Czarna wdowa w Bochni?
W czwartek 14 lipca przed południem zaniepokojony mieszkaniec przyniósł w słoiku do burmistrza czarnego pająka. Stworzenie to w żadnej mierze nie przypomina naszych rodzimych gatunków, a jest wykazuje pewne podobieństwa do najgroźniejszego przedstawiciela pajęczaków, do czarnej wdowy.
Ten gatunek pająka zamieszkuje wszystkie stany USA z wyjątkiem Alaski. Występuje również w Meksyku, na Kubie, w Gwatemali, Belize, Hondurasie, Salwadorze aż do Nikaragui i Kostaryki. Dużo osobników zaobserwowano na Jamajce, Haiti i Dominikanie. Spotykany również na Bermudach i Hawajach. Pajęczaki te zaniepokojone ukrywają się, ale lubią żyć blisko ludzi. Ich jad, neurotoksyna, jest 15 razy silniejszy od jadu grzechotnika, zabija owady i paraliżuje ssaki i ptaki, u człowieka powoduje zatrucie, silne bóle, jednak bardzo rzadko powoduje śmierć, ponieważ pająk wstrzykuje bardzo małą dawkę jadu. Ugryzienie nie jest bolesne, dotkliwe są natomiast skurcze mięśni występujące 20-30 minut po ukąszeniu, z czego najgorsze mogą być bóle kurczowe brzucha trwające nawet do 48 godzin.
Czy znaleziony w Bochni na ogrodowym parasolu pająk to czarna wdowa? Burmistrz skontaktował się już z lekarzem weterynarii, który być może będzie potrafił zidentyfikować pajęczaka, na razie nie wiemy ani co to za gatunek, ani skąd się wziął, choć na pierwszy rzut oka osobnik przyniesiony do UM (fotografia u góry) nie jest tożsamy z prawdziwą czarną wdową, której fotografię zamieściliśmy u dołu artykułu.
Dość częste są przypadki znajdowania egzotycznych, południowoamerykańskich gatunków na owocach sprowadzanych do Europy, szczególnie bananach. Czy nasza bocheńska „czarna wdowa” także przeszła taką wędrówkę? Tego zapewne już się nie dowiemy…