Fontanna przed gminą?
Bez dwóch zdań mamy za sobą dobry okres. Zarówno z punktu widzenia powiatu jak i miasta. Ten pierwszy pozyskał ? tylko w ciągu jednego tygodnia ? 18, 8 mln złotych, a miasto Bochnia blisko 5 milionów. To potężny zastrzyk finansowy dla obu budżetów.
Mało tego — w ciągu ostatnich dwóch tygodni burmistrz podpisał dwie umowy, będące kluczowymi z punktu widzenia przyszłości miasta — na budowę obejścia północno-zachodniego (tzw. drogi KN-II) i hali widowiskowo-sportowej. Dziwnym zrządzeniem losu czy jakimś fartem wszystko prawie dokładnie na półmetku kadencji!
Umowy zawierają terminy zakończenia prac. Jedna i druga inwestycja potrwa mniej niż półtora roku i obie mają się zakończyć na wiosnę 2010 roku.
Dobrze to czy źle, że miastu przybędzie hala z prawdziwego zdarzenia, w której będą mogli grać szczypiorniści — wszyscy mają taką nadzieję — już wkrótce pierwszoligowego BKS-u, i do której mieszkańcy Os. Niepodległości podjadą nowiutką drogą? Wydawać by się mogło, że na pierwszy rzut oka nie znajdzie się nikt, kto by nie cieszył się z realizacji pomysłów, o których marzyli już nawet towarzysze Bajda, Krzykalski czy Sitko, bo po prawdzie to za ich czasów (30 lat temu!) powstały koncepcje obu inwestycji, mało tego — jedną nawet rozpoczęli (sławetna "droga do nikąd").
Jest jednak mała niespodzianka! Znalazł się ktoś, kto po cichu liczy, że władze miasta potkną się na budowie hali albo skręcą kostkę w wykopie pod KN-II. I to nie byle kto! Okazłao się, że liczą na to władze Gminy Bochnia.
Już jakiś czas temu na jednym z lokalnych portali ukazał się tekst, w którym wójt pytany, czy prawdą jest, że za wykopami koło urzędu gminy kryje się budowa fontanny, wypalił:
"Prędzej ja wybuduję fontannę obok urzędu gminy niż burmistrz wybuduje KN2 i halę widowisko-sportową w tej kadencji".
Taka wypowiedź może trochę dziwić. Oto wójt, na każdym kroku podkreślający swą bocheńskość i w jednej osobie prezes stowarzyszenia (po prawdzie — ostatnio mało o nim słychać ale może do wyborów jeszcze daleko), którego statut naszpikowany jest górnolotnymi hasłami prac nad poprawą naszej "małej ojczyzny" niczym mały zawistny Jasio staje nad swoim kolegą (niektórzy dodają - "i krewnym" - ale kto by tam słuchał złych języków!) i syczy mu do ucha "nie uda ci się, nie uda ci się..."
I można by w tym momencie zakończyć, poprzestając na żalu, że znów ludzka małość bierze górę i zaczynają się loklane gierki naszpikowane wzajemną niechęcią, gdyby nie jedno — osoba, która wypowiedziała te słowa.
Bo pan wójt pokazał już nieraz, że potrafi być groźny. Ostatnio cała Polska usłyszała, jak zagroził zawetowaniem prac nad budową kolejnego odcinka autostrady, gdy nie spełni się jego partykularnych żądań. Wtedy okazał się za słabym pokerzystą i szybko został spacyfikowany przez wojewodę i inne państwowe instytucje, ale tu mamy do czynienia z naszym lokalnym podwórkiem, a na nim władze gminy wciąż mogą mieć jeszcze coś do powiedzenia.
Radzimy zatem przypatrywać się bacznie, czy nagle ktoś z boku, ot tak, od niechcenia, nie sypie piasku w panewki i nie wkłada kija w szprychy, żeby tylko wykopyrtnąć wózek, na którym jadą obecnie władze miasta. Bo przy okazji wyłoży się coś dużo więcej. Coś co planowane było w tym mieście od 30 lat.
Musimy też zaczekać na wspomnianą wiosnę 2010 roku. Zobaczymy wtedy, kto, w tej wojence między Gminą Bochia a miastem dopnie swego ale w najbardziej fortunnym dla miasta układzie będziemy mieli i KN-II i halę i... fontannę. Bo skoro wójt wypowiedział te słowa to też się coś od niego miastu należy. A wszytsko wskazuje na to, że w mieście te inwestycje powstaną. Żeby jednak nie wyjść na takich, co to niby ciągle się "czepiają" - zupełnie tak od siebie, bezinteresownie, prezentujemy gminie model fontanny. Nie jesteśmy może biegłymi w arkanach budownictwa i przyznajemy, bez bicia, że fontanna jest plagiatem, kompilacją dwóch innych znanych wodotrysków ale jednocześnie w tym miejscu ogłaszamy konkurs dla internautów: kto pierwszy zgadnie, skąd pochodzą oba, połączone przez nas elementy przyszłej fontanny miejsko-gminnej? Będąc też przeświadczonymi, że wyżej wspomniane inwestycje się jednak powiodą i licząc na wiarygodność słów władz gminy można zgłaszać propozycje jaka inna fontanna mogłaby stanć w tym miejscu, bądź co bądź prawie w centrum miasta. Być może ta kolejna lokalna wojenka przyczyni się do powstania następnej zupełnie niespodziewanej inwestycji?