„Godnej pracy dla każdego!” - „Solidarność” bocheńska w Warszawie
Dwa autobusy z blisko stu związkowcami wyjechały z Bochni i Brzeska w sobotę 14 września, by poprzeć swych kolegów z całego kraju w warszawskiej manifestacji "Dość lekceważenia społeczeństwa”.
Sobotnia manifestacja była największą od roku, gdy we wrześniu 2012 r w manifestacji „Obudź się Polsko!” uczestniczyło ok. 180 tys. ludzi. Liczbę tegorocznych manifestantów ocenia się na 150, a nawet do 200 tys. ludzi.
Organizatorzy (NSZZ „Solidarność”, OPZZ i FZZ) zaprosili wszystkich, którzy czują się lekceważeni przez rząd, dlatego do pochodów przyłączyły się m.in. Kluby "Gazety Polskiej", członkowie Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej i Ogólnopolskiego Związku Zawodowego "Inicjatywa Pracownicza". Wśród bocheńskich związkowców dominowali hutnicy ze Stalproduktu. Byli tez górnicy z Kopalni Soli, nauczyciele z Bochni i Trzciany, pracownicy szpitala. Brzesko reprezentowali przedstawiciele tamtejszego ZOZ, MPEC, byli też obecni członkowie Komisji Emerytów. Grupy spotkały się na rondzie de Gaulle'a, skąd ruszyły na pl. Zamkowy, gdzie przemawiali liderzy związkowi.
- Przyjechaliśmy tutaj wykrzyczeć: dość lekceważenia polskich pracowników - mówił na pl. Zamkowym przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. Odniósł się do słów pieśni "Mury" i podkreślił, że "właśnie nadszedł ten czas i ta siła, którą dzisiaj pokazujemy tutaj w Warszawie".
Podkreślił, że powinna się rozpocząć akcja zbierania podpisów pod rozwiązaniem parlamentu, bo obecni posłowie i senatorowie już nic nowego nie wymyślą.
Zebraliśmy się po to, aby powiedzieć temu rządowi, że mamy go powoli dosyć, że nie będziemy dłużej tolerować sposobu traktowania ludzi pracy i obywateli - mówił natomiast lider Forum Związków Zawodowych Tadeusz Chwałka.
Manifestanci złożyli petycję w Pałacu Prezydenckim. Odebrał ją zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Sławomir Rybicki. Związkowcy zaapelowali, by prezydent Bronisław Komorowski włączył się w rozwiązanie konfliktu z rządem i podjął wysiłek na rzecz "odbudowania dialogu społecznego".
Związki domagają się rzeczywistego dialogu społecznego w ramach Komisji Trójstronnej, (bo dotąd był on ich zdaniem pozorowany) oraz odwołania ministra pracy i przewodniczącego komisji Władysława Kosiniaka-Kamysza. Chcą wycofania zmian w kodeksie pracy, pozwalających na wydłużenie z obecnych maksymalnie czterech miesięcy do 12 okresu rozliczeniowego czasu pracy, przyjęcia ustawy wymuszającej szybszy wzrost płacy minimalnej i podniesienia progów dochodowych, upoważniających najuboższych do świadczeń rodzinnych i socjalnych.
Innym postulatem jest wycofanie się z obowiązującej już zmiany wieku emerytalnego, który został podwyższony do 67 lat dla wszystkich pracowników. Trzy centrale chcą też większych wydatków na pomoc bezrobotnym, ograniczenia stosowania "śmieciowych" umów o pracę oraz dostępu do bezpłatnej edukacji i pakietu zmian poprawiających funkcjonowanie ochrony zdrowia.
Manifestacja była bardzo głośna. Słychać było trąbki, gwizdki, bębny, wybuchy petard i wycie syren alarmowych. Kolorowo było od związkowych flag i odblaskowych kamizelek oraz flag narodowych i branżowych. Pochód "S" otwierał styropianowy pomnik premiera Donalda Tuska, przewożony na platformie. Na transparentach można było przeczytać: "Dziś Platformę zatopimy, a Donalda pogonimy!", "Razem silni w obronie praw pracowniczych", "Związki zawodowe są dla nas, a nie dla władzy", "Idziemy po Was, hałastro!", "Pracownik to nie towar", "Godnej płacy dla każdego", "Za kryzys płacą robotnicy, szefowie mają się dobrze" i "Precz z Tuskiem, precz z Millerem, Jarek premierem!".
Foto: J. Poznański, R. Węgrzyn