List czytelnika w sprawie kampanii wyborczej
Na naszą redakcyjną pocztę wpłynął taki mail: „Chciałbym zwrócić Państwa uwagę na patologiczne zachowanie Wójta Gminy Bochnia Jerzego Lysego. Do udziału w spotkaniu wyborczym swojego komitetu "Bochnia i Ziemia Bocheńska Razem" zmusił Młodzieżową Orkiestrę Dętą z Baczkowa.
Zachowanie jest karygodne, ponieważ Orkiestra działa przy Gminnym Ośrodku Czytelnictwa i Sportu za publiczne pieniądze i nie powinna być wykorzystywana do prywatnych celów politycznych Wójta.
Jest to sytuacja upokarzająca dla członków Orkiestry na przykład niepopierających Wójta, zmuszanych do udziału w Jego wiecu wyborczym.
Sytuacja jest tym bardziej trudna dla osób, których odmowa udziału w tym spotkaniu grozić mogłaby nawet utratą pracy (np. kapelmistrz czy kierownik orkiestry).
Sprawa wydaje się być niewielkiej wagi, jednak godzi w podstawowe standardy funkcjonowania władzy publicznej i prowadzenia kampanii wyborczej.
Prowadzi do patologicznej sytuacji, kiedy każda osoba zatrudniona bądź w pewien sposób powiązana z instytucjami gminnymi musi publicznie deklarować poparcie władzy, w przeciwnym wypadku może stać przed groźbą nawet utraty pracy.
Poza tym prowadzi do nierównej walki wyborczej, stawiając w uprzywilejowanej pozycji obecnie rządzących, którzy wykorzystują w kampanii publiczne instytucje.
Bo czym mam sądzić, że każdy inny komitet może zażądać obecności Orkiestry Dętej na swoim spotkaniu wyborczym lub nieodpłatnego wykorzystania świetlic w Gminnych Szkołach na własne spotkania wyborcze (31 "niewyborczych" spotkań Wójta)?.
Proszę abyście Państwo poruszyli ten temat na łamach portalu. Mam na uwadze Państwa pozycję wśród lokalnych mediów, liczbę czytelników i realne sprawowanie funkcji czwartej władzy.
*Jestem przekonany, że przynajmniej w tych ostatnich tygodniach kampanii odstraszy to skutecznie od podobnych zachowań tych ludzi naszej lokalnej władzy, którzy już dawno przestali odróżniać co jest prywatne a co publiczne, a swoją władzę i publiczne pieniądze wykorzystują do osiągania politycznych celów. *
*Ponieważ osoby z mojej rodziny związane są z instytucjami funkcjonującymi w ramach Gminy Bochnia, z powodów wymienionych w powyższym tekście nie chcę ujawniać swoich danych osobowych. *
Z wyrazami szacunku,
*Mieszkaniec Gminy Bochnia *
Autor listu poruszył bardzo ważną kwestię: wykorzystywanie uprzywilejowanej pozycji w wyborczej kampanii reklamowej. Uważny obserwator nie może nie zauważyć, że kandydaci w wyborach samorządowych dzielą się na dwie nierówne kategorie. Na tych, którzy dopiero aspirują do władzy i wieszają swoje plakaty wyborcze na drzewach, płotach, slupach etc. Ich reklamy są narażone na deszcz, wiatr, agresję pijanych wyrostków czy – politycznych przeciwników.
Drugą kategorią są ci, którzy sprawują aktualnie władzę lub „podpięli się” pod obecnego wójta/burmistrza/ starostę. Ich plakaty spoczywają często bezpieczne za szybą sklepu czy jakiejś instytucji publicznej, skąd uśmiechnięci kandydaci zachęcają do głosowania na siebie i swoje ugrupowanie. Przed poprzednimi wyborami stanowiło to normę, zarówno w mieście Bochnia jak i w Gminie. W tym roku, trzeba dodać na korzyść burmistrza Kolawińskiego, jego plakaty nie figurują np. za szybami sklepów czy miejskich instytucji (o ile dobrze się przyjrzeliśmy. Jeśli czytelnicy zauważali, że jest inaczej – prosimy o sprostowanie!).
Ten handicap „urzędujących” ma również inne formy. O jednej z nich, czyli wykorzystaniu orkiestry do uświetnienia wyborczego meetingu napisał nasz czytelnik. Charakterystyczne jest tutaj podejście do sprawy pieniędzy łożonych na orkiestrę: urzędujący wójt uważa je zapewne za „gminne”, czyli będące w jego dyspozycji. A tak naprawdę są to pieniądze publiczne, pochodzące z naszych podatków. Gdyby dysponenci występu Młodzieżowej Orkiestry Dętej chcieli być w porządku, powinni, po pierwsze - uzyskać zgodę wszystkich muzyków, a po drugie – zwyczajnie im za występ (w niedzielę) zapłacić. Jeśli istnieje taka faktura, wystawiona na KWW "Bochnia i Ziemia Bocheńska Razem", chętnie ją na stronie Czasu zamieścimy.
Inna sprawa to wynajem lokali na spotkania przedwyborcze z mieszkańcami. Jak nam powiedział jeden z kandydatów na wójta Gminy Bochnia w poprzednich wyborach, ceny za wynajem sali w świetlicach czy szkołach gminnych były horrendalne, choć nie pamiętał teraz – jakie. Ale było to bez znaczenia - najważniejszą przeszkodą był lęk sołtysów przed wynajęciem sali konkurentowi urzędującego wójta. Nigdzie się nie zgodzono na przedwyborczy meeting, nawet za te wysokie stawki. Zjawisko to dotyczyło również miasta Bochnia, gdzie ówczesny burmistrz wydał zakaz udostępniania „miejskich” lokali na spotkania przedwyborcze.
I jeszcze jeden element, mający wpływ na kampanię, o którym zresztą, już wspomnieliśmy. Strach. Przed konsekwencjami wobec niepokornych, albo ich rodzin zatrudnionych w placówkach, których organem założycielskim jest jeden z samorządów (w przypadku naszego czytelnika – Urząd Gminy Bochnia). Autor pisma otwartym tekstem mówi, że boi się sam, tak jak się boją np. kierownicy orkiestry z Baczkowa. Czy można pozbyć się tego lęku? Ano, przynajmniej można próbować...