Gmina Bochnia- Śmieciowe znaki zapytania
Tuż po Nowym Roku do drzwi mieszkańców gminy Bochnia zapukał przedstawiciel E-Kom-Budu, i to nie po to aby złożyć noworoczne życzenia ale przynosząc fakturę za wywóz śmieci za dwa najbliższe miesiące.
Dwa lata temu Rada Gminy Bochnia ustaliła limit śmieci, jakie powinno produkować jedno gospodarstwo domowe, korzystające z usług E-Kom-Budu. Wynosił on jeden pojemnik na miesiąc dla rodziny "dużej" i ½ pojemnika dla rodziny mniejszej (np. 2 osobowej). Firma E-Kom-Bud, kierując się zdrowym rozsądkiem, nie powiedziała jednak swoim klientom : proszę nam koniecznie dostarczyć wymaganą ilość śmieci w ciągu miesiąca, bo inaczej zerwiemy z państwem umowę! Po prostu pobierała opłatę za tyle pojemników ile konkretne gospodarstwo zdołało zapełnić.
Wydałoby się, że jest to zgodne nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale i z wymaganiami współczesnej ekologii. Ci wszyscy, którzy zdają sobie sprawę z ekologicznych zagrożeń biją przecież na alarm — świat tonie w śmieciach! Ograniczajmy się, bo tak dalej być nie może!
Tymczasem gmina Bochnia jakby nie dostrzegała tych apeli. Od Nowego Roku bezwzględnie nakazała E-Kom-Budowi pobieranie opłat zgodnie z wyznaczonym wcześniej limitem. Oznacza to, że każde gospodarstwo domowe w gminie Bochnia będzie musiało zapłacić miesięcznie 14.10 zł (tyle kosztuje 1 pojemnik) za wywóz śmieci, bez względu na to czy tyle odpadków naprodukuje czy nie. Do tej pory opłacało się segregować śmieci — zgodnie ze światowymi tendencjami. Za segregowany plastik i szkło nie płaciło się przy odbiorze wcale, a jedynie za śmieci nie segregowane, których automatycznie było mniej.
Co kierowało wójtem gminy, że uparł się przy takim, zdawałoby się, anty ekologicznym rozwiązaniem? Otóż ma to być remedium na śmieci wyrzucane na "dzikie wysypiska", do rowów, lasów itd. Władze gminy wyszły z założenia, że jeśli tak czy siak trzeba będzie zapłacić za śmieci określoną, miesięczną kwotę to ten proceder zostanie ograniczony.
Na ostatniej sesji Rady Gminy poruszono też sprawę konkurenta E-Kom-Budu na bocheńskim rynku, krakowskiego MPO. Firma ta, w przeciwieństwie do bocheńskich "śmieciarzy", traktuje swoich klientów hm... nonszalancko, poczynając od ceny, która była wyższa niż na to pozwalał limit, uchwalony przez Radę Gminy parę lat temu. Ponadto MPO wywozi śmieci 12 razy w roku, ale każe sobie płacić za 13 wywozów. Swego czasu trwał spór pomiędzy gminą Bochnia a MPO dotyczący górnego, dopuszczalnego pułapu ceny za wywóz śmieci. MPO protestowało przeciwko, jego zdaniem, zbyt niskiemu pułapowi, argumentując, że dla firmy jest to nieopłacalne. W pewnym momencie zanosiło się nawet na zerwanie umowy z MPO Kraków przez władze gminy. Jednak na ostatniej sesji radni, z inspiracji wójta, zdecydowali się na podniesienie tego pułapu tak aby cena proponowana przez MPO zmieściła się w limicie.
Dlaczego wójt zdecydował się wyjść naprzeciw żądaniom MPO, wbrew "zbójeckim" praktykom tej firmy? Otóż ma być to długofalowa strategia. Wójt nie chce bowiem zniechęcać do rynku bocheńskiego dużej firmy, która ma podpisany kontrakt na wywóz śmieci z wysypiskami. Podobno przewidywana jest w niedalekiej przyszłości ustawa, która zakaże świadczenia "śmieciowych" usług firmom, które takiego kontraktu nie mają. Wówczas E-Kom-Bud,- - argumentował wójt - zostanie wyeliminowany, a na placu boju pozostaną jedynie krakowianie. Tymczasem, jak się dowiadujemy, nieprawdą jest, że E-Kom-Bud, firma mała, ale dzielnie walcząca na śmieciowym rynku, nie ma podpisanego kontraktu z wysypiskiem. W takiej sytuacji faworyzowanie "obcej", dużej firmy, jakim jest MPO wydaje się zaskakujące.
Nowy rok zaczyna się ciekawie, gdy chodzi o gospodarkę śmieciową. Czy narzucony mieszkańcom miesięczny limit opłat za wywóz rzeczywiście ograniczy dzikie wysypiska? Czy bocheński E-Kom-Bud przetrwa konkurencję z MPO? Pażywiom, uwidm, jak mawiają Rosjanie.
eb