Dwa kraje, dwie wojny, trzy ustroje…
Setne urodziny pana Edwarda Rudka z Bochni
Uroczystości urodzinowe odbędą się w najbliższą niedzielę 25 marca. Rozpoczną się o godz. 11.00 mszą świętą w kościele św. Pawła Apostoła, po mszy zaplanowano przyjęcie urodzinowe w restauracji "Cold" przy ul. Krakowskie Przedmieście 19.
Poniżej prezentujemy biografię sędziwego jubilata, sporządzoną przez jego córkę Danutę. Tym ciekawszą, że życie pana Edwarda Rudek pokrywa się niemal w całości z XX-wieczną historią naszej części świata.
Edward Rudek urodził się 28 marca 1912 roku w Czechach w mieście Hermanice koło Ostrawy. Jego ojciec Franciszek był górnikiem i pracował prawdopodobnie w kopalni „Michał”. Okres wczesnego dzieciństwa Pan Edward wspomina bardzo miło. W jego pamięci przewijają się postaci kolegów, z którymi chodził do przedszkola i psoty starszego brata Franciszka. Wspomina mieszkanie na pierwszym piętrze w budynku górniczym, pielęgnowanego przez mamę Marię z d. Brydniak pięknego oleandra, stojącego w pokoju przy oknie wychodzącym na ulicę, przez które obserwował przechodzących ludzi, sklepy po drugiej stronie ulicy i dworzec (Banhoff). Jechały przezeń pociągi towarowe i z wojskiem, jak mówili miejscowi „to jadą nasi, wasi i ci, co mówić nie umieją”, (czyli Węgrzy). Wieczorami ojciec grywał na akordeonie, a w zawieszonej na ścianie klatce wyciągał swoje trele kanarek. We wspomnieniach pozostał także sąsiad o nazwisku Lazar posiadający sad, z którego wiecznie musiał przepędzać łobuziaków z kolonii górniczej, przychodzących tam na jabłka. U wylotu ulicy znajdował się sklep Lampera i restauracja „U Szufli”, a za nią park, gdzie w wolnych od pracy chwilach siadali na ławkach górnicy i grali w karty. Dalej już w polach stała piekarnia, z której co rano na całą okolicę roznosił się zapach świeżego pieczywa.
Kiedy wybuchła I wojna światowa ojciec został skierowany na front, a matka wraz z trójką dzieci Franciszkiem, Edwardem i malutką Wandzią jeszcze przez jakiś czas mieszkała w Hermanicach. Za każdym razem, kiedy Pan Edward opowiada o tamtych latach na twarzy pojawia się uśmiech, a w oczach łzy wzruszenia.
Pod koniec I wojny matka wraz z dziećmi przyjechała do Polski i zamieszkała w Olchawie koło Wiśnicza, gdzie otrzymała od swojej chrzestnej matki trzy morgi pola. Po powrocie do Polski nie było już tak wesoło, ojciec wrócił z wojny i pracował w kopalni, w której uległ wypadkowi. Wtedy zrezygnował z pracy, wziął odprawę i przystąpił do budowy domu w Olchawie. Z gospodarstwa trudno było się utrzymać, a o pracę nie było łatwo. Po ukończeniu szkoły powszechnej rodzice zaprowadzili Edwarda na praktykę do stolarza, którego warsztat mieścił się pod ratuszem w Wiśniczu. Równocześnie Edward chodził do szkoły zawodowej. Po jej ukończeniu pracował w różnych zakładach, najczęściej wspomina pracę u oo. Pijarów w Krakowie i przy budowie fabryki samolotów w Mielcu.Tuż przed wybuchem II wojny światowej odwiedził swoją matkę chrzestną na Zaolziu i wtedy też dokonał zmiany obywatelstwa na polskie.
Początek II wojny światowej zapamiętał Pan Edward dobrze, bo jego brat Franciszek -zawodowy żołnierz był wtedy na urlopie w rodzinnym domu. W nocy przysłano depeszę z rozkazem stawienia się w jednostce. Wybuchła wojna. Brata zobaczył Pan Edward dopiero w 1948 roku, kiedy z Anglii wrócił do kraju (walczył w armii gen. Andersa). Brat wyjeżdżając na wojnę zostawił kwit bankowy, na podstawie którego rodzina mogła pobierać jego żołd, z tym kwitem pojechał Edward do Krakowa, nic jednak nie wskórał, banki nie wypłacały już pieniędzy…Wojna była trudnym okresem dla rodziny Rudków. Edward imał się różnych zajęć, pracował też w straży więziennej w Wiśniczu. Pod koniec wojny poznał swoją przyszłą żonę Antoninę z d. Majka. Ślub wzięli w styczniu 1944 roku w Pogwizdowie. Po roku przyszła na świat ich córka Danuta. Po wojnie Rudkowie przeprowadzili się do Bochni i zamieszkali w wynajętym mieszkaniu przy ulicy Brackiej. Edward pracował w zakładzie stolarskim w Krakowie przy ul. Łokietka, potem w jednostce wojskowej w Bochni, w BPP a na końcu w Ośrodku Remontowo-Budowlanym Leśnictwa w Bochni. W 1948 roku urodziło się ich drugie dziecko, syn Edward a w 1952 kolejny syn Jerzy. W latach pięćdziesiątych za zgromadzone oszczędności kupili dom z ogródkiem przy ul. Wiśnickiej. W 1996 roku Pan Edward wraz z żoną otrzymali od Prezydenta RP medal za długoletnie pożycie małżeńskie. Jeszcze przed śmiercią żony w 2003 roku, przenieśli się do córki, która przejęła opiekę nad rodzicami.
Pan Edward doczekał się siedmioro wnucząt, wszyscy są absolwentami wyższych uczelni: dwie wnuczki ukończyły studia humanistyczne na UJ, dwie kolejne Akademię Medyczną, następne AGH, a jedyny wnuk wydział inżynierii komputerowej i elektroniczny Politechniki Krakowskiej. Najstarsza wnuczka po obronie doktoratu pozostała na uczelni i obsługuje jeden z najpotężniejszych mikroskopów elektronowych na świecie, podobnej mocy jest tylko w austriackim Grazu a trzeci w USA.Pan Edward posiada także trzech prawnuków: Bartka studenta drugiego roku wydziału mechanicznego Politechniki Krakowskiej, pięcioletniego Olgierda i dwuletniego Iwa, którzy mieszkają obecnie w Mińsku na Białorusi, gdzie rodzice pracują w ambasadzie RP. Jedynie najmłodsza prawnuczka, mająca niewiele ponad rok Natalia, mieszka w Bochni.