Czy RPK zalega BZUK-owi i Bochni około 300 tysięcy złotych?
Miasto zaoszczędziło na wyjściu ze spółki RPK
W czasie sesji Rady Miasta prezes BZUK Sławomir Kołodziej poinformował, że RPK zalega jego spółce około 150 tys. zł. Podobną kwotę, zdaniem Skarbnik Miasta Grażyny Zioło RPK nie zapłaciło Urzędowi Miasta za korzystanie z miejskich przystanków autobusowych. Prezes RPK odpiera jednak te zarzuty.
W sierpniowej sesji Rady Miasta uczestniczyli prezesi spółek komunalnych, którzy prezentowali sytuację w swoich spółkach oraz odpowiadali na pytania radnych. Tych ostatnich najbardziej, ze względu na ogromne zainteresowanie lokalnej społeczności, intrygowała kwestia Bocheńskiego Zakładu Usług Komunalnych oraz kondycja finansowa będącego jego częścią Bocheńskiego Zakładu Komunikacji.
Jak poinformował radnych prezes Kołodziej, BZK otrzymało w ubiegłym roku z budżetu miasta dotację w wysokości 700 tys. złotych. Pieniądze te, w połączeniu z dochodem ze sprzedaży biletów, nie zaspokajają wszystkich potrzeb miejskiego przewoźnika, a „dziura w kasie” wynosi około 160 tys. złotych. Zdaniem prezesa Kołodzieja, jeżeli w przyszłym roku nie dojdzie do gwałtownego wzrostu cen paliwa, zwiększenie dotacji do 860 tys. zł. pozwoli na pokrycie wszystkich kosztów BZK. Informacja ta spotkała się z ciepłym przyjęciem ze strony radnych, którzy podkreślali, że przed uruchomieniem oddzielnego miejskiego przewoźnika, w ostatnim roku współpracy z RPK miasto dopłacało do gminnych autobusów 1,3 mln zł. Teraz więc komunikacja miejska kosztuje Bochnię prawie pół mln złotych mniej.
Najwięcej komentarzy wywołała jednak informacja o tym, że RPK zalega z zapłatą około 150 tys. zł. BZUK-owi z tytułu dzierżawienia bazy. Jak przyznała Skarbnik Miasta Grażyna Zioło, nieco mniejszą kwotę wynoszą natomiast zobowiązania RPK wobec Miasta z tytułu korzystania z miejskich przystanków. Prezes BZUK nie chciał szerzej komentować całej sprawy:
*W związku z tym, że sprawą zajęli się radcy prawni i wkroczyła na drogę sądową, nie chciałbym się wypowiadać, bo jest od tego sąd. Natomiast nie ulega wątpliwości, że są zaległości wobec BZUK-u wynikające z dzierżawy placu, na którym znajduje się baza RPK. *
Druga strona sporu ustami prezesa RPK odpowiada jednak, że zaległości w stosunku Urzędu Miasta i do BZUK-u nie ma. Lucjan Zapała (szef RPK) twierdzi, że zgodę na korzystanie z większości przystanków na terenie Bochni otrzymuje od Wojewódzkiego Zarządu Dróg (wyjątkiem są przystanki na os. Niepodległości, Placu Pułaskiego i przy dworcu kolejowym) a więc roszczenia Urzędu Miasta są w większości bezpodstawne. Podobnie, jego zdaniem, wygląda sprawa faktur wystawianych przez BZUK. BZUK przysyła nam faktury opiewające na kwotę około 10 tys. zł miesięcznie za korzystanie z placu, na którym znajduje się nasza baza. My jednak odsyłamy je z powrotem, ponieważ BZUK nie chciał przedstawić nam aktu własności tegoż placu, a z naszych wiadomości wynika, że jest to mienie pożydowskie – informuje prezes Lucjan Zapała.
Póki co sprawa trafiła do sądu, który ma wypowiedzieć się w dwóch kwestiach. Po pierwsze ma uznać, czy BZUK jest rzeczywiście właścicielem placu, na którym znajduje się baza RPK, a po drugie uznać, czy roszczenia wobec RPK są zasadne. O finale sprawy poinformujemy na bieżąco.
[MK]