Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2014-02-17 16:47:48 przez system

Dziewczynka w stanie śpiączki. Czy zawinili ratownicy?

4-letnia dziewczynka z Kobyla zadławiła się we wtorek 11 lutego orzechem. Karetka z bocheńskiego szpitala, wezwana przez rodziców i wysłana, oczywiście za pośrednictwem dyspozytorni w Tarnowie, przyjechała po 14 minutach. Ratownikom nie udało się jednak przywrócić przytomności dziecku.

Zaintubowano je, a następnie zostało odwiezione do Krakowa na oddział intensywnej terapii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego Krakowie-Prokocimiu. Przywrócono pracę serca, ale dziecko ciągle jest w stanie śpiączki.

Pojawiły się wątpliwości, czy ratownicy nie mogli przyjechać wcześniej? Rodzice złożyli skargę na trzyosobową załogę karetki. Dyrektor szpitala, Jarosław Kycia, zawiesił wszystkich w czynnościach. Jak nam powiedział zastępca dyrektora, Bogdan Szumański, jest to normalna procedura do czasu wyjaśnienia sprawy.

Zapewne wszystkie okoliczności zdarzenia wyjaśni dochodzenie. Warto jednak pamiętać, że wskutek zadławienia człowiek zaczyna się dusić, organizm, a przede wszystkim – mózg, nie otrzymuje potrzebnej dla funkcjonowania dawki tlenu. Już po 3 min. bez oddechu w mózgu zaczynają się nieodwracalne zmiany, im dłuższy jest bezdech tym zmiany są rozleglejsze. Podobny wypadek przytrafił się jednaj z bliźniaczek aktorki Ewy Błaszczyk: dziewczynka zadławiła się połykaną tabletką. Zdarzyło się wiele lat temu, dziecko jest do dziś w stanie śpiączki. Ewa Błaszczyk, walcząc o życie córki, powołała fundację „A kogo”, której dziełem jest m.in. klinika „Budzik”, nastawiona właśnie na wybudzanie pacjentów ze śpiączki, co wielokrotnie się udaje.

Wypadkiem w Kobylu zainteresowała się też Telewizja Kraków. 17 lutego dziennikarze telewizyjni przeprowadzali rozmowy na terenie starostwa, m.in. z dyrektorem Kycią.