Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2014-07-28 07:30:50 przez system

Miasto mówi "nie" wystającym reklamom

Uważni bywalcy bocheńskiego Rynku i okolic nie mogli nie zauważyć, że ze ścian kamienic od czerwca zaczęły znikać liczne, „wystające” szyldy, reklamujące sklepy i punkty usługowe w centrum. Szyldy, do których przyzwyczailiśmy się od lat.

W rozmowie z właścicielami obiektów dowiedzieliśmy się, że zdejmują swoje reklamy na interwencję Urzędu Miasta. Przeszło rok temu wszystkie tego typu obiekty w centrum miasta zostały sfotografowane, a właściciele wezwani do ich ściągnięcia. Do tej pory za wystający szyld każdy z przedsiębiorców płacił miastu 2 zł za dobę. W czerwcu operację fotografowania powtórzono, a właścicielom obiektów zagrożono karami nawet 10-krotnie przewyższającymi dotychczasowe opłaty. Miasto motywowało to zajęciem pasa drogowego przez obiekty wystające poza obrys kamienic. Wywołało to spore wzburzenie wśród „rynkowych” biznesmenów. Zwrócili naszą uwagę, że w umowach zawieranych z miastem, jako właścicielem części kamienic, nic nie wspominano o zakazie umieszczania reklam prostopadłych do ściany budynku. A takie najlepiej przyciągają uwagę potencjalnych klientów.

Przedsiębiorcy podejrzewają że chodzi – z jednej strony – o próbę uporządkowania estetyki zabytkowego centrum, a z drugiej - o chęć zarobku. Właściciel baru Abu Dabi przytacza rozmowę, jaką miał z urzędniczką z Wydziału Architektury, która miała mu powiedzieć: - Nareszcie mamy na was sposób - zajęcie pasa drogowego!

Burmistrz Stefan Kolawiński w rozmowie z nami zaprzeczył, jakoby ten ostatni argument był jedynie przykrywką dla prób uporządkowania miejskiej przestrzeni. Choć – dodał – ta sprawa ma również bardzo wielkie znaczenie.
Okazało się, że w niedawnym czasie odbyło się w Urzędzie spotkanie z przedsiębiorcami, podczas którego starano się o wypracowanie porozumienia. – Osoby te wykazały pełne zrozumienie dla nas. Zastanawialiśmy się również nad taką formą reklamy, która nie wchodziłaby w konflikt z przepisami.

Urząd Miasta rozumie, że właściciele sklepów i warsztatów muszą się reklamować, muszą informować o swojej działalności. Miasto mogłoby zrekompensować przedsiębiorcom straty spowodowane ściągnięciem wystających reklam poprzez zmniejszenie czynszu. Nie jest to jednak proste, bo stawki za wynajem lokalu zostały określone w drodze przetargu. Teraz trzeba by ogłosić nowy przetarg i wcale nie jest pewne, że dotychczasowy najemca go wygra.

  • Czy miasto w istocie będzie karać nieposłusznych przedsiębiorców karami 10-krotnie wyższymi od dotychczasowych stawek za reklamę?
  • Nie możemy tego zrobić, gdyż nie jesteśmy w stanie udowodnić, że reklama wisiała na ścianie przez cały rok. Musielibyśmy w tym celu codziennie fotografować sklep czy warsztat.
  • Czy przedsiębiorcy mogą zatem spać spokojnie? - Jak najbardziej!
    Jak na razie – cała sprawa dotyczy jedynie obiektów zlokalizowanych w Rynku i okolicznych ulicach. W przyszłości Urząd Miasta panuje jednak zakazać reklam wystających poza obrys budynku w całej Bochnię.

Chaos reklamowy to problem nie tylko naszego miasteczka. Po siermiężnych latach komunizmu i w tej dziedzinie zapanowała swoista „wolna amerykanka”: każdy starał się zareklamować swój biznes jak najgłośniej, jak najbarwniej, na jak największej przestrzeni. Stare, piękne kamieniczki naszych miast dosłownie tonęły w zalewie kolorowej tandety. Warto jednak przypomnieć, jak poradzono sobie z tym problemem w Krakowie. Otóż decyzją Rady Miasta zabytkowe centrum uzyskało status Parku Kulturowego. Przedsiębiorcy zostali o tym poinformowani z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. W tym czasie musieli uzgodnić swoją reklamę z wydziałem architektury miasta, tak aby nie wchodziła w kolizję z pięknym, zabytkowym otoczeniem. Wszystko było jasne i oczywiste, a cała zmiana sposobu reklamowania odbyła się bez niepotrzebnej wojny nerwów.

eb