i nieprzejednanym zapowiedziom ministra sprawiedliwości, nie wszystko było jeszcze stracone?
Wiec był na żywo relacjonowany przez TVN 24.
Istnienie Sądu rejonowego w Bochni jako instytucji wydaje się niepodważalną koniecznością. Jednak… Wczoraj na Rynku starsza pani, przyglądająca się manifestacji opowiedziała nam taką historię:
- Te panie w sądzie były bardzo nieprzyjemne. Wchodzę ja kiedyś do sekretariatu, a któraś mnie pyta: A czy pani pukała!? Po paru tygodniach byłam tam znowu i tym razem były takie słodziutkie… Opowiedziałam o tym znajomej, a ona mi na to: Co się dziwisz, grożą im, że ich zlikwidują!”
Ta opowieść świadczy, że jednak nie wszystko było w bocheńskim sądzie tak pięknie jak w przemówieniach publicznych. Świadczą o tym również anonimowe wpisy na portalach bocheńskich, komentujące sprawę sądu. Mamy nadzieje, że sąd zostanie w swoim kształcie, jednak konieczne wydaje się przekonstruowanie stylu pracy ludzi i ich stosunku do petentów. Tak aby ci ostatni odczuli, że wymiar sprawiedliwości jest dla nich, dla ich bezpieczeństwa i poczucia godności. Nie zaś jakąś „kafkowską” instytucją, w której człowiek czuje się jak maleńki przedmiot, zagubiony i bezradny. Być może jest jakaś historyczna mądrość w ostatnich wydarzeniach, która pozwoli wielu ludziom zrewidować swoją świadomość: urzędnikom doda pokory, obywatelom zaś – podmiotowości.
PS. Dziś przed gmachem resortu sprawiedliwości w Warszawie odbyła się demonstracja ok. 1000 osób z 43 polskich powiatów, zagrożonych likwidacją bądź zmniejszeniem rangi sądów. Skandowano podobie jak u nas: "Jarosław - sądy zostaw!". Protestanci domagali się wstrzymania ministerialnego rozporzadzenia do czasu, aż wypowie się w tej kwestii Trybunał Konstytucyjny. Czy bochnianie demonstrowali w Warszawie? Jeszcze nie wiemy.