Festiwal Radości za nami. Niestety
Kto we wtorek lub środę (26-27 lipca) ani przez chwilę nie był na bocheńskim rynku, niech żałuje i to bardzo, bo podobnej imprezy już pewnie za swojego życia nie zobaczy.
I nie chodzi tu wcale o ilość zwiezionego sprzętu akustycznego czy wideo, poziom decybeli (czasami trudny do wytrzymania) czy ilość luksów, bo zawsze można dołożyć ileś tam nowych stroboskopów, odsłuchów czy wzmacniaczy - nie w tym rzecz. Nikt nigdy nie zabezpieczy nam takiej atmosfery.
Bo nie ma się co czarować - mecz na spontaniczność, umiejętność zabawy (zabawy kulturalnej, co należy podkreślić) przegrywamy z naszymi gośćmi z Południa do zera, żeby nie powiedzieć - walkowerem. Wiadomo - powie ktoś - inna krew, inne obyczaje, inny temperament. To prawda, ale częściowa. Prawdziwa przyczyna tkwi chyba gdzie indziej.
Najwyraźniej różnica ta zaznaczyła się podczas drugiego dnia trwania Festiwalu Młodych w Bochni. Zaczął się wcześniej niż poprzednio, bo już około 15, występami Zespołu Pieśni i Tańca Siedlecanie, Orkiestry Kopalni Soli Bochnia, Młodzieżowej Orkiestry Dętej z Baczkowa i Orkiestry Dętej z Okulic. I chociaż na rynku nie było wcale tak mało ludzi, atmosfera była raczej senna.
Zaczęło się to zmieniać, gdy na scenę wszedł zespół Nazaret, ale powrót atmosfery z dnia poprzedniego należy zawdzięczać napływowi na Rynek grup z Hiszpanii, które włączyły się w zabawę praktycznie "z marszu", wracając z wyjazdów do Wadowic i Oświęcimia. Występom kolejnych wykonawców, czyli zespołu Abladze z Dubaju i meksykańskiej grupy Kayros, towarzyszył dobrze nam znany hiszpański żywioł. Szaleństwu nie było końca nawet wtedy, gdy wykonawcy opuścili scenę, a rynek zdecydowana część polskiej widowni. Wówczas scenę opanowali goście z Hiszpanii, samorzutnie formując grupę wokalno-instrumentalną, z którą bawili się do północy. Entuzjazm tych młodych ludzi jest zwyczajnie zaraźliwy i na szczęście ulegli mu niektórzy z, zwłaszcza młodych, Polaków.
Wielka szkoda, że to już koniec wydarzeń w Bochni. Na szczęście do wyjazdu naszych gości jest jeszcze kilka dni. Podładujmy akumulatory ich energią.