Jakość powietrza w Bochni zagraża zdrowiu mieszkańców
Wiele miast w Polsce i na świecie walczy z problemem smogu. Nie inaczej jest w Bochni, gdzie przekroczony jest dopuszczalny poziom stężenia w powietrzu pyłu PM10. Według statystyk, jakie podczas majowej komisji gospodarki komunalnej i ochrony środowiska przytoczyła Elżbieta Taras z bocheńskiego magistratu, wynika, że władze miasta jak najszybciej powinny zastanowić się, jak skutecznie walczyć z niepożądanym zjawiskiem, które wpływa na jakość powietrza.
Stacja wojewódzkiego inspektoratu ochrony środowiska zlokalizowana przy ulicy Konfederatów Barskich wykazała, że w miesiącach styczeń – marzec bieżącego roku było 45 dni, kiedy został przekroczony dopuszczalny poziom pyłu PM10 w powietrzu. To bardzo, ale to bardzo dużo, ponieważ jak mówią fachowe portale zajmujące się monitorowaniem jakości powietrza, takich dni może być maksymalnie 35 w ciągu roku!
Statystyki jakości powietrza wypadają również źle, biorąc pod uwagę poprzednie lata. W 2015 roku ilość dni, kiedy zostały przekroczone normy stężenia w powietrzu pyłu PM10 wyniosła 74. W 2016 roku natomiast takich dni było 62.
Czym jest pył PM10? Wojewódzki inspektorat ochrony środowiska podaje, że pył PM10 składa się z mieszaniny cząstek zawieszonych w powietrzu, będących mieszaniną substancji organicznych i nieorganicznych. Pył zawieszony może zawierać substancje toksyczne takie jak wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (np. benzo/a/piren), metale ciężkie oraz dioksyny i furany. Pył PM10 zawiera cząstki o średnicy mniejszej niż 10 mikrometrów, które mogą docierać do górnych dróg oddechowych i płuc. Poziom dopuszczalny dla stężenia średniodobowego wynosi 50 µg/m3 i może być przekraczany nie więcej niż 35 dni w ciągu roku. Poziom dopuszczalny dla stężenia średniorocznego wynosi 40 µg/m3, a poziom alarmowy 200 µg/m3.
Jest to pył bardzo groźny dla naszego zdrowia. Mimo to w miesiącach zimowych bocheńskie powietrze sprawiało wrażenie toksycznego. W wielu miejscach po zmroku nie dało się wręcz oddychać. Interwencje straży miejskiej i apele władz nie wiele zmieniły. Mrozy, wysokie koszty ogrzewania i długa zima doprowadziły do tego, że wielu mieszkańców paliło w piecach czym popadnie. Zdarzały się nawet buty i odzież.