Kontynuacja KN-II jak partia szachów
Burmistrz: radny myśląc o KN-II, opierał się na pracy naukowej, dotyczącej szachów <br />
Burmistrz Bochni Stefan Kolawiński podczas majowej sesji Rady Miasta zarzucił przewodniczącemu komisji rewizyjnej - Bogdanowi Kosturkiewiczowi powoływanie się na rozprawę naukową, dotyczącą gry w szachy w stosunku do oceny tego, czy projekt budowlany jest czy nie jest prawem autorskim. Sprawa dotyczy tzw. drogi KN-II.
Bogdan Kosturkiewicz podczas ostatnich posiedzeń komisji rewizyjnej (o czym na bieżąco informowaliśmy) starał się uzyskać od władz Bochni informację, dlaczego nie naliczyły odsetek karnych firmie NGGP S.A., która wykonywała realizację budowy drugiego odcinka drogi KN-II. Dodatkowo miasto według rannego ma zapłacić kary umowne za zerwanie umowy z firmą, która nie podołała zadaniu budowy tej drogi. Zdaniem radnego to absurd i sprawą powinny zająć się organy ścigania. Taki też wniosek kilkakrotnie przez członków komisji rewizyjnej był głosowany. Nie inaczej było podczas ostatniego, majowego posiedzenia komisji. Bogdan Kosturkiewicz podczas obrad podzielił się swoimi spostrzeżeniami, które zakładają, że dokumenty, które dotyczyły realizacji drogi KN-II mogły być podrabiane oraz że miasto niepotrzebnie wydało pieniądze na prawa autorskie do sporządzonego projektu. Jak na ostatnich posiedzeniach komisji rewizyjnej, tak i na majowej odbyło się głosowanie za skierowaniem sprawy do prokuratury. Pomysł ten oprócz wnioskodawcy – Bogdana Kosturkiewicza poparł również radny Marek Bryg. Przeciwny takiemu obrotowi spraw był Kazimierz Ścisło, natomiast Celina Kamionka oraz Zbigniew Włosiński wstrzymali się od głosu.
Do wydarzeń, które miały miejsce podczas ostatnich komisji rewizyjnych, w mocnych słowach odniósł się podczas majowej sesji Rady Miasta, która odbyła się 28 maja burmistrz Bochni Stefan Kolawiński. - Od bodajże roku na posiedzeniach komisji rewizyjnej formułowany jest zarzut niepotrzebnego wydatkowania pieniędzy, podejrzenie fałszowania dokumentów i Bóg wie, czego jeszcze. Wniosek o skierowanie sprawy do prokuratury zgłaszał radny Bogdan Kosturkiewicz. Podczas ostatniej komisji rewizyjnej, wprawdzie tylko dwoma głosami przy dwóch wstrzymujących się i jednym przeciw wniosek przeszedł – zaznaczył burmistrz, który przedstawił zarys sprawy związanej z drogą KN-II. Według informacji przekazanych przez Stefana Kolawińskiego umowę z firmą NGGP z siedzibą w Tarnowie ówczesny burmistrz miasta Bogdan Kosturkiewicz zawarł w dniu 30 czerwca 2009 roku. Umowa w żadnym ze swoich zapisów nie uwzględniała przekazania praw autorskich do opracowania, zawierała też szereg nieścisłości. 2 września 2010 roku burmistrz Bogdan Kosturkiewicz poinformował NGGP, że jego zdaniem umowa z NGGP z dniem 15 kwietnia 2010 roku wygasła. Kuriozalnym, jak mówił burmistrz jest to, że ta sama data 2 września 2010 roku istnieje również na podpisanym przez Bogdana Kosturkiewicza aneksie nr 2 do umowy, przesuwającym w czasie terminy pośrednie poszczególnych etapów. Pismem z 5 października 2010 roku NGGP, powołując się na rozmowę z 8 września 2010 r., wnosi o podpisanie umowy na roboty dodatkowe i załączonego aneksu terminowego. Zdumienie, według Stefana Kolawińskiego wywołuje to, że korespondencja z 5 października 2010 roku odnosi się również do prośby zawarcia aneksu, który rzekomo został zawarty 2 września. - Rodzi się wiec pytanie – kiedy taka naprawdę aneks został zawarty? – mówił burmistrz. Z dniem 15 maja 2013 roku Gmina Miasto Bochnia odstąpiła od umowy. 28 marca 2014 roku NGGP wezwała miasto do ugody sądowej. 15 maja 2014 roku zostaje zawarta ugoda sądowa, w której określono kwotę należną NGGP za wykonanie dokumentacji projektowych oraz za prawa autorskie do opracowania - 7 828, 95 zł. Jak podkreślił burmistrz, sprawa była przedmiotem dwóch stanowisk i dwóch opinii prawnych . Z dnia 31 sierpnia 2011 roku opinia prawna dotycząca możliwości wprowadzenia zmian w dokumentacji projektowo – kosztorysowej, z 12 listopada 2012 roku opinia prawna dotycząca możliwości odstąpienia od umowy, z 10 kwietnia 2014 roku stanowisko prawne w sprawie posiadania praw autorskich do dokumentacji projektowo – kosztorysowej, z 12 maja 2015 roku stanowisko prawne w sprawie przyczyn rezygnacji z dochodzenia od firmy NGGP kar umownych. - Dokumentacja przekazana komisji rewizyjnej była o wiele obszerniejsza niż to, co wymieniono powyżej, ale jak się okazało materiał i tak dla niektórych nie był wystarczający – zaznaczył Stefan Kolawiński.
Stefan Kolawiński odniósł się również do słów wypowiedzianych przez Bogdana Kosturkiewicza podczas majowej komisji rewizyjnej. Wówczas radny mówił: zachęcam do przeczytania rozprawy doktora Arłamowskiego. - Żaden projekt nie jest utworem autorskim. Gdyby tak było, to ja bym chyba jeździł mercedesem… Glossa, czyli komentarz, i to zostało jednoznacznie określone w kilku dysertacjach autorskich, jest tylko i wyłącznie utworem. Można się za glossę domagać zapłaty za prawa majątkowe, a nie za projekt. (…) Bezpodstawnie wypłaciliście państwo firmie 8 tys. zł – tak brzmiały słowa radnego. Stefan Kolawiński odniósł się do tych słów w sposób następujący: - Było to wypowiedziane z tak dużą pewnością, że trudno jest wątpić, iż powołane dzieło nie jest wykładnikiem tego, co jes,t a co nie jest objęte prawem autorskim. Warto jednak wiedzieć, że praca doktorska nieżyjącego od 1979 roku pana doktora Edwarda Arłamowskiego dotyczy problemu czy istnieje ochrona prawna gry szachowej na podstawie polskiej ustawy o prawie autorskim z dnia 29 marca 1926 roku. Praca ta była obroniona 4 października 1945 roku i dotyczy możliwości objęcia prawami autorskimi pojedynczej partii szachowej glossy, komentarza, dopisku, uwagi do partii oraz zadań szachowych. Trudno doszukać się jakiegokolwiek związku pracy doktorskiej Edwarda Arłamowskiego ze stawianym przez pana Bogdana Kosturkiewicza problemem uznania praw autorskich firmy NGGP do dokumentacji KN II – zaznaczył Stefan Kolawiński, który kontynuował nadal poruszony temat. - Rozprawa naukowa na temat szachów ma być bazą do oceny tego czy projekt budowlany jest czy nie jest prawem autorskim? Ponownie wskażmy czas i okoliczności prawne, które były bazą opracowania mecenasa Arłamowskiego. Data przyznania tytułu doktora praw to 4 października 1945 roku. Podstawa prawna opracowania to ustawa o prawie autorskim z 1926 roku zmieniona rozporządzeniem prezydenta z 1927 roku. Obecnie obowiązujące prawo to ustawa o prawach autorskich i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 roku tekst jednolity dz. ustaw nr. 90 poz. 631 z 31 maja 2006 roku. Warto chyba zauważyć, że podstawa prawna powołanej pracy doktorskiej jest 80 lat starsza niż obecnie obowiązująca ustawa i w tym czasie bardzo dużo w Polskim prawie się zmieniło. Czy zmiany te dotyczą także gry w szachy? Na to pytanie może chyba dać odpowiedź wybitny znawca tematu doktor Bogdan Kosturkiewicz – podkreślił burmistrz Bochni.
Następnie Stefan Kolawiński zacytował fragmenty ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych ogłoszonych tekstem jednolitym 31 maja 2006 roku. - Art.1. „Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór).” Art.1.2. „W szczególności przedmiotem prawa autorskiego są utwory: 6) architektoniczne, architektoniczno-urbanistyczne, urbanistyczne”, a co – zdaniem wybitnego specjalisty, profesora zwyczajnego dr hab. Jana Błeszyńskiego z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego – gwarantuje prawo twórcy utworu architektonicznego? „Prawo autorskie gwarantuje architektowi, jako twórcy utworu architektonicznego, wyłączność korzystania ze stworzonego przezeń projektu, w szczególności w zakresie realizacji projektu. Wyłączność ta może być ograniczona jedynie wyraźnym przepisem ustawy”. Również Stowarzyszenie Architektów Polskich stwierdza, że: „utwór jest dziełem niematerialnym i należy go odróżnić od przedmiotu będącego jego nośnikiem. Ogólna definicja utworu w ustawie umożliwia ochronę utworu architektonicznego (urbanistycznego) począwszy od koncepcji najbardziej szkicowej poprzez fazy projektu, aż do realizacji. Dodatkowo należy podkreślić, że ustalenie ochrony utworu nie wymaga nawet postaci ukończonej (projektu, realizacji) ani żadnych czynności formalnych (Art.1. ust.3 i 4) „ – kontynuował.Stefan Kolawiński przywołał art.2.2: „Rozporządzanie i korzystanie z opracowania zależy od zezwolenia twórcy utworu pierwotnego (prawo zależne), chyba, że autorskie prawa do utworu pierwotnego wygasły”. Jak za chwilę wyniknie z art. 36 – prawa te wygasają po upływie lat siedemdziesięciu, chcąc budować KN-2, jednak trudno było tyle czekać – stwierdził. I znów przywołał art. 4 tejże ustawy: “Nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego: ·1) Akty normatywne lub ich urzędowe projekty; ·2) Urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole; ·3) Opublikowane przepisy patentowe lub ochronne; ·4) Proste informacje prasowe”.
Wszystko inne, w tym wymienione w ustawie utwory architektoniczne, są, więc objęte ochroną prawa – mówił burmistrz, przywołując kolejne fragmenty ustawy:
Art.36 „Z zastrzeżeniem wyjątków przewidzianych w ustawie autorskie prawa majątkowe gasną z upływem lat siedemdziesięciu.”
Art.43.1, „Jeżeli z umowy nie wynika, że przeniesienie autorskich praw majątkowych lub udzielenie licencji nastąpiło nieodpłatnie, twórcy przysługuje prawo do wynagrodzenia.”
W związku z tym, że z zawartej przez ówczesnego burmistrza B. Kosturkiewicza umowy nie wynikało, że autorskie prawa majątkowe do dokumentacji są nieodpłatne, trzeba było zawrzeć ugodę z MGGP S.A. i za te prawa im zapłacić.
Art.49.2. stanowi, że: „Następca prawny, choćby nabył całość autorskich praw majątkowych, nie może, bez zgody twórcy, czynić zmian w utworze”. - Żeby zabezpieczyć interes i nie narazić Gminy Miasta Bochnia na kolejne zbędne koszty, takie, jakie wynikły z niezapisania w umowie z roku 2009, że wykonane przez projektanta opracowanie, jest własnością Gminy Miasta Bochnia i możliwe jest dysponowanie nim nieodpłatnie, trzeba było 15 maja 2014 roku zawrzeć ugodę z firmą MGGP S.A. Zapisano w niej, że MGGP S.A. przenosi na Gminę Miasta Bochnia prawa autorskie do dokumentacji bez ograniczeń terytorialnych i czasowych z możliwością dokonywania zmian. Po co te cytaty z ustawy i wyjaśnienia? Po to żeby każdy mógł wyrobić sobie własne zdanie i być może manipulowany głoszonymi treściami i publikowanymi artykułami wiedział, jakie były podstawy prawne do zawarcia ugody sądowej z firmą MGGP S.A. i dlaczego za projekt trzeba było zapłacić, choć wystarczyło w umowie z 30 czerwca 2009 roku zawrzeć odpowiedni zapis – podsumował burmistrz Stefan Kolawiński dodając, że - czułem się zobowiązany do przedstawienia Państwu tych wyjaśnień, żebyście ocenili czy ta sprawa nadaje się do skierowania do prokuratury. Mój komentarz do całego zdarzenia jest taki: ktoś sobie z nas robi kpiny. Naraża powagę rady, urzędu na to, że stajemy się po prostu śmieszni. O ile ja jestem w stanie zrozumieć działania podejmowane w kierunku mojej osoby o tyle wprowadzanie swoich sojuszników, współpracowników w błąd, bo nie wierzę w to, żebyście państwo wiedzieli, na jaką podstawę prawną pan Bogdan Kosturkiewicz się powołuje, żebyście mogli państwo w ten sposób postąpić będąc świadomi tego, bo zbyt poważni są z was ludzie – zaznaczył Stefan Kolawiński.
Do zarzutów ze strony „głowy” miasta odniósł się następnie Bogdan Kosturkiewicz.
- Miałem nadzieję, że ktoś kto piastuje stanowisko burmistrza, jest osobą bardziej poważną, bardziej wyważoną, bo to co przed chwileczka usłyszeliśmy obraża nie tylko pana, ale obraża również urząd. Pan burmistrz Kolawiński przedstawił wyrywki wyraźnie zmanipulowane z mojej wypowiedzi. Nie odniósł się do tego, o czym stanowiła komisja rewizyjna – zaznaczył radny. Bogdan Kosturkiewicz przypomniał, że powodem wystąpienia komisji rewizyjnej z wnioskiem o skierowanie sprawy do prokuratury było nienaliczenie przez miasto odsetek karnych. - Nie zostały one naliczone, ponieważ na jednym z dokumentów obok daty, którą stwierdzało MGGP pojawił się pana zapis, zaprzeczający, iż w czasie, który MGGP określiło, że dokumenty zostały złożone, te dokumenty rzeczywiście do urzędu trafiły. A chodzi o cztery miesiące. Proszę państwa, 0,2% kar umownych za każdy dzień zaległości, czyli sporo środków finansowych trafiłoby z powrotem do budżetu Gminy Miasta Bochnia. Sprawa praw autorskich, proszę wybaczyć, pan tutaj miesza prawa majątkowe z prawami osobistymi, ja nie będę się na ten temat wypowiadał, nie ma sensu. Widać, ze również pan ma wątpliwości, co do tego, czy realizacja tej umowy przebiegała w sposób właściwy, dlatego trzeba oddać tę sprawę fachowcom, trzeba oddać prokuraturze, po to abyśmy dowiedzieli się, dlaczego pomimo, że MGGP, nie wiem czemu pan jest takim adwokatem tej firmy, podjęło zobowiązania, miało zrealizować określone zadanie do 15 grudnia 2010 r. – nie zrealizowało tego zadania, a wynagrodzenie otrzymało. Dlatego proszę państwa, zostawmy to prawnikom, zostawmy to osobom, które rzeczywiście znają się na prawie autorskim i znają się na prawie cywilnym i będą mogli zweryfikować sobie to, co zostało ujawnione w dokumentach. Będzie mógł określić, dlaczego informacje, które przekazano komisji rewizyjnej, były w tak wielu punktach nieścisłe, żeby nie powiedzieć nieprawdziwe. Być może była to pomyłka, być może przypadkowo państwo nas zdezorientowaliście odnośnie całej sytuacji. Ale proszę mi wybaczyć, pana wypowiedź była tak zmanipulowana, że trochę mi jest wstyd za pana. Naprawdę, wstydzę się za pana – stwierdził radny. - Odnośnie mecenasa Edwarda Arłamowskiego, proszę państwa to była jedna z najwybitniejszych postaci z terenu miasta Bochni. Jest to osoba, która powinna się doczekać swojej ulicy, ponieważ oprócz tego, że był wybitnym sportowcem, znanym na całym świecie, wybitnym szachistą, to również był świetnym prawnikiem. Jego promotorem był Fryderyk Zoll, osoba wybitna, dziadek byłego rzecznika praw obywatelskich, obecnego profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Niech mądrzejsi wypowiedzą się na temat prawa autorskiego, wniosek został przesłany do pana przewodniczącego i pan przewodniczącego nie ma innego wyjścia, on go musi przesłać dalej do prokuratury. A ja się dziwię pana nerwowości. Wszystko się odbyło w porządku. Tu sprawy nie będzie, prokuratura odmówi wszczęcia postępowania. Jeżeli były jakieś zaniedbania po mojej stronie, co pan przed chwilą sugerował, to ja będę miał problemy – również nie pana problem. Przecież pan jest zupełnie czysty, pan działał legae artis, w związku z tym, po co ta nerwowość? Panie burmistrzu Kolawiński… – zakończył swoje wystąpienie Bogdan Kosturkiewicz.
Czym zakończy się spór pomiędzy obu panami?