Kosturkiewicz: zaoferowałem własne mieszkanie
Podczas piątkowej konferencji prasowej burmistrz poinformował o działaniach własnych oraz podległych mu służb, mających na celu udzielenie pomocy osobom poszkodowanym w katastrofie budowlanej, do której doszło przed kilkoma dniami. Odniósł się także do zarzutów, że jest niewystarczająca.
Skutki katastrofy najbardziej odczuli ludzie mieszkający bezpośrednio nad sklepem kosmetycznym. Im zawalił się grunt pod nogami — dosłownie i w przenośni. Lokal mieszkalny, który zajmowali — przedzielony ścianą działową pokój — przestał istnieć. Mieszkania dwóch innych rodzin objętych pomocą nie uległy zniszczeniu, ale z uwagi na zagrożenie związane z przebywaniem w nich, rodziny te również musiały opuścić kamienicę.
Niemal natychmiast, bo w poniedziałek, czyli pierwszego dnia katastrofy miasto zabezpieczyło zastępcze lokum dla poszkodowanych. Były to dwa wolne mieszkania socjalne przy ul. Kaima. Dwie rodziny znalazły w nich tymczasowy dach nad głową. Bogdan Kosturkiewicz zapewniał, że zła sława, jaką cieszą się te lokale jest całkowicie nieuzasadniona: Są to mieszkania o naprawdę wysokim standardzie a używanie słowa "baraki" uważam za trochę nieadekwatne. Wiadomo że taki lokal, chociaż zupełnie odnowiony, nie jest wyposażony w superefektowne lampy czy internet, natomiast można przez jakiś czas w nim mieszkać.
Większą liczbą wolnych mieszkań miasto nie dysponowało, wobec czego trzeciej rodzinie burmistrz zaproponował zamieszkanie w jego własnym — Mam wolne mieszkanie, więc zaproponowałem państwu, że jest do ich dyspozycji wraz z pomieszczeniami przynależnymi, żeby mogli gdzieś składować swoje rzeczy. Mieszkanie jest umeblowane, jest tam lodówka, telewizor. Ta rodzina odmówiła, wolała zamieszkać w hotelu. Władze Bochni wynajęły zatem lokal w Bursie i tym sposobem zapewniły dach nad głową trzeciej rodzinie.
Burmistrz odniósł się do głosów krytykujących działania magistratu wobec ludzi, którzy ucierpieli w związku z zawaleniem się kamienicy. Jestem przyzwyczajony do krytyki mojej osoby i to jest, można powiedzieć, wpisane w mój zawód, ale krytykowanie urzędników jest naprawdę niestosowne. Pani Ilona [Serafin — inspektor ds. obrony cywilnej w UM — red.] była na urlopie i bez mojego wezwania sama przyjechała kiedy usłyszała, że taka sytuacja się wydarzyła, bo chciała pomagać tym ludziom, również pan Przemek [Babicz — koordynator ds. polityki mieszkaniowej w UM — red.] Oni wykazali dużo poświęcenia, za co im jestem głęboko wdzięczny. Do późnych godzin wieczornych [przebywali w miejscu zdarzenia — red.] i troszczyli się o tych ludzi. Ja również nie wychodziłem z tego budynku przed godz. 20.
Dla rodzin, które obecnie przebywają w mieszkaniach socjalnych oraz w hotelu, będzie to stan przejściowy. Miasto przygotowuje dla nich mieszkania, które należą do zasobów komunalnych. Najpierw jednak trzeba je poddać gruntownemu remontowi, ponieważ ich poprzedni lokatorzy oddali je — to zmora lokali komunalnych — w stanie nie nadającym się do zamieszkania.
Rodzina, która ucierpiała najbardziej otrzyma dodatkową pomoc — Ta rodzina utraciła cały swój dobytek. Planujemy z panem Norbertem Paprotą [dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej — red.] przeznaczenie środków finansowych na zakup mebli [...] Taki zestaw mebli jesteśmy w stanie tym państwu sfinansować.
Burmistrz zapewnił, że każdy, kto ucierpiał w tej katastrofie może nadal liczyć na pomoc MOPS-u oraz pracowników Urzędu Miasta.
Wojciech Tobiasz