Impas w sprawie absolutorium dla burmistrza
Czy burmistrz będzie rządził bez absolutorium?
Podczas wczorajszej sesji Rady Miasta ciąg dalszy miała sprawa absolutorium dla burmistrza Kolawińskiego. Członek Komisji Rewizyjnej radny Edward Dźwigaj w swoim wystąpieniu zarzucił samej Komisji niekompetencje i nierzetelność w tworzeniu dokumentów, a przewodniczącemu Rady Bogdanowi Kosturkiewiczowi – ukrywanie pisma od Regionalnej Izby Obrachunkowej. W piśmie tym RIO uznało, że absolutorium udzielone burmistrzowi w czerwcu tego roku jest nieważne.
W słynnym już głosowaniu Komisji Rewizyjnej nad poparciem wniosku o absolutorium (które poprzedza głosowanie Rady Miasta) głosy rozłożyły się bardzo ciekawie: 1 był za (właśnie Edwarda Dźwigaja z Bochniaków dla Bochni), 1 - przeciw (Jerzy Lysy), a pozostałych troje radnych wstrzymało się od głosu. (O całej sprawie pisaliśmy TUTAJ). W piśmie do RIO Komisja orzekła, że poparcie dla burmistrza nie zostało udzielone. Wywołało to wątpliwości radnego z BdB, który przypomniał, że przecież tyle samo głosów było za jak i przeciw („Czy mój głos jest mniej ważny?”).
Radny wypomniał Komisji również błędy w samym piśmie do RIO – nieprawidłową datę, oraz to, że widniał na nim podpis zastępcy przewodniczącego Komisji, Marka Bryga zamiast szefowej, Zenony Banasik. W trakcie dyskusji przewodnicząca KR oświadczyła, że sama spostrzegła swój błąd (napisano – "za rok 2017" zamiast 2018) i po jej telefonicznej rozmowie z RIO postanowiono to pismo unieważnić. Natomiast zakaz podpiswywania dokumentów wychodzących z Komisji jest niezgodny z prawdą („Tylko za przewodniczącego Rady nikt nie może się podpisać”).
Co do rzekomego ukrywania opinii RIO (czy też, jak nazwał to sam prezes Izby, „pisemnej sygnalizacji”) - Bogdan Kosturkiewicz wyjaśnił, że miał zamiar odczytać treść tego pisma, tak jak to zawsze robi, w punkcie obrad „Wolne wnioski i zapytania”. Wcześniej nie mógł tego dokonać, bo otrzymał pismo dopiero kilka dni temu.
Dłuższą chwilę poświęcono pytaniu czy KR w swoim sprawozdaniu z głosowania do RIO miała prawa użyć sformułowania, że nie popiera wniosku o absolutorium. Okazuje się, że tak. Głosowano bowiem nad zapytaniem: czy udzielić poparcia?. Głosowanie było remisowe, odrzucając, zgodnie z przepisami, głosy wstrzymujące się. A więc poparcie nie zostało przegłosowane arytmetyczną większością głosów.
Żyjemy w wolnym kraju – powiedział przewodniczący Rady – i każdy ma prawo głosować tak jak uważa za słuszne. Nie można radnych zmusić aby głosowali inaczej niż tego chcą.
Dodał, że cała sprawa świadczy o niedoskonałości w legislacji. Autorzy uchwały samorządowej nie przewidzieli po prostu, że może dojść w Komisji Rewizyjnej do takiego pata jak w Bochni.
Co dalej? Prezes RIO, mimo zakwestionowania decyzji Rady o absolutorium z 30 czerwca tego roku, nie podaje żadnego sposobu wyjścia z impasu. („Prawdopodobnie sam go nie widzi”).
Dużo światła mogłaby rzucić na tę sprawę radczyni prawna, pani Edyta Próchnik, która z ramienia Miasta brała udział w naradzie RIO i broniła decyzji Rady o udzieleniu absolutorium. Niestety, prawniczka jest na urlopie.
Wydaje się, że w świetle obowiązujących przepisów niewiele można zmienić w tej sprawie, gdyż ustawa jasno określa ramy czasowe udzielenia absolutorium i w tej chwili jest już po prostu za późno na ponowne głosowanie tak w Komisji Rewizyjnej jak i samej Radzie. Brak absolutorium, a tak twierdzi RIO, jest podstawą do ogłoszenia referendum w sprawie odwołania Stefana Kolawińskiego. Czy radni będą aż tak zdeterminowani?
Przypomnijmy, że w 2018 burmistrz również władał miastem bez absolutorium, przy głosowaniach nie budzących żadnych wątpliwości. Wtedy brakowało jednak tylko 9 miesięcy do nowych wyborów i na rozpisanie referendum było za późno.
eb