Hotel Florian na sprzedaż – kulisy kupna obiektu w 2009 roku
Jednym z punktów obrad Rady Gminy Bochnia, która miała miejsce 16 kwietnia, była kwestia sprzedaży hotelu Florian. Hotel zakupiony jeszcze za kadencji poprzedniego wójta, od 12 lat stoi praktycznie pusty i nieużytkowany. Jest także finansowym obciążeniem dla gminy. Rada Gminy przegłosowała podczas ostatnich obrad decyzję o ponownym wystawieniu hotelu na sprzedaż. Przy tej okazji miała miejsce także dyskusja dotycząca kulis zakupu hotelu, co miało miejsce w 2009 roku.
Podczas obrad Rada Gminy Bochnia ponownie podjęła decyzję o sprzedaży nieruchomości – 13 radnych było za, 2 przeciw (Witold Kowalski, Stanisław Cefal). Ci, którzy podnieśli weto, podkreślali, że jest za wcześnie na sprzedaż i jak argumentował radny Witold Kowalski „należałoby poczekać jeszcze parę miesięcy. Po covidzie jeszcze wszystko gruchnie do góry [ceny gruntów i nieruchomości – przyp. red.]”. Przewodniczący Rady Piotr Gajek zwracał jednak uwagę na koszty utrzymania hotelu, który od 12 lat stoi nieczynny. Ostatecznie decyzja została podjęta.
Kwestie związane z byłym hotelem „Florian”, zakupionym za ponad 2,8 mln zł w 2009 r. od ArcelorMittal, stały się również tematem szerszej dyskusji. Powodem było sprostowanie byłego wójta gminy Jerzego Lysego, a obecnego radnego miejskiego, jakie zamieścił na naszej stronie - (treść sprostowania TUTAJ). W sprostowaniu wyjaśniał, że nie on stał za decyzją kupna hotelu, bo tę podjęła Rada. Podczas wczorajszych obrad gminni radni (bez wyjątku) nie zgodzili się z tą opinią.
O okoliczności nabycia nieruchomości zapytano Witolda Kowalskiego, który ówcześnie stał na czele Komisji Rozwoju Gospodarczego i Finansów. Radny wskazywał, że decyzja była jednogłośna, a w komisji zasiadali również Stanisław Cefal, Barbara Kweczko, Robert Tynka – dwoje ostatnich, według słów wójta Marka Bzdeka, miało odradzać Jerzemu Lysemu zakup „Floriana”. Niemniej jednak nawet Witold Kowalski, bliski współpracownik Jerzego Lysego w tamtym czasie, wskazywał, że: „Do podpisywania umowy i negocjacji jest wójt, który był wnioskodawcą tejże uchwały. Wójt wszystko uzgadniał, myśmy tylko zatwierdzili cenę.”
„Podano nam, co w tym hotelu będzie. – mówił radny Kowalski. – Hotel był kupowany na Urząd Gminy Bochnia, miała być dograna współpraca z instytucją, czy bankiem, czy inną dużą firmą finansową, żeby się podzielić kosztami; ewentualnie z Urzędem Miasta. (…) Ale niestety, tragiczna powódź w 2010 roku rozwaliła gminę i po prostu zabrakło pieniędzy i musiało to być w czasie odłożone.”
Na powódź zwracał uwagę również Jerzy Lysy w treści sprostowania: „Planowaliśmy tam nową siedzibę Urzędu Gminy Bochnia. Niestety, powódź z 2010 r pokrzyżowała gminne plany i zmieniła inwestycyjne priorytety. W tej sytuacji zadecydowaliśmy o sprzedaży obiektu, gdyż przez 4 kolejne lata ważniejsza od biur i mebli dla urzędników była naprawa zniszczonych dróg, mostów, oczyszczalni i sieci wod.-kan.”
Obiekcje względem tych tłumaczeń wyraził obecny wójt Marek Bzdek, który argumentował: „Mówienie, że miał tam być UG i powódź przerwała… teoretycznie można tak opowiadać, ale uchwała [o nabyciu nieruchomości – przyp. red.] była podjęta przez Radę 1 czerwca, akt notarialny został podpisany w sierpniu 2009 r, to jeżeli jest taka potężna inwestycja (…), bo to nie jest 100 m drogi, tylko to jest potężna inwestycja, to dlaczego w budżecie na 2010 r. (…) nie było żadnego paragrafu dotyczącego remontu, modernizacji, czegokolwiek, żeby coś się tam działo? Bo powódź, oczywiście, była bardzo dotkliwa – w maju 2010 roku. Nie ma fizycznej możliwości przewidzieć w grudniu [kiedy podejmowane są uchwały budżetowe – przyp. red.], że w maju [następnego roku – przyp. red.] będzie powódź…”
Inną kwestią, o której wspomniał radny Kowalski, a na co zwrócił uwagę obecny wójt, była tzw. „dograna współpraca” Urzędu Gminy z Urzędem Miasta, Starostwem Powiatowym, bankiem, czy innymi instytucjami finansowymi. Zamiarem był podział kosztów adaptacyjnych przy remoncie i dostosowaniu byłego hotelu pod administrację i lokale użytkowe. Jest to o tyle ważne, że umowne chęci współpracy należałoby zawrzeć jeszcze przed wykonaniem tak „potężnej inwestycji”, która kosztowała gminę prawie 3 mln. W związku z tym zastępczyni wójta Ewelina Makowska przytoczyła znalezione w Urzędzie Gminy dokumenty, akta i korespondencję pomiędzy Jerzym Lysym a zarządem ArcelorMittal. Z ich treści wynika, że już w 2007 r. Jerzy Lysy podejmował próby zakupu nieruchomości, a kiedy transakcja została sfinalizowana, nie zadbano o to, by porozumieć się z Urzędem Miasta Bochnia w celu zmiany planów zagospodarowania przestrzennego pod biuro administracyjne:
„Już w momencie podpisywania aktu notarialnego było jasne, że żeby cokolwiek związanego z użytecznością publiczną tam budować albo realizować, należałoby w pierwszym stopniu przystąpić do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, o ile byłaby taka możliwość w studium – a wiemy, że nie było możliwości zmiany przeznaczenia tego budynku.” – mówiła Ewelina Makowska. W oparciu o jej słowa wójt Marek Bzdek zauważył, że od zamierzeń nabycia nieruchomości do kupna „Floriana” minęły 3 lata, przez które nie podjęto współpracy z Urzędem Miasta. Później natomiast musiały minąć kolejne cztery lata, by ówczesny wójt wystosował pierwszy wniosek w sprawie zmiany planu zagospodarowania. Ten wpłynął do UM dopiero w roku 2013 i dotyczył nie zmiany studium – co było konieczne do wszczęcia procedury – a punktowej zmiany miejscowego zagospodarowania przestrzennego, co włodarze miasta uznali za bezzasadne, odmawiając tym samym korekt.
Niemniej, w sprostowaniu Jerzego Lysego zamieszczonym na naszym portalu, radny mówi o dziesięcioletnich staraniach względem zmiany planów, błędem obarczając burmistrza Bochni:
„Sprawą, która wymaga publicznego wytłumaczenia się burmistrza S[tefana] Kolawińskiego, jest 10-letnie lekceważenie wniosków gminnego samorządu, który bez rezultatu ubiegał się o wprowadzenie do miejskiego planu zagospodarowania przestrzennego poszerzenia sposobu użytkowania tego budynku i terenu. Szczególnie interesujące jest, jaki wpływ na bezczynność organów samorządowych miasta w tej kwestii miał fakt, że o zwrot działki wokół hotelu ubiegała się w tym czasie – bezpodstawnie – bliska rodzina burmistrza Kolawińskiego.”
Kto jest odpowiedzialny za zakup hotelu „Florian”?
Jak wynika z dokumentów przytoczonych przez z-cę wójta Eweliną Makowską „w akcie notarialnym jest informacja, że w stosunku do niezabudowanej części działki toczy się postępowanie administracyjne o zwrot wywłaszczonych nieruchomości, które to koszty postępowania sądowego również były ponoszone przez gminę”. Łączne środki (utrzymanie, media stałe, odsetki od kredytu) na utrzymanie budynku w okresie 2009 – 2013 wyniosły ponad 250 tys. zł, a zestawienie zostało podpisane przez ówczesnego z-cę wójta Stanisława Bukowca.
Ciekawsze wydają się również okoliczności zakupu nieruchomości, które podajemy za z-cą wójta Eweliną Makowską – ówczesny wójt Jerzy Lysy w grudniu 2007 roku zgłasza chęć nabycia nieruchomości wraz z przyległymi gruntami. Zainteresowanie motywuje zbyt kosztowną budową nowego obiektu, „gdyż szczupły budżet gminy obejmuje 31 miejscowości wokół miasta Bochni, które jest odrębną jednostką samorządową. Budżet wystarczy zaledwie na bieżące administrowanie i realizację podstawowych zadań własnych”. W odpowiedzi ArcelorMittal informuje wójta, że sprzedaż odbywa się w trybie przetargu ofertowego ogłaszanego w dzienniku RP na podstawie zgody zarządu i rady nadzorczej spółki – „ale wójt nie wspomina, że w jego przypadku również wymagana jest zgody Rady, więc samodzielnie podejmuje tę decyzję”, mówiła Ewelina Makowska.
„Chcemy obalić ten mit, który próbuje się kreować, że „to nie ja były wójt kupowałem, tylko radni kupowali” – nie! Genealogia dokumentacji pokazuje, kto był inicjatorem i kto kupował.” – mówił obecny wójt Marek Bzdek. – „W odbiorze publicznym, ludzie czytając to [sprostowanie – przyp. Red.], odebrali to w ten sposób (…), [a] wyglądało to troszeczkę inaczej – inicjatorem był poprzedni wójt. (…) Oczywistą rzeczą jest, że Rada daje delegacje do zadań, które przekraczają pewną kwotę.”
„Reasumując, jeżeliby wójt wcześniejszy nie popełniłby tego błędu z kupnem, tylko zbudował Urząd Gminy – bo te warunki rzeczywiście nie są najlepsze – to ten Urząd by już dawno powstał. Tym bardziej, że kredyt został wzięty; z tego co mi pani skarbnik mówiła, to w tamtym roku został spłacony.” – stwierdził na zakończenie przewodniczący Piotr Gajek.
Ówczesny wójt Jerzy Lysy kilkukrotnie próbował sprzedać hotel, początkowo za 8 mln zł, następnie 6 mln zł. W końcu jego cena została obniżona do 2,6 mln oraz 200 tys. za użytkowanie wieczyste przyległych działek. Mimo to od kilkunastu lat brakuje chętnych na zakup. Jak już pisaliśmy, wczoraj wójt Marek Bzdek ponownie wyraził chęć sprzedaży „Floriana”, co zaakceptowała Rada Gminy Bochnia.
Obecnie Urząd Gminy czeka na operat szacunkowy w sprawie ceny sprzedaży. Ostatnia oferowana cena to 3,2 mln. Nie wpłynęła wówczas żadna oferta kupna. Nowy przetarg będzie ogłoszony najprawdopodobniej w pierwszej połowie sierpnia.
***
W sprostowaniu Jerzego Lysego pada również nazwisko naszej redakcyjnej koleżanki i jej męża, który w tamtym okresie był gminnym radnym. Wywołany do odpowiedzi przez Jerzego Lysego Zbigniew Bachmiński odpowiedział, że:
Zamieszczone zdanie „wójt zakupił hotel Florian” dokładnie oddaje manierę podejmowania decyzji w Gminie Bochnia, zarządzanej przez Jerzego Lysego.
Byłem radnym gminnym przez dwie kadencje, od roku 2006 do 2014. W tym czasie Rada, jednomyślnie lub miażdżącą przewagą głosów akceptowała każdy projekt uchwały, który wyszedł od zarządu gminy. Nawet tak oczywiście sprzeczny z prawem jak pozbawienie nielubianego sołtysa biernego prawa wyborczego! Rada Gminy była zatem listkiem figowym dla decyzji wójta, i dziś, po latach pan Jerzy Lysy ciągle chce z tego listka skorzystać.
Były wójt pamięta zapewne (pogratulować!), że w sprawie Floriana poparłem pomysł zakupu. Wydawał mi się bardzo dobry, zważywszy ciasnotę i ogólnie – złe warunki w Urzędzie Gminy przy ul. Kazimierza. Ale propozycja tego zakupu wyszła od wójta. I on ją potem realizował. Czy należało wątpić w jego kompetencje jako doświadczonego budowlańca i gospodarza?
Sprawa zakupu wspomnianego obiektu i strat, na jakie z tego powodu została narażona Gmina Bochnia, była na przestrzeni lat poruszana wielokrotnie przez media. Dziś Jerzy Lysy przypomina, że to wydatki związane z powodzią 2010 uniemożliwiły zagospodarowanie obiektu zgodnie z zamierzeniami. Lecz od powodzi do zakończenia kadencji wójta Lysego minęło cztery lata i w tym czasie podejmowano jedynie nieudane próby odsprzedania "Floriana". Gdyby swego czasu wójt Gminy zwołał konferencję prasową i wyjaśnił stan rzeczy, być może dziś nie byłoby wątpliwości co do jego niegospodarności. Ale konferencja prasowa też nie mieściła się w stylu sprawowania wójtowskiej władzy.
Redakcja