Czy podział interny uratuje szpital?
1 120 298zł 87 gr. – tyle wynosi zysk netto Szpitala Powiatowego za rok 2013. Jak powiedziała biegła rewident podczas ostatniej sesji Rady Powiatu, jeżeli chodzi o finansowanie to bytowi szpitala nic nie zagraża.
Groźba kryje się gdzie indziej: w sytuacji na internie, gdzie parę miesięcy temu aż sześciu lekarzy złożyło wypowiedzenie. Dyrektor Jarosław Kycia przedstawił radnym swój plan uzdrowienia sytuacji. Stwierdził, że według przeprowadzonych badań śmiertelność w naszym powiecie z powodu chorób serca i układu krążenia jest bardzo wysoka. Tymczasem nie ma u nas specjalistów – kardiologów. Dyrektor sprowadził z Krakowa czterech lekarzy tej specjalności, w tym jedną panią z tytułem naukowym doktora. Zapewnienie opieki kardiologicznej z pewnością zwiększy bezpieczeństwo bocheńskich pacjentów. Zwiększy też siłę przebicia szpitala gdy chodzi o kontrakty z NFZ. Dyrektor planuje teraz podział oddziału internistycznego na 2 mniejsze, z osobnymi ordynatorami (ale bez zastępców), ulokowane na innych piętrach.
- Panie dyrektorze - zapytał radny Aleksander Rzepecki – czemu pan to motywuje jakimiś mniej istotnymi sprawami? Ja uważam, że wcale nie trzeba dzielić interny tylko zrobić pododdział kardiologiczny. Czemu pan nie przyzna, że chodzi tu o konflikt z panią doktor Anną Kosturek i próbę zmarginalizowania jej osoby w ten sposób?
O konflikcie pomiędzy dyrektorem a jego zastępczynią do spraw medycznych, ordynatorką interny, otwartym tekstem wspominał parę chwil wcześniej Wacław Woźnicki w rozmowie z Czasem. Trzeba natomiast przyznać, że sam dyrektor Kycia nie powiedział na ten temat ani słowa, nie chcąc zapewne zaogniać sytuacji.
- Ja tego nie zrozumiem – zabrała głos w dyskusji Bernadetta Gąsiorek. – Jest przecież nowy dyrektor szpitala, wyłoniony w drodze konkursu, i to on podejmuje decyzje. A jego zastępcy nie pozostaje nic innego jak się podporządkować!
-
*Ma pani rację! * - rzucił ktoś z sali.
-
Ja zawsze mam rację – skwitowała radna Gąsiorek.
Okazało się, że oprócz krakowian, dyrektor Kycia przyjął też z powrotem pięciu spośród sześciu „zbuntowanych” lekarzy – internistów.
- I to już jest załatwione, ma pan podpisane umowy? – dociekał radny Rzepecki.
- Panie radny, bądźmy poważni! – zniecierpliwił się nieco dyrektor szpitala. – Oczywiście, mam podpisane umowy.
Podczas debaty nad zmianą statutu szpitala poprzez podzielenie oddziału internistycznego nie było Ludwika Węgrzyna, który wcześniej, w wypowiedzi dla Czasu tak krytycznie mówił o tej kwestii. Ostatecznie powstanie dwóch oddziałów przegłosowano miażdżącą przewagą, choć nie jednogłośnie. Trzeba dodać, że stało się tak wbrew wcześniejszej opinii Rady Społecznej Szpitala.
eb