Groźba odebrania dotacji - czy wójt Lysy wytłumaczy się przed Radą?
Podczas marcowej sesji Rady Miasta głównym punktem obrad była współpraca miasta z powiatem bocheńskim. Najwięcej emocji wzbudziła sprawa łącznika autostradowego, który ma połączyć autostradę z drogą krajową numer 94. O jego realizację starają się zarówno przedstawiciele Urzędu Miasta w Bochni na czele z burmistrzem Stefanem Kolawińskim, jak i władze Starostwa Powiatowego ze starostą bocheńskim Jackiem Pająkiem.
Dzisiejsza obecność jest efektem dobrej współpracy tych dwóch, przecież niezależnych, jednostek samorządu terytorialnego – zaznaczył na początku sesji starosta Jacek Pająk. Chciałbym podziękować, bo współpraca z mojej perspektywy przez cztery poprzednie lata z Gminą Miastem Bochnia układała się w sposób znakomity. Czy z Panem burmistrzem Kosturkiewiczem czy z Panem Kolawińskim znajdujemy wspólny język i realizujemy przedsięwzięcia, które służą mieszkańcom. Nie blokujemy się nawzajem, a wręcz przeciwnie, szukamy takich płaszczyzn, gdzie nasze wspólne siły mogą dać efekt dodatni – dodał starosta bocheński.
Jacek Pająk po podziękowaniach za dobrą współpracę z miastem odniósł się do słów, które kilka miesięcy temu wypowiedział Wojciech Cholewa. Radny pytał wtedy, dlaczego realizacja łącznika autostradowego trwa tak długo? Starosta zwrócił uwagę, że starania związane z rozpoczęciem budowy drogi, która skomunikuje autostradę z drogą krajową rozpoczęły się już, kiedy burmistrzem był Wojciech Cholewa, później Bogdan Kosturkiewicz aż do obecnie pełniącego tę funkcję Stefana Kolawińskiego. Podobnie wyglądała sytuacja w Starostwie Powiatowym w Bochni, kiedy pierwsze decyzje związane z łącznikiem podejmował Ludwik Węgrzyn a teraz robi to on sam.
Te starania dobrnęły do obecnej perspektywy finansowej. Można powiedzieć, że od samego pomysłu do sfinalizowania prac związanych z przygotowaniem dokumentacji wstępnej minęło wiele lat. Uzgadnianie przebiegu połączeń komunikacyjnych z takimi bytami, bardzo trudnymi w negocjacjach, bardzo autonomicznymi i odpornymi na argumenty, jakimi są Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad czy PKP to proces bardzo mozolny, niestety nie zawsze obarczony sukcesem przy pierwszej rozmowie – mówił Jacek Pająk.
Starosta wspomniał, że bardzo cieszy się, iż w wyniku tych długotrwałych, trudnych rozmów udało się wypracować rozwiązanie, które w jego ocenie na dzisiaj zabezpiecza interesy komunikacyjne zarówno powiatu jak i miasta Bochni oraz jest mało inwazyjne dla mieszkańców okolicznych domostw, związanych z przebiegiem łącznika.
- Preferujemy rozwiązanie, które nie dewastuje wielu domów jednorodzinnych. Po drugie - jest zbliżone swoim przebiegiem do firmy Stalprodukt i wydaje mi się, że jest to rzecz kluczowa, czyli przebieg wpinający się w dzisiejsze połączenie ulicy Brzeskiej z drogą krajową. Tam wybudowanie ronda jest bezdyskusyjnie, z punktu widzenia bezpieczeństwa najlepsze. Rozwiązanie alternatywne, które dotyczyłoby przeniesienie naszego łącznika jakieś sto, dwieście metrów dalej na Tarnów, jest trudne do zaakceptowania przez GDDKiA, bo hamuje płynność ruchu *– dodał starosta.
Jacek Pająk w swojej wypowiedzi odniósł się również do działań wójta Gminy Bochnia, do wariantu budowy łącznika przez gminę w postaci, w jakiej zaproponował go wójt Lysy oraz do jego słów, porównując go do szkodnika.
Dzisiaj mówienie, że ten wariant z takich czy innych przyczyn jest wariantem lepszym, bo tańszym, ja przyznam nie znajduję tych kwot przed oczami. To jest mówienie o wymysłach jednej osoby. Jest to działanie niepoważne, niemające szans na skuteczne wdrożenie. To jest działanie szkodnika – zaznaczył Jacek Pająk.
W chwili obecnej Bochnia i jej rozwiązania komunikacyjne, związane z łącznikiem, są wpisane do Małopolskiego Planu Transportowego. Według starosty bocheński łącznik jest jednym z zadań, które w obecnej perspektywie finansowej są przewidziane przez marszałka województwa małopolskiego do wdrożenia.
Zakończenie naszych starań związanych z dokumentacją, uzyskanie opinii środowiskowej, tak naprawdę warunkuje to, że jesteśmy w stanie stosunkowo w nieodległym czasie, myślę, że mówimy o kilku miesiącach, sfinalizować dyskusję z panem marszałkiem i podpisać wspólnie rozpoczęcie procedury "zaprojektuj i wybuduj" – kontynuował starosta.
Według niego procedura projektowa łącznika przy bardzo optymistycznych prognozach to okres roku a nawet dwóch lat. Przy takich założeniach łącznik byłby gotowy do użytkowania za jakieś trzy lata. Jeżeli jednak wystąpią opóźnienia to w oczywisty sposób realizacja inwestycji będzie się przedłużać. Starosta ostrzegł, że jeżeli nie nastąpi lokalna akceptacja jednego wspólnego projektu (porozumienie się w tej sprawie z wójtem Gminy Bochnia Jerzym Lysym) może się okazać, że marszałek Województwa Małopolskiego przekaże pieniądze zamiast na bocheński łącznik autostradowy na inny, w którym taka akceptacja jest.
Radny Wojciech Cholewa po głównej części wystąpienia starosty bocheńskiego zaznaczył, że zarówno miasto jak i powiat bocheński są w tym samym miejscu, co rok temu. Radny zarzucił niewykorzystanie szansy na realizację łącznika, kiedy PKP przystępowało do działań modernizacyjnych i dzięki temu dopłaciłoby do jego budowy. Podał również przykład Brzeska, które niebawem będzie miało dwa łączniki i zaznaczył, że może warto zwrócić uwagę na ich działania związane z realizacją celu, na który przed Bochnią jeszcze bardzo długa droga. Do słów Wojciecha Cholewy przyłączył się przewodniczący Rady Miasta Kazimierz Ścisło, który pytał, jakie są przyczyny, że sprawa drogi, która ma skomunikować ze sobą autostradę i drogę krajową od kilku lat nie zmienia się?
Piotr Dziurdzia, podobnie jak jego przedmówcy zaznaczył, że jego zdaniem na przestrzeni kilku ostatnich lat nie było spektakularnych efektów, które sytuację realizacji łącznika w sposób znaczny zmieniałyby. Radny zwrócił ponadto uwagę, że obecnie na wierzch wychodzą problemy, jakie towarzyszą podejmowaniu decyzji przebiegu łącznika, chociażby przez korespondencje, jaką „wymieniają ze sobą wójtowie sąsiednich gmin z instytucjami państwowymi, odpowiedzialnymi za środowisko” – powiedział podczas sesji Piotr Dziurdzia.
Były burmistrz Bochni Bogdan Kosturkiewicz uważa, że zarówno starostwo jak i miasto nie jest w stanie za własne środki finansowe zrealizować budowy łącznika. Według radnego potrzebna jest pomoc z zewnątrz. Tej pomocy nie udzieli niestety Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
W świadomości społeczeństwa pokutuje taki pogląd, że powinna to zrobić GDDKiA. Z drugiej jednak strony, jak popatrzymy do ustawy o drogach publicznych widzimy, że nie mają oni takiej możliwości. Dlatego w poprzedniej kadencji staraliśmy się interpelować, namawiać posłów, aby wprowadzili zmiany w tej ustawie. Natomiast w roku 2009 powstało studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowe, które jasno oceniało poszczególne warianty przebiegu tego łącznika i nie da się na podstawie opinii fachowców jednoznacznie stwierdzić, że ten wariant, który istniał jeszcze za czasów, kiedy burmistrzem był Wojciech Cholewa, a starostą Ludwik Węgrzyn, jest najbardziej korzystny, również ze wzglądów ekonomicznych. Mamy świadomość tego, że chodzi o naszego sympatycznego wójta z gminy Bochnia. Występuje on często z propozycjami, żeby skomunikować ten łącznik innym wariantem. I to nie jest propozycja logiczna w porównaniu z tym, co jest opisane w studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowym. Natomiast nie da się ukryć, że wykorzystując wszelkie możliwości prawne stara się utrudnić powstanie tego łącznika – mówił Bogdan Kosturkiewicz.
Jego zdaniem główną możliwością dofinansowania realizowanego celu są środki pochodzące z województwa małopolskiego. Radny uważa również, że Bochnia nie zaniedbała realizacji projektu łącznika. Jedynymi aspektami, według których miasto mogło się trochę lepiej spisać to przygotowywania "mapy drogowej" i przygotowywania harmonogramu rzeczowo-finansowego niewielkiej części łącznika, która prowadzi przez Bocheńską Strefę Aktywności Gospodarczej.
Radny Jan Balicki pytał natomiast, czy lobbing z naszego terenu był wystarczający do tego, żeby doprowadzić realizację bocheńskiego łącznika do konkretnych efektów?
Po pytaniach radnych głos zabrał starosta Jacek Pająk oraz jego zastępca Tomasz Całka, którzy starali się, chociaż w paru słowach, wyjaśnić radnym ich wątpliwości i odpowiedzieć na ich pytania.
Pozornie jesteśmy w tym samym miejscu. Została zrealizowana całość procedury, poza uzyskaniem opinii środowiskowej. Gdyby się dzisiaj okazało, że nie ma blokady związanej z pozyskiwaniem opinii środowiskowej to dzisiaj pewnie bylibyśmy na zakończeniu procedury "zaprojektuj i wybuduj". Nie można powiedzieć, że stoimy w miejscu. Nam dzisiaj brakuje „kropki nad i” – zaznaczył Jacek Pająk.
Starosta przyznał również, że można było w temacie łącznika autostradowego zrobić więcej, ale nie dało się przez osoby, które jego realizację blokują. Miejcie Państwo pretensje do blokującego, a nie do blokowanego – powiedział starosta.
Zdaniem głównego urzędnika Starostwa Powiatowego w Bochni to, co różni Bochnię od Brzeska, w którym są już praktycznie dwa łączniki, to konsekwencja pewnych działań, które są datowane około dziesięciu lat wstecz. Wówczas bowiem następował wybór korytarza komunikacyjnego.
Wówczas zapadła decyzja i wtedy był czas na lobbowanie, żeby korytarz komunikacyjny północ-południe biegł przez Bochnię, a nie przez Brzesko. Jak biegnie przez Brzesko to, jest to trasa o znaczeniu krajowym. Jak jest trasa o znaczeniu krajowym, to można skutecznie realizować działania na rzecz pozyskania środków finansowych - mówił Jacek Pająk.
Wicestarosta Tomasz Całka starał się wytłumaczyć, dlaczego trzeba było przedstawić trzy koncepcje budowy łącznika autostradowego, a nie wystarczyła jedna, która zarówno miastu jak i powiatowi odpowiadałaby najbardziej.
Procedura wymaga przedstawienia minimum trzech wariantów. To nie oznacza, że te warianty zostały złożone w pełnej wersji opracowań środowiskowych. Na opracowanie środowiskowe został złożony tylko ten wariant, który chcemy realizować wspólnie z miastem. Niestety instytucja zażądała dodatkowych uzupełnień. Do tego odwołał się wójt Gminy Bochnia, który został uznany jako strona postępowania, naszym zdaniem niezgodnie z przepisami. Ten wariant nie był do końca korzystny dla pewnych przedsiębiorców, w związku z tym tutaj był szeroki plac zadań lobbingowych, zarówno po stronie pana burmistrza jak i starosty. W wyniku tego udało się wynegocjować z GDDKiA dodatkowy piąty wlot do węzła, który daje w przyszłości możliwość skomunikowania ulic Podedworze oraz Łychów. Dzięki temu była możliwość ponownego złożenia wniosku o decyzję środowiskową. W tym postępowaniu już nie uznano za stronę wójta Gminy Bochnia. Niemniej wójt odwołał się od tego do instancji wyższej podając swoje argumenty totalnie dziwne. W jego wariancie łącznik komunikowałby jego strefę i mieszkańców, co jest kompletną bzdurą, dlatego że łącznik idzie w nasypie nad torami kolejowymi w wysokości od 4 do 13 metrów – mówił Tomasz Całka.
Radny Bogdan Kosturkiewicz zwrócił się do przewodniczącego Rady Miasta Kazimierza Ścisły, aby ten wysłał zaproszenie do wójta Jerzego Lysego i zaprosił go na następną sesję Rady w bocheńskim magistracie. Cały czas mówimy o jednej osobie, która tak naprawdę powinna się wytłumaczyć przed mieszkańcami miasta Bochnia – zaznaczył radny.