Coraz trudniej dojechać z Bochni do Warszawy
7.15, Bochnia, dworzec PKP. Na peron wjeżdża pociąg, do którego wsiada grupka osób. Zajmują wygodne, jak na standardy PKP, miejsca w przedziałach, na fotelach czeka już poranna prasa, za kilkanaście minut pojawia się steward z propozycją kupna czegoś na ząb.
To bynajmniej nie science fiction. Tak funkcjonuje ekspres "Pieniny", który w 3 godziny i 40 minut pokonywał trasę z Bochni do Warszawy, z jednym jedynym postojem po drodze — w Krakowie.
Ale to się może zmienić, gdyż PKP w ramach oszczędności zamierza ograniczyć kursowanie pociągu — na razie tylko do dwóch dni w tygodniu, ale kto da gwarancje, że w przyszłości ekspres nie zniknie w ogóle?
Zostaniemy więc skazani na dojazd do Krakowa, powolne pociągi pospieszne lub, jak kto woli, dojazd do stolicy własnym samochodem. Nic, tylko podziękować za "postęp", którego świadkami możemy być już od września — jeśli kolejowi decydenci nie zmienią zdania.