Kto zapłaci za niebocheńskie dzieci w żłobku?
Bochnia „Mesjaszem małopolski” czy „Samarytaninem”?
Na posiedzeniu komisji rewizyjnej w Urzędzie Miasta w Bochni radni dyskutowali na temat uchwały dotyczącej opieki nad dziećmi do lat trzech. Sprawa budzi kontrowersje, ponieważ ze żłobka znajdującego się na terenie naszego miasta mogliby korzystać rodzice dziecka z innej gminy przy dofinansowaniu z budżetu Bochni.
Według uchwały każde dziecko należy przyjąć do żłobka, bez względu na miejsce zamieszkania. W praktyce oznacza to, że np. rodzice dwuletniego dziecka mieszkający w Nowym Wiśniczu mogą bez przeszkód korzystać ze żłobka znajdującego się w Bochni.
Pomysł ten nie spodobał się radnemu Bogdanowi Kosturkiewiczowi.
Brakuje nam pieniędzy na podstawowe sprawy związane z funkcjonowaniem naszych mieszkańców. Państwo jesteście radnymi wybranymi przez tych mieszkańców - zacznijcie o nich dbać, a nie myślcie o osobach, które są spoza Bochni. Oni mają swojego wójta, swoją radę - niech tamci się też troszkę pomartwią. Czemu państwo nie myślicie o naszych mieszkańcach? Nie stać nas na to, żeby rozdawać pieniądze, bo nie jesteśmy aż tak bogatym miastem. O pieniądze trzeba dbać, żeby realizować konkretne zadania na terenie Gminy Miasta Bochnia – apelował Bogdan Kosturkiewicz do pozostałych radnych z komisji rewizyjnej.
Obecnie w bocheńskim żłobku jest dziesięciu wychowanków, z czego czterech jest spoza Gminy Miasta Bochnia. Jak podczas komisji rewizyjnej wyliczyła skarbnik urzędu miasta Grażyna Zioło gmina dopłaca do każdego dziecka 210 zł w ciągu miesiąca.
Dziesięcioro dzieci to 2 100 zł miesięcznie. To nie jest taka kwota, na którą nie stać gminę – mówiła Grażyna Zioło.
Ze skarbnik Urzędu Miasta w Bochni zgodziła się radna Celina Kamionka, która zaznaczyła, że dzieci to nasza przyszłość i warto w nie inwestować.
Były burmistrz obstawał przy swoim i przywołał przykład burmistrza Nowego Wiśnicza Stanisława Gaworczyka, który kilka lat temu chciał, żeby Bochnia przyjęła dzieci z wiśnickiego przedszkola, a on wszystko ureguluje pod względem finansowym. Ani za przedszkole, ani za klasy sportowe nie wyrównał – mówił Bogdan Kosturkiewicz. Złotówki wam nie przyśle – dodał radny, mając na myśli co może się stać, gdy Bochnia będzie przyjmowała do żłobków dzieci spoza granic miasta.
Ze zdaniem Bogdana Kosturkiewicza zgodził się przewodniczący komisji rewizyjnej Wojciech Cholewa. Zaznaczył on, że Gmina Miasto Bochnia będzie dokładała do „swoich” dzieci. Jeżeli jednak dziecko pochodzi z innej gminy to musi być pełna odpłatność za placówkę, chociażby pokryta przez wójta czy burmistrza danej gminy.
Podczas komisji z ust Bogdana Kosturkiewicza padało pytanie „Czy my jesteśmy Mesjaszami małopolski?”. Podobne pytanie zadawał Wojciech Cholewa: „Czy my jesteśmy Samarytaninami, którzy przyjmują wszystkie dzieci?”. Na pytania radnych odpowiedz przyjdzie zapewne na najbliższej sesji Rady Miasta, podczas której odbędzie się głosowanie nad uchwałą.