Czarne chmury nad Leopoldem Okulickim?
Lipcowym numerze miesięcznika "Historii bez cenzury" Jan Piński poruszając temat Powstania Warszawskiego opisuje kulisy podjęcia decyzji Bora Komorowskiego, która przesądziła o wybuchu walk w Warszawie. Pisze wprost, że głównym odpowiedzialnym za jego wybuch jest gen. Okulicki, który „dopiął swego”.
Autor nie pozostawia suchej nitki na Leopoldzie Okulickim. Pisze „Jednym z powodów podjęcia decyzji o rozpoczęciu ataku na Niemców w Warszawie, było zlekceważenie raportu wywiadu AK sygnowanego właśnie przez Iranka-Osmeckiego, o tym, że marsz Rosjan został zatrzymany przez Niemców przeciwnatarciem pancernym Wehrmachtu na przedmościu praskim. Największa odpowiedzialność za katastrofalną decyzję o wybuchu powstania spada na generała Leopolda Okulickiego („Niedźwiadka”), który zarzucając uczestnikom narady, w tym komendantowi głównemu Armii Krajowej Tadeuszowi Borowi-Komorowskiemu tchórzostwo, dopiął swego”.
Dalej Jan piński porusza sprawę kolaboracji generała z Sowietami. Zarzuca mu nawet wprost zdradę. Pisze dalej: Dziś Okulicki jest honorowany jako polski bohater, a pomija się fakt jego kolaboracji z sowieckim okupantem po aresztowaniu w nocy z 21 na 22 stycznia 1941 r. Nikt na poważnie nie próbował zająć się kwestią, czy dążenie do samobójczego powstania nie było przypadkiem zadaniem realizowanym przez Okulickiego w imię współpracy z Sowietami. Jego słynne aresztowanie 28 marca 1945 r. wraz z 15 członkami władz polski podziemnej nastąpiło w chwili, gdy Okulicki, lekceważąc rozkaz wodza naczelnego generała Władysława Andersa, zdecydował się ujawnić przed Sowietami i podjąć z nimi pertraktacje. Na co liczył zawodowy wojskowy, mając wiedzę o tym, co Sowieci zrobili w Katyniu i jak zachowywali się w Polsce wobec żołnierzy Armii Krajowej? Dlaczego uważał, że właśnie z nim Józef Stalin, mając pełnię władzy w Polsce, zechce pertraktować.
A w rozdziale Generał zdrajca dodaje: W sowieckim więzieniu Okulicki nie tylko wydał towarzyszy broni, ale również zaproponował otwartą kolaborację z jednym z okupantów (wcale wówczas nie lepszym od Niemców). Cenę za swoją wolność dał dużą: obiecywał wstrzymanie działań antysowieckich, a także zabranie z terenów wschodnich, tych, którzy się komunistom nie podobali. - Okulicki, składając te zeznania i oferty nieprzyjacielowi, z którym Polska była w stanie niewypowiedzianej wojny od 17 września 1939 r., łamał wszelkie zasady wojskowej dyscypliny i sprzeniewierzał się swej żołnierskiej przysiędze złożonej na wierność Rzeczpospolitej – ocenił Jan Ciechanowski. I temu człowiekowi buduje się dziś pomniki, a jego imieniem nazywa się szkoły i ulice!
Tekstu w lipcowym wydaniu: Historia bez cenzury. Lub zobacz TUTAJ