Kontrowersyjny showman otworzył pododdział w bocheńskim szpitalu
W Dzień Dziecka w Szpitalu Powiatowym w Bochni został oficjalnie otwarty Pododdział Intensywnego Nadzoru Noworodka. Nadano mu imię: Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W uroczystości wziął udział Jerzy Owsiak, główny organizator WOŚP, przekazując oficjalnie nowoczesny hybrydowy inkubator.
Oficjalne otwarcie pododdziału ze względu na pandemię zostało przesunięte ze stycznia na czerwiec. Nie przez przypadek wybrano datę: 1 czerwca, czyli Dzień Dziecka. Do tej pory w pododdziale pomoc uzyskało ponad 90 dzieci z ponad 600, które przyszły na świat w tym roku w bocheńskim szpitalu.
Pododdział jest dedykowany noworodkom, które przyszły na świat nieco wcześniej, z komplikacjami. W Bochni jest prowadzona wstępna diagnostyka zespołów zaburzeń oddechowych i wad wrodzonych w tym infekcji wrodzonych, czy też wad serca.
Pododdział Intensywnego Nadzoru Noworodka działa od początku roku. Przy podejmowaniu decyzji o jego powstaniu brano pod uwagę nie tylko bardzo dobre zaplecze medyczne w postaci lekarzy i pielęgniarek, ale też ogromne zainteresowanie bocheńską „porodówką” nie tylko mieszkanek powiatu bocheńskiego, ale również okolicznych gmin. Z roku na rok przybywa kobiet, które decydują się rodzić właśnie w Bochni – czytamy na stronie bocheńskiego szpitala.
– Bardzo dziękujemy za ten wyjątkowy inkubator, jak również inne urządzenia z serduszkiem, które trafiły do naszego szpitala – podkreślała dr n. med. Joanna Hurkała, kierująca oddziałem noworodków z pododdziałem Intensywnego Nadzoru Noworodka w bocheńskim szpitalu.
-Wcześniaki uzyskują tu fachową pomoc, dzięki wykwalifikowanemu zespołowi, który posiada nasz szpital, a także sprzętowi z WOŚP. Warto dodać, że w ciągu ostatnich kilku lat to pomoc o wartości 1,5 mln zł – mówił starosta Adam Korta.
– Możemy być dumni, bowiem nasz szpital ma najlepszą porodówkę w Małopolsce i zajmuje 6. miejsce w Polsce – dodał Jarosław Kycia, dyrektor Szpitala Powiatowego w Bochni.
Podczas uroczystości zostały wręczone podziękowania za pomoc przy organizacji i otwarciu pododdziału. Otrzymali je:
• Dr n. med. Joanna Hurkała, Lekarz kierujący Oddziałem Noworodków z Pododdziałem Intensywnego Nadzoru Noworodka im. WOŚP
• Anna Jaworska, Pielęgniarka oddziałowa Oddziału Noworodków z Pododdziałem Intensywnego Nadzoru Noworodka im. WOŚP
• Ewa Nalepa Położna specjalistka koordynująca Pododdziałem Intensywnego Nadzoru Noworodka im. WOŚP
• Jerzy Owsiak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy
• Adam Korta Starosta Bocheński
Info/Foto: Szpital Bochnia
O Jerzym Owsiaku oraz WOŚP czytaj poniżej:
Przeczytaj, zanim dasz na WOŚP
Nawet Marek Piekarczyk krytykuje Owsiaka
W styczniu, jak zawsze zapewne, zagra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dziesiątki tysięcy, głównie młodych ludzi, wyjdzie na ulice polskich miast i wiosek, by z puszkami w rękach kwestować na pomoc służbie zdrowia. Czy ktoś o zdrowych zmysłach przeciwstawiłby się takiej akcji?
Jerzy Owsiak już na zawsze będzie utożsamiany z powiedzeniem „róbta co chceta”. I chociaż po latach wycofał się z tego sloganu, to dobrze on oddaje credo życiowe pieszczocha władzy i mainstreamowych mediów.
W zasadzie zadrzeć z Owsiakiem, poważyć się poddać w wątpliwość jego czyste intencje – to oznaczało jeszcze niedawno śmierć cywilną śmiałka. Był wyśmiewany, stawiany pod pręgierz opinii publicznej (która nie omieszkała wyrazić swego oburzenia), zastraszany sądami, dosłownie wdeptywany w podłogę. Czasy się jednak zmieniają i zupełnie poważny, prawie że śmiertelny cios wizerunkowi szefa WOŚP-u zadał skromny mieszkaniec Złotoryi, Piotr Wielgucki, który jako bloger Matka Kurka stworzył stronę internetową kontrowersje.net, w której umieścił niezliczone ilości artykułów, demaskujących drugie dno działalności Orkiestry i jej szefa. Po pierwsze udowodnił, że rodzina Owsiaków (bo sam Jerzy wciągnął w „orkiestrową” działalność także żonę) uczyniła sobie z WOŚP-u całkiem intratne źródło dochodów. Ostatnio Matka Kurka zamieścił na stronie dokument, z którego wynika, że Lidia Niedźwiedzka-Owsiak już w 2002 r. została zatrudniona w Fundacji WOŚP za uwaga! - 9 tys. zł, a jej mąż jako dyrektor graficzny spółki Zloty Melon zarabiał ok. 13 tys. zł. To także Wielgucki przedarł się przez gąszcz różnych dokumentów finansowych, z których wynikało, że do WOŚP-u należą firmy o wdzięcznych nazwach Złoty Melon i Mrówka Cała, kierowane przez małżeństwo Owsiaków. Firmy robią pieniądze na organizacji Przystanku Woodstock i produkcji telewizyjnej. Najbardziej szokująca okazała się wiadomość, że i sam Przystanek Woodstock jest finansowany pośrednio przez ludzi, wrzucających pieniądze do WOŚP-owych puszek. Otóż środki, zebrane w jednym roku, wcale w tym roku nie są wydawane na zakup sprzętu medycznego, czy inne cele, ogłaszane hucznie w praktycznie wszystkich mediach w Polsce. Pieniążki te leżą spokojnie na oprocentowanych kontach Fundacji, a dopiero po roku czynione są z nich zakupy. Odsetki zaś finansują Festiwal Woodstock. Prawda, że proste?
Wielgucki skrzętnie wyliczył, że w latach 2001-2011 finansowanie tej imprezy pochłonęło ponad 30 mln złotych, pochodzących ze składek na WOŚP. Do tego doszło 16 milionów ulokowanych w nieruchomościach, zakupionych przez Orkiestrę, w których Złoty Melon rozwinął działalność gospodarczą.
Oczywiście szef WOŚP-u nie zamierzał czekać z założonymi rękami i podał blogera do sądu, a ten o dziwo! przyznał w większości rację oskarżonemu, oddalając pozew Owsiaka, zaznaczając przy okazji, że ten ostani nie wykonał jego polecenia dostarczenia ksiąg rachunkowych WOŚP.
Wielgucki wysłał wyrok sądu do wszystkich 1467 sztabów Orkiestry, zanotowanych na stronie WOŚP. Jak sam przyznał, otrzymał wiele odpowiedzi, niektóre niecenzuralne, ale zawsze z jednym przeslaniem: nie życzymy sobie takiej korespondencji…
Bo WOŚP to w dużej mierze wielka mydlana bańka. „Charytatywna” impreza, na którą składają się wszyscy: publiczne media, oferując Orkiestrze bezpłatny PR i praktycznie nieograniczony czas antenowy, samorządy – organizując, czasem za wielkie pieniądze, koncerty, wolontariusze, bo bezkrytycznie wierzą w zapewnienia, że jedynym wymiarem przedsięwzięcia jest pomoc drugiemu człowiekowi. Znakomicie ujął to polonijny dziennikarz, Mariusz Max-Kolonko: „Oni dają znakomite dotacje na różne szpitale i chore dzieci, ale jednocześnie spełniają znakomitą rolę: pacyfikują nastroje społeczne. Coś, co kiedyś robiły zmechanizowane oddziały o nazwie ZOMO” – bo większość myśli, że raz do roku rzuci do puszki „na Owsiaka” i rozwiązuje tym problem chorej polskiej służby zdrowia, która co roku potrzebuje budżetu rzędu kilku miliardów złotych. Tymczasem roczne przychody WOŚP to 50-60 mln zł, raptem 10% tego, co biednym i chorym przekazuje Caritas Polska, zupełnie bez rozgłosu i medialnej otoczki. No bo czy ktoś wie, kto stoi na czele Caritasu?
Nie tak dawno Owsiakowi dostało się też z najmniej spodziewanej strony. Niepochlebne opinie o nim zawarł Marek Piekarczyk w swojej książce „Zwierzenia kontestatora”. Obaj poznali się na festiwalu w Jarocinie w latach 80, gdy wspólnie zapowiadali koncerty. Tak go wspomina: „Był to po prostu sympatyczny człowiek, który lubi rock and rolla. Wkurzał mnie jednak tymi chińskimi ręcznikami i durnym hasłem „Uwolnić słonia”(…) W mieście, które stało się enklawą buntu młodego pokolenia przeciw komunie i miejscem prawdziwego rockandrollowego protestu, on wygadywał bzdury i rozwadniał ten protest metodami wątpliwej jakości. Zrobił kpinę z protestu, z kontrkultury. Strasznie mi się wtedy naraził. Czemu nie organizował swoich akcji w Komitecie Centralnym PZPR albo pod Pałacem Kultury?
To jednak nie jedyne zarzuty muzyka pod adresem Owsiaka. Opowiadając o Jarocinie wspomina: „To miasto, które zaprzepaściło swoją wielką szansę stania się ważnym punktem na kulturalnej mapie świata. Trochę to robota Owsiaka, który napatrzył się na jarocińskie festiwale, a potem pojechał w 1994 roku do USA na festiwal w Woodstock i po powrocie zorganizował swój Przystanek Woodstock, gigantyczną masówę za pieniądze, które nazbierał. To megalomania, zadęcie i próba bicia rekordów, zupełnie dla mnie nie zrozumiała. Nigdy tam nie byłem i jakoś mnie nie ciągnie, nie lubię imitacji i nostalgicznych pozorów”.
Czy ten tekst należy odebrać jako apel o bojkot całej imprezy? Nie. Tylko niech każdy, kto się w nią angażuje – młody wolontariusz i ten, kto wrzuca pieniądze - ma jasność i wie, co robi i czemu (a głównie komu) to tak naprawdę służy.
Redakcja
Tekst ukazał się w 2015 roku