Jak Urząd Miasta finansuje schronisko w Borku?
Tematem, który powraca podczas obrad radnych, jest kwestia schroniska w Borku prowadzonego przez Fundację Straż Obrony Praw Zwierząt z siedzibą w Wieliczce. Co prawda dyskusje wokół tamtejszego ośrodka ucichły, niemniej kontrowersje budzi forma finansowania, jaką wybrał Urząd Miasta.
Na początku roku, podczas sesji i obrad Komisji Skarg, Wniosków i Petycji radna Alicja Śliwa przepraszała za swoje słowa dotyczące rzekomych faktur za pojedyncze zabiegi weterynaryjne, które miały kosztować nawet kilkanaście tysięcy złotych, o których już wspominaliśmy (czytaj TUTAJ) .
Na ostatniej Komisji Budżetowej, która miała miejsce 18. marca 2020 temat schroniska powrócił poprzez błąd w ustawie, który dotyczył literówki w dacie. Komisja zobligowana została przegłosować raz jeszcze treść dokumentu.
W roku 2021 środki, które zostaną wpłacone na rzecz Fundacji, są mniejsze o ok. 50 tys. zł. O ile Bochnia w latach wcześniejszych finansowała schronisko w Borku w postaci 245 tys. zł rocznie, o tyle kwota, o której mowa obecnie, to 198 tys. zł. Fundację z Wieliczki finansują także inne, ościenne gminy. Jak już pisaliśmy w listopadzie zeszłego roku, można założyć, że na rzecz schroniska corocznie wpływa ponad pół miliona złotych, choć bywały lata (2019), gdy te środki oscylowały w granicach miliona.
Niektórzy wskazywali, że schronisko być może spełnia podstawowe wymagania, niemniej jednak, jak na pulę pieniędzy przekazywaną comiesięcznie ryczałtem przez kilkanaście gmin, warunki życia zwierząt pozostawiają wiele do życzenia.
Komisja Budżetowa ponownie zajęła się sposobem finansowania Fundacji. Przewodniczący Rady Miejskiej, Bogdan Kosturkiewicz, podkreślał, że od wielu lat stara się dociec, dlaczego gmina zgadza się na przekazywanie ok. 20 tys. zł miesięcznie ośrodkowi, który przyjmuje niewielką liczbę zwierząt z terenu Bochni, co znaczy, że koszty związane z utrzymaniem i opieką też mogą być mniejsze. Radny zastanawiał się, czy nie utrzymujemy, jako miasto, zwierząt z innych miejscowości, które nie są tak hojne jak Bochnia. Dodatkowo mówił o tym, że w dokumentach dotyczących schroniska, znaleźć można ciągle powtarzające się imiona przyjmowanych psów.
Na fakturach widnieją te same pieski – zapytałem [o to, przy. red.] – okazuje się, że są to dokładnie te same psy. Dlatego ja uważam, że nie powinno być rozliczenia ryczałtowego, tylko konkretne rozliczenie za konkretnego psa i jego opiekę.” – mówił radny Kosturkiewicz.
Inną opinię przedstawiła Aldona Janiak, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska: Nie możemy być w każdym temacie, którym się zajmujemy, tacy podejrzliwi, że to nie są nasze zwierzęta, że są to te same psy.
Jak sądzi urzędniczka, miasto mogłoby zostać obciążone zdecydowanie wyższymi kosztami niż te, które zostały uchwalone, gdyż nie jest w stanie sprawdzić każdego rozliczenia jednostkowego; ile zabiegów przeszło dane zwierzę, czy były one konieczne, jakie leki mu podano itd. Ryczałt jest najwygodniejszym sposobem finansowania.
Miasto w myśl uchwały z 1997 roku zobowiązane jest do opieki nad zwierzętami, walką z ich bezdomnością oraz finansowania wybranego azylu lub lecznic weterynaryjnych.
Istotna jest gotowość jednostek na całodobową reakcję na zgłoszone przez mieszkańców błąkające się, chore i zaniedbane zwierzęta domowe, jak i zwierzęta dzikie, które znalazły się pod kołami pojazdów. W zamian za fundusz ośrodki mają za zadanie usypiać, oddawać do utylizacji zwierzęta, którym nie sposób pomóc, jak i otoczyć opieką te, które same nie są w stanie sobie poradzić. Akcję przeprowadza i nadzoruje Straż Miejska i to głównie dzięki służbom – jak można zrozumieć ze słów Aldony Janiak – miasto wie, za co w rzeczywistości płaci.
W zeszłym roku Fundacja Straż Obrony Praw Zwierząt przyjęła do schroniska ok. 70 bezdomnych czworonogów. Poza schroniskiem w Borku żadna inna lecznica weterynaryjna nie bierze udziału w przetargach na rzecz wyłonienia opiekuna gminnych zwierząt.
DML