Gimnazjum Akademickie - szkoła inna niż wszystkie
W środę 19 października w budynku przy ul. Białej 21, siedzibie Akademickiego Gimnazjum w Bochni – drugiego już niepublicznego gimnazjum w naszym mieście – miała miejsce uroczystość poświęcenia nowo oddanych do użytku klas i pracowni.
To nie jest zupełnie nowa placówka w naszym mieście, bo jej historia sięga tamtego roku, gdy szkoła debiutowała, ale wtedy jej możliwości lokalowe były dużo skromniejsze niż obecnie, gdyż zajmowała jedynie parter budynku przy ul. Białej, podczas gdy obecnie rozlokowała się na pierwszym i drugim piętrze.
Pierwsze wrażenie, jaki szkoła robi na osobach postronnych, to jej ultranowoczesność. Na pewno tak funkcjonalnej wyposażonej placówki nie ma w Bochni i okolicy. Przesuwne ścianki działowe, elektrycznie opuszczane rolety, światło o regulowanej mocy natężenia, bogato wyposażone zaplecza kuchenne i sanitarne muszą robić wrażenie. Ale to przecież szkoła, dlatego najważniejszy jest tu komfort pracy ucznia i nauczyciela, a w tym zakresie Gimnazjum odjeżdża konkurencji naprawdę o lata świetlne: nie ma tam już tradycyjnych tablic z kredą i gąbką – zastąpiły je elektroniczne tablice interaktywne. Każda sala ma odrębny system audio-wideo, a każdy uczeń w każdej klasie ma swój komputer na biurku. Jak te cuda wykorzystywać przystępnie pokazała Urszula Golińska na przykładzie zajęć z matematyki i fizyki.
Siłą tej szkoły jest też zupełna zmiana filozofii podejścia nauczyciela do ucznia. Wyłuszczył ją w bardzo przystępny sposób Brian Scott, szerszemu kręgowi odbiorców najbardziej kiedyś znany jako prezenter radia RMF. Otóż Scott, który sam siebie określa jako czarnoskóry Polak o latynoskim rodowodzie, jest w Gimnazjum zatrudniony jako native speaker, uczący języka angielskiego. W trakcie swego wystąpienia powiedział m.in., ze uczniów tej szkoły nie uważa za przyszłość narodu, ale jego teraźniejszość, bo największa sztuką dla współczesnego nauczyciela nie jest przekazywanie mu ex cathedra wiedzy, z myślą o jego kwalifikacjach w przyszłości, tylko nawiązanie z nim dialogu na zasadzie „tu i teraz”. Jego uczniowie są bardziej partnerami w przyswajaniu wiedzy niż jej biernymi „przyswajaczami”.
Joanna Potasz, prezes fundacji I Like! – właściciela szkoły - znalazła chwilę, pomimo zaabsorbowania uroczystością, na rozmowę z portalem „Czas Bocheński”:
Skąd w ogóle zrodził się pomysł na kolejną szkołę w Bochni?
Nie wiem czy kolejną, raczej powiedziałabym „inną”. Inną pod każdym względem. Szkoła powstała z marzeń, poczucia bezsilności, że w XXI wieku przy tak fantastycznych możliwościach technologii, funkcjonowaniu licznych programów edukacyjnych rozwijanych przez krakowskie uczelnie my, a raczej nasze dzieci, z tych dobrodziejstw nie korzystają. Zamiast narzekać postanowiłam działać w gronie znajomych, postrzegających podobnie rzeczywistość. Pojeździłam trochę po Krakowie i Warszawie, żeby zobaczyć, jak robią to inni...
Jaki jest obecnie "stan posiadania" szkoły -ilu ma uczniów, oddziałów, sal lekcyjnych, ilu zatrudnia nauczycieli?
Obecnie mamy 55 uczniów w 3 klasach - dwóch pierwszych i jednej drugiej, zatrudniamy 28 nauczycieli. Uczniowie mają do dyspozycji 7 klas, choć wolę określenie: pokoi do prowadzenia lekcji.
Na ostatnim piętrze umiejscowiliśmy pracownię, która pełni rolę laboratorium do prowadzenia zajęć praktycznych z chemii, fizyki, a w najbliższych tygodniach również biologii. Jestem z niej szczególnie dumna, bowiem wyposażona została w meble laboratoryjne hiszpańskiej firmy Flores Valles. Meble te można spotkać w wielu laboratoriach na świecie. Zainstalowaliśmy tam również jedną z najnowocześniejszych obecnie tablic dotykowych firmy CTouch, sprzęgniętą z wizualizerem HD. dzięki temu uczniowie mogą w czasie rzeczywistym obserwować również na monitorze to, co dzieje się na stole laboratoryjnym.
Każdy uczeń dysponuje oczywiście osobistym komputerem i pełnym dostępem do chmury edukacyjnej firmy Microsoft. Dzięki temu rozwiązaniu możemy właściwie funkcjonować bez zeszytów.
Wszystkie klasy są wyposażone w tablice interaktywne, a nauczyciel podpinając do sieci kamerkę może umożliwić dziecku choremu uczestniczenie w lekcjach poprzez Skype’a. Rodzice oceny oglądają w komórce, więc szkoła jest zawsze pod ręką.
Co by pani zaliczyła do mocnych stron szkoły?
Przede wszystkim kadrę. Myślę, że udało nam się zaangażować świetnych nauczycieli. Takich z pasją. Technologia, o której mówiłam wcześniej, jest na pewno nowym wyzwaniem, ale to właśnie jest ta adrenalina. Chcemy być absolutnie normalną szkołą, ale na miarę roku 2016.
Uczestniczymy kilka razy w roku szkolnym w zajęciach akademickich na Wydziałach: Chemii, Fizyki UJ i Wydziale Biologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Nasza młodzież drugą część takiego dnia spędza w muzeum na jakiejś fajnej wystawie. Ogromną wagę przywiązujemy do tego, by te zajęcia były ciekawe i praktyczne.
Od pierwszej klasy prowadzimy zajęcia z jęz. angielskiego z native speakerem. To ma przełamać w dzieciach barierę strachu przed konwersacją w obcym języku. Oprócz tego w szkole jest język niemiecki i do wyboru: język francuski lub hiszpański.
Po feriach zimowych wprowadzimy też zajęcia z nauki programowania, bo ta umiejętność przez najbliższe lata będzie absolutnie priorytetem na rynku pracy.
Ważne jest też bezpieczeństwo. Do szkoły wchodzi się jak do domu, z wykorzystaniem domofonu. Szkoła posiada też monitoring wizyjny i przeciwpożarowy.