Co Okulicki zeznawał NKWD?
.
Stosunek AK do Armii Ludowej i PPR w czasie walki o Warszawę .
był według mego zdania i w świetle faktów bez zarzutu, mimo, że Armia Ludowa (AL) i Korpus Bezpieczeństwa (KB), które podporządkowały się tymczasowemu rządowi lubelskiemu były w stosunku do AK bardzo słabe (około 5% walczących)77. Polska Armia Ludowa (PAL) nie wystawiła ani jednego plutonu78. Oskarżenie AK o faszyzm i zwalczanie elementów podporządkowujących się tymczasowemu rządowi lubelskiemu nie odpowiada prawdzie. Przeciwnie, zrobiliśmy wszystko, by uchronić te elementy przed możliwą represją ze strony Niemców. Na dowód tego przytaczam fakt, że w ostatnich dniach września po wysłaniu radiodepesz do marszałka Rokossowskiego z zawiadomieniem, ze nie będziemy w stanie utrzymać się dłużej, jak do 30.IX odbyłem konferencję z dowódcami wojskowymi i przedstawicielami politycznymi tych ugrupowań. Na konferencji tej podałem im do wiadomości jak wygląda położenie, uprzedziłem, że może się to skończyć poddaniem Warszawy i zapewniłem, że w wypadku gdyby Niemcy żądali nie zgodzimy się na inne traktowanie oddziałów AL i KB niż AK.
C. Kapitulacja Warszawy
P o w o d y k a p i t u l a c j i:
Armii Czerwonej, po utracie Mokotowa i Żoliborza prawie beznadziejne.
4) Obawa, że skupiona w dużej ilości ludność cywilna z innych dzielnic w Śródmieściu, ulegnie zmasakrowaniu. Wszelkie nasze usiłowania, by tę ludność wyewakuować z Warszawy, na co Niemcy się godzili, kończyły się niepowodzeniem. Wyszło zaledwie około 15 tysięcy79. Ludność oświadczyła, że jak AK walczy, ona z Warszawy się nie ruszy. Decyzję o kapitulacji Warszawy powziął w nocy z 30.IX na 1.X Delegat Rządu Jankowski80 po dokładnym wysłuchaniu wszystkich argumentów.
Powody pójścia do niewoli dużej ilości oficerów, którzy byli potrzebni do dalszej walki z Niemcami
1) Zmęczenie 5-letnią konspiracją. Po włożeniu munduru w czasie walki trudno było z powrotem zdejmować go.
2) Obawa, zresztą według mego zdania nieuzasadniona, że na skutek jawnego wystąpienia zostali zdekonspirowani i że Niemcy będą mieli możność szybkiego wyłapania ich.
3) Wiara w szybki upadek Niemców i przez to możność dostania się do armii polskiej znajdującej się na emigracji i powrót razem z nią do Polski.
4) Obawa przed władzami sowieckimi na skutek wiadomości o aresztowaniach w Wilnie, Lwowie i województwie lubelskim.
5) Źle pojęty honor, który nakazywał dotrzymywanie warunków ustalonych z Niemcami o kapitulacji.
Z Komendy Głównej przy poddaniu Warszawy poszli do niewoli:
. gen. .Bór. - Komorowski, komendant główny
. gen. .Grzegorz. - Pełczyński, szef sztabu i zastępca
. gen. .Monter. - Chruściel, komendant Miasta Warszawy i dowódca walki w Warszawie
. gen. .Łaszcz. - Bronowski, komendant obszaru warszawskiego
. gen. Kossakowski (pseudo nie znam)81 szef produkcji w Kom. Gł.
. płk .Kortum. - Sanojca, szef 0-I Komendy Głównej AK
. płk .Heller. - Iranek, szef 0-II Komendy Głównej AK
. płk .Filip. - Szostak, szef 0-III Komendy Głównej AK
. płk .Kuczaba. (nazwiska nie znam)82, szef 0.VA Komendy Głównej AK
. płk .Bronka. (nazwiska nie znam)83, szef 0.VB Komendy Głównej AK
. płk .Dyrektor. albo .Prezes. (nazwiska nie znam)84, szef 0.VI Komendy Głównej AK
. Szef 0.VII Sztabu Komendy Głównej płk .Malcz. (nazwiska nie pamiętam)85 został zabity.
Prócz wyżej wymienionych do niemieckiej niewoli poszło około 12 tysięcy oficerów i szeregowców, w tym, prawie cały sztab Komendy Głównej86. Niewielka ilość szeregowych i oficerów przypuszczam, że nie więcej, jak 3.5.000 ludzi skryło się między ludnością cywilną i do niewoli nie poszło. Nie była to jednak akcja przygotowana, a raczej indywidualna i odruchowa samych żołnierzy.
Po zapadnięciu decyzji o kapitulacji Warszawy z nocy z 30.IX na 1.X zapytałem się Bora-Komorowskiego, jak on sobie wyobraża kierowanie dalszą walką przeciwko Niemcom. Przecież walka z Niemcami w Polsce nie może się skończyć z chwilą kapitulacji Warszawy. Zameldowałem, że jestem nie zmęczony, przez
Niemców nie zdekonspirowany i gotowy do dalszej pracy. Gen. Bór-Komorowski był zdania, że powinienem razem z nim i sztabem iść do niewoli, że Niemcy niewątpliwie wiedzą o mym udziale i roli w powstaniu, że mogą go o mnie zapytać i co on im wtedy może odpowiedzieć. Oświadczyłem mu, że przecież podpisanie kapitulacji jeszcze nie nastąpiło i że w tej chwili ma wszelkie prawo wydania mi rozkazu udania się np. do oddziałów w Puszczy Kampinowskiej. Po dłuższej debacie gen. Bór-Komorowski zgodził się ze mną, dał mi pełnomocnictwo objęcia kierownictwa całej pracy wojskowo-konspiracyjnej, zameldował o tym do Londynu i wysłał o tym radiodepeszę do okręgów87.
Tej samej nocy pożegnałem się z nim i zniknąłem ze Sztabu. Zgodnie z żądaniem Bora-Komorowskiego nikomu w sztabie o tym nie mówiąc.
VII. SPRAWA DALSZEGO DOWODZENIA AK
Ze względu na warunek postawiony mi przez gen. Bora-Komorowskiego, że nie powinienem pokazywać się w Sztabie AK, by go nie stawiać wobec Niemców w niewyraźne położenie i ze względu na to, że sam nie chciałem się dekonspirować wobec Sztabu, że zamiast w Puszczy Kampinoskiej jestem w Warszawie w ubraniu cywilnym, a tym samym, że pozostaję w dalszym ciągu w robocie konspiracyjnej . do dalszej pracy ze Sztabu Komendy Głównej nie zabrałem nikogo. Liczyłem na to, że dużo z oficerów Sztabu w aktualnej chwili zamiast iść do niewoli, skryje się pośród ludności cywilnej i razem z nią wyjdzie z Warszawy.
Dnia 3.X.44 z jedną kobietą i dwoma oficerami, których spotkałem na ulicy, już jako cywilna osoba, wyszedłem razem z falą ludności cywilnej z Warszawy, razem z nimi przeszedłem przez obóz w Pruszkowie. Dnia 4.X.44 załadowano nas do pociągu i przez Koluszki-Skarżysko-Kielce wieziono w okolice Krakowa, gdzie miała nastąpić segregacja na zdolnych do pracy i wywiezienia do Niemiec i na pozostających w Generalnej Guberni. Po drodze przed Kielcami wyskoczyłem z pociągu, dnia 5.X.44 znalazłem siew Kielcach. Tego samego dnia przez znajomego lekarza w szpitalu dziecięcym, u którego nocowałem w czasie podróży do Warszawy z końcem maja 44 roku (nazwiska nie pamiętam)88 nawiązałem łączność z szefem Sztabu Okręgu Kieleckiego ppłk. .Jelita. (nazwiska nie znam)89. Za jego pośrednictwem wysłałem radiodepeszę do szefa Sztabu Generalnego w Londynie, że jestem w Kielcach i proszę o przesłanie mi pełnomocnictwa i wydania rozkazu do okręgów, że mają mi się podporządkować90. W kilka dni po tej radiodepeszy otrzymałem za pośrednictwem szefa Okręgu Kieleckiego odpowiedź od gen. Kopańskiego91, że sprawa ta zostanie uregulowana przez prezydenta Raczkiewicza w najbliższym czasie92.
W tym czasie wysłałem dwóch oficerów, których zabrałem ze sobą: majora .Cozaś. - Kamskiego93 i majora Kamińskiego (pseudonimu nie pamiętam)94 w rejon Warszawy dla chwytania oficerów z poprzedniej Komendy Głównej dla odbudowy Sztabu, a kobietę .Janinę. (nazwiska nie znam)95 do Częstochowy, gdzie przy pomocy szefa Sztabu Okręgu ppłk. .Jelity. (nazwiska nie znam)96 miały być wyszukane lokale kontaktowe i mieszkania dla sztabu Komendy Głównej. Zdecydowałem bowiem, że Sztab Komendy Głównej rozmieścić trzeba wzdłuż linii kolejowej Piotrków-Częstochowa-Kraków. Ja ze ścisłym sztabem zdecydowałem umieścić się w Częstochowie.
Około 12.15 X.44 otrzymałem od gen. Kopańskiego radiodepeszę, że moim zadaniem jest tylko zorganizować Sztab Komendy Głównej i że Komendant AK wyznaczony zostanie przez prezydenta Raczkiewicza w czasie późniejszym, oraz że do czasu wyznaczenia tego komendanta, okręgami AK dowodzi .Sokora.97 z Londynu. Kto to jest .Sokora. do dnia dzisiejszego na pewno nie wiem, przypuszczam, że to jest gen. Tatar - .Erazm.98.
Od szefa Sztabu Okręgu Kieleckiego dowiedziałem się, że okręgi otrzymały rozkaz, że nimi dowodzi z Londynu .Sokora., a moje zadanie zostanie ograniczone do zorganizowania Sztabu Komendy Głównej. Ze stanowiskiem tym nie mogłem się zgodzić, jako z nierealnym i szkodliwym dla sprawy polskiej. Dowodzenie okręgami AK z Londynu nawet przez geniusza uważałem za fikcję, prowadzącą w konsekwencji do rozproszkowania AK na poszczególne okręgi. W tym duchu wysłałem radiodepeszę do Londynu99 i pisma do komendantów, od których z wyjątkiem okręgu warszawskiego płk. .Kazimierza. (nazwiska nie znam)100 otrzymałem odpowiedź, że podzielają mój pogląd i że dla nich ostatni rozkaz Bora-Komorowskiego jest obowiązujący oraz że mnie uważają za dowódcę AK. Komendant okręgu warszawskiego płk .Kazimierz. początkowo stał na stanowisku, że ja jako winien wywołania walki w Warszawie, nie mogę dowodzić AK101.
Około 20.X.44 przyjechałem do Częstochowy i tutaj spotkałem się z pułkownikiem pilotem .Rudym. . Rudkowskim102, który zeskoczył gdzieś w połowie tego miesiąca ze spadochronem w rejonie Piotrkowa. Został on wysłany razem z 5 oficerami, jako wysłannik gen. Kopańskiego dla zorientowania go jak wygląda sytuacja. Potwierdził on rozkaz o dowodzeniu AK z Londynu przez .Sokorę.. Przedstawiłem mu wszelkie trudności i niemożliwość takiego dowodzenia. Pogląd mój podzielił on w zupełności zaznaczając, że cały kryzys dowodzenia AK wywołany został w Londynie brakiem zaufania rządu i władz wojskowych do mojej osoby, nie określił jednak bliżej, mimo mego nalegania na czym ten brak zaufania polega.
Po tej rozmowie wysłałem natychmiast radiodepeszę do prezydenta Raczkiewicza103, jako najwyższego zwierzchnika Polskich Sił Zbrojnych, w której zameldowałem całą trudność położenia AK po upadku Warszawy, niemożność dowodzenia AK z Londynu i prosiłem o mianowanie dowódcą AK oficera z kraju, zaznaczając że dotychczasowy kryzys w dowodzeniu jest bardzo szkodliwy dla sprawy polskiej oraz że został on spowodowany tylko brakiem zaufania do mojej osoby, a nie słusznymi rzeczowymi przyczynami. W końcu dodałem, że nie kieruje mną ambicja osobista i że jestem gotów służyć nadal w kraju na każdym stanowisku.
Po przyjeździe do Częstochowy wysłałem łączniczkę do Delegata Rządu Jankowskiego, o którym dowiedziałem się, że znajduje się pod Warszawą. Otrzymałem od niego zaproszenie na posiedzenie Krajowej Rady Ministrów i Komisji Głównej Rady Jedności Narodowej, które odbyły się około 10.XI.44. Zjawiłem się na tych posiedzeniach i przedstawiłem całą trudność położenia AK powstałą na skutek upadku Powstania Warszawskiego i kryzysu pogłębionego z Londynu. W końcu podałem im do wiadomości i pod ocenę swój zamiar przeciwdziałania kryzysowi dla uzdrowienia AK. Tak Krajowa Rada Ministrów, jak i Komisja Główna Rady Jedności Narodowej powzięły uchwały, że nie patrząc na rozkaz Londynu mam nadal dowodzić AK jako jej Komendant Główny, z tymi samymi prawami jakie miał uprzednio Bór-Komorowski, zaznaczając w tych uchwałach, że darzą mnie całkowitym zaufaniem.
Kilka dni po tych uchwałach dostałem pod Warszawą za pośrednictwem komendanta okręgu płk. .Kazimierza. radiodepeszę z Londynu jako odpowiedź na moją depeszę do prezydenta Raczkiewicza, mianującą mnie pełniącym obowiązki Komendanta AK, do czasu wyznaczenia nowego Komendanta Głównego AK na stałe. Uprawnienia moje określone w tej depeszy były bardzo ograniczone . prawie żadne104. W dalszym ciągu właściwe dowodzenie AK miało pozostać w rękach
.Sokory. w Londynie (np. wyznaczanie komendantów okręgów, dowodzenie okręgami objętymi przez ofensywę Armii Czerwonej wprost z Londynu itp.). Na tę depeszę odpowiedziałem tego samego dnia105, po porozumieniu się z Jankowskim . radiodepeszą, że przy tych uprawnieniach nie mogę wziąć nawet czasowej odpowiedzialności za losy AK, że w dalszym ciągu widzę, że tylko brak zaufania do mej osoby jest powodem przedłużania kryzysu dowodzenia AK i że proszę o wyznaczenie na stałe kogo innego jako Komendanta Głównego AK z pełną władzą, któremu ja się podporządkuję, pod warunkiem, że będzie on dowodził na miejscu w kraju, a nie z Londynu.
Na depeszę otrzymałem z początkiem grudnia 44 roku odpowiedź radiodepeszą, że prezydent Raczkiewicz zadecyduje ostatecznie w sprawie Komendanta Głównego AK po otrzymaniu opinii od Delegata Rządu na Kraj . Jankowskiego106. Zaznaczyć muszę, że mimo wyznaczenia mnie pełniącym czasowo obowiązki Komendanta AK w dalszym ciągu .Sokora. z Londynu wysyłał przez radio rozkazy do okręgów.
W ostatnich dniach grudnia 44 roku dostałem nareszcie radiodepeszę podpisaną przez prezydenta Raczkiewicza, mianującą mnie Komendantem Głównym AK na stałe z uprawnieniami jakie miał Bór-Komorowski, z zastrzeżeniem jednak, że wyznaczeni przeze mnie komendanci okręgów muszą być zatwierdzani przez centralę w Londynie (przez gen. Kopańskiego)107. W depeszy tej nie była jednak załatwiona sprawa dowodzenia okręgami zajętymi przez działania Armii Czerwonej. Na moją radiodepeszę, w której prosiłem o uregulowanie tej sprawy w duchu podporządkowania mi tych okręgów i przekazania sytuacji na tych terenach, otrzymałem odpowiedź około 15.I.45 roku, że okręgi te zostają mi podporządkowane,
natomiast nie dostałem ani słowa jak się tam przedstawia sytuacja108.
Dnia 16.I.45 roku zajęta została Częstochowa przez Armię Czerwoną, a dnia 19.I.45 roku AK moim rozkazem została rozwiązana109. Nie wiem kto ponosi winę za stworzenie w ciągu trzech miesięcy kryzysu dowodzenia AK w okresie najbardziej ciężkim po upadku Warszawy. Stwierdzam jedynie, że w rezultacie to dla sprawy polskiej było bardzo szkodliwe i w dużej mierze osłabiło naszą walkę z Niemcami w jej końcowej fazie. Mimo wszelkich trudności spowodowanych tym, że wychodząc z Warszawy nie miałem możności zabrać ze sobą części choćby małego sztabu, a także mimo całkowitego prawie pójścia do niewoli byłego sztabu AK i trudności w mianowaniu Komendanta Głównego AK stworzone przez Londyn, od pierwszych chwil rozpocząłem organizację Komendy Głównej. Szło to bardzo powoli i ciężko, bo nie mogłem również zabrać do tego sztabu ludzi z okręgów na skutek dowodzenia tymi okręgami przez .Sokorę. z Londynu.
Około 20.XI.44 roku udało mi się zorganizować minimalny zestaw sztabowy, który zaczął normalną pracę od około 1.XII.44 roku. W połowie grudnia uruchomiona została własna sieć radiowa Komendy Głównej. Do tego czasu wykorzystywałem sieć radiową okręgów. Należy przyjąć, że Sztab Komendy Głównej mógł funkcjonować w pełni i niezależnie od okręgów.
Dnia 1.I.45 roku (Sztab KG AK) przedstawiał się następująco:. zastępca komendanta głównego gen. .Nil. - Fieldorf110, któremu podlegała dywersja111,
. szef sztabu płk dypl. .Sęk. - Bokszczanin112,
. szef 0.I major .Zenon. (nazwiska nie znam)113,
. szef 0.II ppłk .Luty. (nazwiska nie znam)114,
. szef 0.III major .Cozaś. - Kamski,
. szef 0.IV pułkownik . podjęty przez szefa sztabu dopiero w połowie stycznia 45 roku, którego nie widziałem ani razu i nie znam ani nazwiska ani pseudonimu115,
. szef 0.VA mjr .Drucik. - Kamiński116,
. szef 0.VB ppłk .Henryka. (nazwiska nie znam)117,
. szef 0.VI pkt. .Grawer. (nazwiska nie znam)118,
. szef 0.VII ppłk .Seweryn. (nazwiska nie znam)119
. szef przerzutów powietrznych120 i inspektor Komendy Głównej płk pil. .Rudy. - Rudkowski.
Mnie podlegali bezpośrednio: zastępca komendanta głównego, szef sztabu, szef 0.VI, szef 0.VII. Reszta sztabu podlegała szefowi sztabu. Ze względu na trudności konspiracyjne nie można było umieścić sztabu KG w jednym miejscu. Został on rozrzucony wzdłuż linii kolejowej Piotrków-Częstochowa-Kraków. Część 0.I (komórka legalizacyjna) w Piotrkowie. Przerzuty powietrzne i część 0.VA (radio) w Radomsku, 0.VI i VII w Krakowie, część 0.II i lotnictwa w Krakowie, reszta w Częstochowie.
VIII. ORGANIZACJA TERENU
Ze względu na kryzys na stanowisku komendanta głównego AK, zakończony dopiero z końcem grudnia 44 roku organizacja terenu pozostała prawie bez zmian, mimo że nie wszystko zwłaszcza pod względem personalnym dowódców stało na wysokości zadania.
Okręg Warszawski . zamiast poprzedniego obszaru . dzielący się na dwa podokręgi: zachodni .Hallerowo. obejmujący województwo warszawskie na zachodnim brzegu Wisły i powiat Łowicz z województwa łódzkiego i podokręg północny .Tuchola. obejmujący teren Polski między Narwią a Wisłą. Komendantem okręgu pozostał pułkownik .Kazimierz. (nazwiska nie znam, po rozwiązaniu AK zgłosił się do rejestracji i został aresztowany)121. Komendantem podokręgu zachodniego pułkownik .Roman. - Jachieć122. Komendantem podokręgu północnego pułkownik .Mróz. (nazwiska nie znam)123.
Okręg łódzki . ograniczony został do tej części województwa łódzkiego, która włączona była do Reichu. Komendant okręgu bez zmian. Miejsce postoju Komendy Okręgu . Łódź.
Samodzielny Podokręg Piotrkowski . obejmujący powiaty województwa łódzkiego wchodzące w skład Generalnego Gubernatorstwa. Komendantem podokręgu wyznaczony został mjr .Ponała.124 (nazwiska nie znam, dotychczasowy inspektor piotrkowski). Miejsce postoju Komendy Podokręgu . Piotrków.
Okręg Radomsko-Kielecki . całkowicie bez zmian.
Okręg Krakowski . bez terenów na wschód od Sanu, które zajęte zostały przez Armię Czerwoną, terenowo bez zmian. Komendantem okręgu po wpadnięciu w ręce Gestapo gen. .Odry. - Rostworowskiego został płk .Izabelka. (nazwiska nie znam), a po jego wpadce około 15.X.44 roku125 . płk .Garda. - Klukowski126.
Okręg Śląski . całkowicie bez zmian.
Obszar zachodni . terenowo bez zmian. Na komendanta obszaru wyznaczony został pułkownik .Sławbor. (nazwiska nie znam, w czasie obrony Warszawy dowódca Śródmieścia Południe)127. Miejsce postoju nieustalone . miało być w Poznaniu.
Organizacja sztabów okręgów . bez zmian, tak jak przed rozpoczęciem walki w Warszawie. O ile pamiętam przedstawiała się ona następująco: Komendantom okręgu podlegali bezpośrednio:
. szef sztabu okręgu, który był równocześnie jego zastępcą,
. szef 0.VI (Propagandy),
. szef 0.VII (Finansowy),
. sąd specjalny i kontakty z władzami administracyjnymi i politycznymi. Szefowi sztabu podlegali . szef 0.1 (Organizacyjny), szef 0.II (Wywiadowczy), szef 0.III (Operacyjny), szef 0.IV i równocześnie kwatermistrz (Zaopatrzenie i Przygotowanie Materialne), szef 0.V (Łączność Radiowa i Kurierska) oraz kancelaria i archiwum. Danych organizacyjnych na niższych szczeblach w inspektoratach i obwodach nie znam i dlatego nie mogę ich podać.
IX. WYTYCZNE DZIAŁANIA KOMENDANTA GŁÓWNEGO AK
W połowie miesiąca października 44 roku wydałem wytyczne do okręgów na okres zimy 44/45. Biorąc pod uwagę, że wykonanie .Burzy. w większych jednostkach na terenie lubelskiego województwa nie dało spodziewanych wyników, to jest ułożenia na platformie wspólnej walki z Niemcami stosunków polsko-sowieckich, a co za tym idzie uznania AK za część Polskich Sił Zbrojnych oraz biorąc pod uwagę, że nie będziemy wstanie w zimie utrzymać zebranych większych sił w lesie i w warunkach stabilizacji frontu, zdecydowałem zdemobilizowanie zgromadzonych sił i rozprowadzenie ich w konspiracji po terenie. Wykonanie tej demobilizacji napotkało na bardzo duże trudności i w całości nie zostało przeprowadzone. Największą trudnością było powtórne zakonspirowanie ludzi, ukrycie ich przed Gestapo i zapewnienie warunków życia. Większość ludzi znajdujących się w lesie została przez walki od sierpnia do października .spalona. i do swoich domów nie mogła powrócić. Zmusiło to nas do zatrzymania oddziałów leśnych i płacenia dużych sum na utrzymanie oddziałów rozpuszczonych w terenię. Stabilizacja frontu i duże nasilenie jego zaplecza przez oddziały niemieckie oraz warunki zimy stwarzały bardzo ciężkie
warunki dla pozostałych oddziałów leśnych i partyzanckich. W konsekwencji, doprowadziło to do ciężkich i krwawych walk w okresie od listopada do początku stycznia, poszczególnych zgrupowań z obławami niemieckimi w warunkach dla nas bardzo niekorzystnych. Licząc się z tym, że walki oddziałów AK na terenie województwa lubelskiego poza aresztowaniami nie dały dla nas żadnego, pozytywnego rezultatu oraz biorąc pod uwagę, że nie będziemy w stanie w okresie zimy utrzymać większych zgrupowań w lesie, ani też w krótkim czasie ich zmobilizować, zdecydowałem, że wykonanie planu .Burzy. w tych warunkach musi przyjąć inną formę walki, mianowicie natarcia małych oddziałów (pluton, kompania) na tylne straże cofających się Niemców. Po wykonaniu tego oddziały powinny rozejść się w terenie, broń ukryć, przed Armią Czerwoną nie ujawniać się.
Centrala w Londynie, której zameldowałem swoje wytyczne działania nakazała wykonanie .Burzy. w poprzedniej formie razem z ujawnieniem się oddziałów AK wobec wkraczającej Armii Czerwonej, opierając się jednak na zmienionych warunkach i na opinii Delegata Rządu . Jankowskiego, który podzielił moje zdanie, wytycznych nie zmieniłem, z czym centrala w Londynie w końcu zgodziła się128.
W wytycznych tych nakazałem ponadto dokładne przestrzeganie zasad konspiracji i wzmocnienie jej, ponieważ w okresie Powstania Warszawskiego i mobilizacji w różnych okręgach została ona rozluźniona i istniała obawa, że Gestapo może rozpocząć likwidację na większą skalę. Opracowane zostały zasady i wytyczne konspiracji, nieprzestrzeganie których groziło poważnymi konsekwencjami od dyskwalifikacji aż do likwidacji włącznie. Kontakty osobiste zostały ograniczone do minimum, większe zgromadzenia niż 3.4 osób zabronione, pseudonimy zmienione. Ciężar pracy nakazałem przenieść na wzajemne porozumienie się przez .skrzynki pocztowe. posługując się w rzeczach ważniejszych przy pomocy szyfrów. Dekonspirowanie w jakikolwiek sposób nazwisk, czy to policyjnych czy prawdziwych traktowane było analogicznie jak zdrada.
Łącznie z tym nakazałem przeprowadzenie czystki, celem odrzucenia wszystkich elementów niepewnych i podejrzanych. Akcja ta doprowadziła do likwidacji sporej ilości agentów Gestapo, którym udało się dostać do sztabu AK, tylko sztabu Okręgu Krakowskiego nie udało się do końca .wyczyścić..
W wydanych wytycznych określiłem stosunek AK do AL (Armii Ludowej) i oddziałów partyzanckich sowieckich. Zabroniłem jakichkolwiek zadrażnień, któreby w konsekwencji doprowadzić musiały do wojny domowej, najgorszego rozwiązania dla sprawy polskiej. Problem ten zaczynał być groźny na skutek działalności prawego odłamu NSZ (Narodowych Sił Zbrojnych), których współpraca z Niemcami została stwierdzona i podana do wiadomości w tych wytycznych. Brygada Świętokrzyska NSZ pod dowództwem pułkownika .Kmicica. - Nakoniecznikowa (nazwiska nie jestem pewien)129 zaopatrywana w broń przez Niemców, rozpoczęła otwartą walkę z oddziałami AL, a nawet z Batalionami Chłopskimi. Walka ta osłabła po zlikwidowaniu .Kmicica. przez egzekutywę AL130, jednak do wkroczenia Armii Czerwonej w zupełności nie ustała.
W drugiej połowie listopada otrzymałem rozkaz od generała Kopańskiego z Londynu nakazujący na wypadek wkroczenia Armii Czerwonej i zajęcia terenu reszty Polski, rozwiązanie AK i pozostawienie nadal małych zakonspirowanych sztabów131. Rozkaz ten otrzymali do wiadomości wszyscy komendanci okręgów, z którymi Londyn był w łączności radiowej. Na ile pamiętam rozkaz ten był powtórzeniem uchwały rządu polskiego w Londynie. Z rozkazem tym zapoznałem Delegata Rządu Jankowskiego, który radził mi z wydawaniem swego rozkazu w tej sprawie nie spieszyć się, tym bardziej, że okręgi otrzymały ten sam rozkaz wprost z centrali. Rozkaz do okręgów o zatrzymaniu tych małych zakonspirowanych sztabów wydałem dopiero 19.I.45 roku razem z rozkazem rozwiązującym AK. Pozostawiając zakonspirowane sztaby widziałem ich użycie w pierwszym rzędzie dla zlikwidowania spraw AK, co powinno mi dać obraz czym mogę dysponować, a następnie dla informowania rządu w Londynie o sytuacji na terenie Polski, a w końcu jako zawiązek dalszej roboty na wypadek, gdyby stosunki polsko-sowieckie nadal nie zostały uregulowane. W żadnym wypadku te nieliczne sztaby nie miały być użyte do działań przeciwko Armii Czerwonej walczącej z Niemcami. W tym miejscu muszę stwierdzić, że tak stronnictwa polityczne jak i Delegat Rządu Jankowski byli przeciwni jakiejkolwiek akcji, któraby mogła doprowadzić do oskarżenia nas o działania przeciw Armii Czerwonej, a tym samym na korzyść Niemców. Z czynnikami tymi byłem w ścisłym porozumieniu i podzielałem ich zdanie. Pogląd ten podzielali widocznie i moi podwładni . komendanci okręgów, bo o ile wiem do dnia mego aresztowania nie zaszedł żaden wrogi czyn przeciwko Armii Czerwonej, czy też władzom sowieckim ze strony byłych żołnierzy AK, w okręgach którymi dowodziłem (na zachodnim brzegu Wisły).
X SPRAWA WOJSKOWEJ MISJI ANGIELSKIEJ PRZY AK
Sprawa przysłania do Polski wojskowej misji angielskiej, która miała się znajdować przy Komendancie Głównym AK wyszła po raz pierwszy z przylotem do Polski płk. dypl. .Rudego. - Rudkowskiego. Przywiózł on upoważnienia tej misji, ustalone między sztabem angielskim i polskim w Londynie. O ile pamiętam zawierały one następujące punkty:
1) Misja ma być pomocna Komendantowi Głównemu AK w otrzymaniu zaopatrzenia drogą lotniczą.
2) Misja ma prawo żądać zorientowania jej w sytuacji AK bez ograniczeń.
3) Misja ma prawo porozumiewania się z polskimi ugrupowaniami wojskowymi, które nie wchodzą w skład AK (Armia Ludowa i Narodowe Siły Zbrojne).
4) Misja ma prawo porozumiewać się z ugrupowaniami politycznymi tak wchodzącymi w skład Rady Jedności Narodowej, jak i stojących na boku
(PPR i Centralizacja)132.
5) Na wypadek wkroczenia Armii Czerwonej misja pozostaje przy Komendancie Głównym AK. Skład misji . na czele pułkownik Hudson133, czterech oficerów i podoficer . radiotelegrafista, własna radiostacja i szyfry.
W piśmie tym było zaznaczone, że oficerowie angielscy występować będą w mundurach i mogą być tylko przy większych zgrupowaniach AK znajdujących się w lesie.
Przysłanie tej misji do AK uważałem za bardzo korzystne, biorąc jednak pod uwagę, że większych zgrupowań leśnych w okresie zimy utrzymać nie będziemy mogli, tym samym nie będę w stanie zapewnić tej misji bezpieczeństwa, a do życia konspiracyjnego oficerowie brytyjscy nie są przygotowani, prosiłem o wstrzymanie tej misji do czasu kiedy będziemy mogli zapewnić bezpieczeństwo albo też o przesłanie takiej misji, któraby mogła żyć i pracować konspiracyjnie134. W końcu zaznaczyłem, że w tej sytuacji nie jestem w stanie zagwarantować bezpieczeństwa oficerom brytyjskim, działającym w mundurach.
W ciągu następnych 2 . miesięcy otrzymałem kilka radiodepesz w tej sprawie, z tym że przewidywano przylot paru takich misji. Odpowiedziałem, że bardzo proszę o misję, ale taką która może pracować konspiracyjnie. W końcu uprzedzając mnie zaledwie na dwa dni wcześniej misja z pułkownikiem Hudsonem + 3 oficerów i 1 podoficera radiotelegrafisty ze stacją radio i ogromną ilością bagażu na spadochronach wylądowała w nocy z 27/28.XII.44 roku na placówce odbiorczej w okolicach Włoszczowej135. W rejonie tym znajdowały się oddziały leśne 7 dywizji piechoty136, działające w małych zgrupowaniach (kompania, batalion). Misja została przesunięta do jednego z takich oddziałów, znajdującego się w lasach nad Pilicą (na wschód od miasta Radomsko). Wieść o pojawieniu się oficerów angielskich nie długo kazała czekać na rezultat. Dnia 1.I.45 roku wczesnym rankiem na mały folwark przy lesie (nazwy nie pamiętam)137, gdzie misja spędzała Nowy Rok, a potem smacznie spała, napadły czołgi niemieckie. Dzięki dzielnej obronie plutonu138, który ubezpieczał udało się misji uciec do lasu, zostawiając w rękach Niemców radiostację i 24 walizy. Po tym wypadku oficerowie misji byli już ostrożniejsi. Gdy się z nimi spotkałem dnia 4 albo 5.I.45 roku już niewiele różnili się od partyzantów.
Z pułkownikiem Hudsonem i jego oficerami przeprowadziłem w leśniczówce (nazwy nie pamiętam) dłuższą rozmowę o charakterze informacyjnym. Omówiłem z nimi możliwości ich bezpieczeństwa, zapewniłem pomoc w przesłaniu do Londynu ich szyfrowanych depesz, przyrzekłem przysłanie do nich na konferencję szefa 0.II podpułkownika .Lutego. (nazwiska nie znam)139 i szefa 0.VI kapitana .Grawera. (nazwiska nie znam)140. Od tej chwili już się z oficerami misji nie widziałem, ani też nie byli u nich wspomniani wyżej oficerowie sztabu.
O ile wiem, po zagarnięciu przez Armię Czerwoną oddziału AK, przy którym znajdowała się misja angielska, oddział ten został rozbrojony i rozpuszczony, natomiast oficerowie brytyjscy przewiezieni przez Armię Czerwoną samochodem do Jędrzejowa. Meldunek o tym wysłałem do Londynu141.
XI. ŁĄCZNOŚĆ RADIOWA Z LONDYNEM I OKRĘGAMI
Cała łączność radiowa, jaką i przed Powstaniem Warszawskim dysponował Komendant Główny AK odbywała się za pośrednictwem centrali w Londynie. Ze względu na słabe stacje radionadawcze łączność bezpośrednia między Komendą Główną AK a jej okręgami była niemożliwa. Radiodepesze do okręgów przyjmowała centrala w Londynie na fali tak zwanej z odbicia i dopiero ona nadawała swoją mocną radiostacją do okręgów. W ten sposób centrala w Londynie zachowała całkowitą możność kontroli treści (szyfry były jej znane) i swobodę puszczania dalej radiodepeszy albo jej zatrzymania. W tym stanie rzeczy Komendant Główny dysponował tylko niezależną siecią kurierską.
Przed Powstaniem Warszawskim sieć radiołączności Komendy Głównej AK opierała się prawie całkowicie na Warszawie, a tylko w nielicznych wypadkach wykorzystywane były radiostacje na prowincji znajdujące się w dyspozycji okręgów. Czy była i jaka sieć radio Komendy Głównej AK poza Warszawą nie wiem, wiem tylko, że gdy się znalazłem poza Warszawą żadnej radiostacji nie miałem do dyspozycji. Początkowo korzystałem z radiostacji Okręgu Kieleckiego, nakazałem jednak szefowi 0.VA majorowi .Drucikowi. - Kamińskiemu rozwinąć możliwie szybko własną sieć radiową. Pierwszy pluton (3 radiostacje) gotów był do działania w połowie grudnia 44 roku w rejonie Radomsko-Piotrków. Do 15.I.45 roku miał być uruchomiony następny pluton w rejonie Skierniewic.
Rozwiązując AK wydałem rozkaz przejęcia przez majora .Drucika. - Kamińskiego całej sieci radiowej okręgów i rozmieszczenia ich w następujący sposób plutonami: w rej. Kielce-Radom . 1 pluton, w rej. Częstochowy 1 pluton, w rejonie Radomsko-Piotrków . 1 pluton, w rej. Skierniewic 1 pluton, w rejonie Łodzi 1 pluton, w rejonie Krakowa 2 plutony i przygotować 1 pluton do przesunięcia w rejon Poznania.
Skład plutonu od 3.5 radiostacji. Czy i jak ten rozkaz został wykonany nie
(przypis redakcji).
wiem, ponieważ z majorem .Drucik. - Kamińskim od stycznia 45 roku nie widziałem się. Stwierdzić muszę tylko, że do ostatniej chwili radiołączność z Londynem istniała. Na teren zajęty uprzednio przez Armię Czerwoną w lecie 44 roku wysłałem tylko jedną radiostację. Około polowy listopada 44 roku komendant Okręgu Warszawskiego pułkownik .Kazimierz. (nazwiska nie znam)142 przekazał mi radiodepeszę od oddziałów AK zgromadzonych w Białowieży. W depeszy tej komendant AK .Białowieża.143 meldował o tragicznej sytuacji swych oddziałów i prosił o pomoc. Nie widząc innego wyjścia i bez upoważnienia Londynu, wysłałem do tych oddziałów radiodepeszą rozkaz nakazujący rozwiązanie oddziałów z pozostawieniem swobody wstępowania do Wojska Polskiego, gdy ich wezwą. Poza tym żadnych innych radiodepesz z prawego brzegu Wisły nie otrzymałem, ani nie wysłałem. Centrala w Londynie mimo moich stałych próśb o przesłanie mi sytuacji na tych terenach do ostatniej chwili tego nie zrobiła.
W miesiącu lutym 45 roku dostałem wiadomość z Wilna i Białegostoku. Wiadomości z Wilna były to stare meldunki z lipca i sierpnia 44 roku podpisane przez .Ryngrafa.144 nieznanego z poprzedniej działalności AK w Wilnie. Odniosłem się do nich nieufnie, podejrzewając możliwość prowokacji i poleciłem zerwać kontakt z kurierką. Wiadomości z Białegostoku podpisane przez .Mścisława. były świeże i podawały obraz niszczenia AK przez władze sowieckie. Ponadto .Mścisław. prosił o pomoc pieniężną i nie rozwiązywanie AK w okręgu białostockim. Przekazałem mu rozkaz nakazujący rozwiązanie oddziałów AK, z zachowaniem małych sztabów i poleciłem przekazać dla niego 5.000 dolarów amerykańskich. Z kurierką nie widziałem się, meldunek otrzymałem przez skrzynkę pocztową. Żadnych innych kontaktów pocztowych z okręgami wschodnimi nie miałem.
XII. SPRAWA BRONI
Do czasu Powstania Warszawskiego broń znajdująca się w dyspozycji
Komendy Głównej AK znajdowała się Warszawie. Czy były, gdzie i jak wielkie magazyny broni na prowincji nie wiem, przypuszczam raczej, że ich nie było, bo wszyscy komendanci okręgów narzekali na brak broni i amunicji. Ja po wyjściu z Warszawy do końca nie miałem żadnego zapasu uzbrojenia, czy też amunicji w swojej dyspozycji. Jaką ilością broni i amunicji dysponowały okręgi nie wiem. Na 1.IV.45 roku powinienem był otrzymać wykaz, co i gdzie zostało po rozwiązaniu AK. Przypuszczam, że zapas broni jaki udało się odebrać ludziom i zmagazynować nie będzie zbyt wielki. Poważna część broni rozeszła się według mego zdania razem z ludźmi po terenie. Broń tę dla spacyfikowania kraju należałoby możliwie szybko odebrać. Nie będzie to jednak sprawa lekka. Polski chłop uważa zabraną przez siebie broń za swoją własność i mimo że jej nie będzie używał, nie odda mimo kar. Tak było po pierwszej wojnie światowej. Przypuszczam, że część broni została odebrana przez Armię Czerwoną, albo też zdana przez pojedynczych, bardziej ostrożnych ludzi albo też po prostu porzucona, względnie potopiona w rzekach i stawach. Byłbym bardzo zadowolony, gdyby komendantom okręgów udało się zebrać i zmagazynować możliwie najwięcej broni, bo o tyle mniejsze byłoby niebezpieczeństwo anarchii w kraju, ale obawiam się, że w tych warunkach to co zostało wydarte ludziom tylko w bardzo nikłym procencie wróci do magazynów.
XIII. SPRAWA ZRZUTÓW
Sprawa ewidencji broni łączy się ściśle ze sprawą zrzutów powietrznych. Do Powstania Warszawskiego wszystkie przerzuty powietrzne, ludzkie i materiałowe były scentralizowane w Komendzie Głównej AK, która ustalała z bazami przerzutowymi za granicą hasła, placówki ludzkie, materiałowe i na te placówki wysyłała swoich przedstawicieli celem odebrania ludzi i sprzętu. Sprzęt pozostawał w dyspozycji Komendy Głównej AK do czasu, dopóki nie został oddany do dyspozycji okręgu. Do zadań okręgu należało po zrzucie zamelinowanie odebranego przez przedstawiciela Komendy Głównej sprzętu, pieniędzy i ludzi, nie mógł on jednak rozchodować pieniędzy, ani też dysponować ludźmi, czy sprzętem.
Po upadku Warszawy, na skutek dowodzenia AK przez .Sokorę. z Londynu sprawa odbierania zrzutów powietrznych i rozdysponowanie nimi przeszła całkowicie z Komendy Głównej AK do okręgów. Centrala londyńska z zasady nie informowała Komendy Głównej o zamierzeniach i wykonywanych zrzutach, nawet wtedy gdy dowodzenie AK przeszło całkowicie w moje ręce. Na wielokrotne moje meldunki, że stan ten musi dla dobra sprawy ulec zmianie, nie otrzymałem ani jednej odpowiedzi, jak również .nie otrzymałem wykazu co, kiedy i gdzie zostało zrzucone, o co wielokrotnie zwracałem się do centrali.
W rezultacie takiego postępowania w gospodarce pieniężnej i matertałowej powstał bardzo wielki chaos; którego nie udało się rozwiązać, bo komendanci okręgów zadowoleni z takiego stanu rzeczy nie bardzo chcieli się przyznawać do odebranych zrzutów.
XIV. SPRAWY PIENIĘŻNE
Jakie były zapasy pieniężne Komendy Głównej AK przed Powstaniem Warszawskim oraz jak i gdzie były rozmieszczone nie wiem. Szef 0.VII sztabu Komendy Głównej pułkownik .Malcz. (nazwiska nie znam)145 zginął w czasie walki o Warszawę zaraz w pierwszych dniach. Personel jego, w tej liczbie i jego zastępca został rozbity i nie wiadomo co się z nimi stało, było to bowiem na Woli, którą zajęli Niemcy i której nie odzyskaliśmy. Generał Bór-Komorowski zapytany przeze mnie przed moim odejściem w nocy z 30.IX na 1.X nie umiał mi na to dokładnie odpowiedzieć. Generał .Grzegorz. Pełczyński odpowiedział, że nic w tej sprawie nie wie bo go Bór-Komorowski nie informował.
Z tego co mi mówił Bór-Komorowski i ze słów zszokowanej kobiety z Oddziału VII .Łucji. (nazwiska nie znam)146 wynikało, że zapasy były duże, ale w całości umieszczone w Warszawie, jednak do dzisiejszego dnia nie wiadomo dokładnie, gdzie były rozmieszczone i co z nich po spaleniu Warszawy zostało.
W tym stanie rzeczy rozpocząłem pracę bez pieniędzy. Ze słów Bora-Komorowskiego dowiedziałem się, że ostatniej nocy przed rozpoczęciem Powstania wykonany został zrzut pieniędzy w podokręgu .Hallerowo., sumy jednak mi nie podał, oraz że coś z poprzedniego zrzutu powinno być w Okręgu Kieleckim. Te dwa źródła byty podstawą na początek mojej działalności. Na ile pamiętam z Okręgu Warszawskiego otrzymałem ponad 100 tysięcy dolarów, a z Okręgu Kieleckiego około 80 tysięcy dolarów amerykańskich.
Z oficerami, którzy przylecieli z pułkownikiem pilotem .Rudym. - Rudkowskjm zrzucono około 600 tysięcy dolarów, ponadto otrzymałem jeszcze jeden zrzut z Okręgu Krakowskiego około 500 tysięcy dolarów. W sumie za ten czas miałem do dyspozycji 1.200.000 do 1.300.000 dolarów amerykańskich.
Budżet miesięczny AK wynosił około 200 do 220 tysięcy dolarów. Rozwiązując AK w styczniu 45 roku poleciłem wypłacić dwumiesięczną odprawę za luty i marzec, biorąc pod uwagę 5 miesięcy (za październik 44 roku okręgi wypłaciły ze swoich rezerw) po 220 tysięcy . wydano około 1.100.000 dolarów na utrzymanie AK.
Niezależnie od normalnych potrzeb związanych z utrzymaniem AK po upadku Warszawy, wyłoniły się ogromne potrzeby celem zaopiekowania się rannymi i chorymi żołnierzami AK, którym Niemcy pozwalali pozostać w szpitalach prowadzonych przez Polski Czerwony Krzyż, ale którym prawie nic nie dawali, ani żywności ani lekarstw. Na pokrycie tych potrzeb, jak również na pomoc dla rodzin żołnierzy AK, którzy wpadli w ręce Gestapo w okresie konspiracji wydane zostało około 150 tysięcy dolarów. Akcję tę prowadził major .Jerzy. (nazwiska nie znam)147, który był dyrektorem departamentu wojskowego u Delegata Rządu Jankowskiego.
Jakie były zapasy gotówki w okręgach nie wiem, ponieważ rozliczeń od nich nie otrzymałem, przypuszczam, że zostało u nich niewiele pieniędzy. Liczę, że po zabraniu tego co zostało w Komendzie Głównej AK i w okręgach zbierze się 100 do 150 tysięcy dolarów.
W listopadzie i grudniu 44 roku zwracałem się parokrotnie radiodepeszami do
centrali w Londynie z prośbą o przesłanie zapasu pieniędzy, podając jej do wiadomości, że zapas Komendy Głównej AK, którym dysponował Bór-Komorowski został w Warszawie i jest dla mnie nieosiągalny. Na tę depeszę otrzymałem odpowiedź około 20.I.45 roku, że pieniądze dla AK w żądanej ilości (prosiłem o 5 milionów dolarów) są do wydania na bazie w Italii i że ze swej strony centrala prosi o podanie na jakie placówki pieniądze te mają być zrzucone.
W tym czasie teren Polski, na którym byty rozbudowane placówki odbiorcze (okręgi: warszawski, kielecki, krakowski i podokręg piotrkowski) były już zajęte przez Armię Czerwoną, a AK rozwiązana i z tego względu potraktowałem depeszę centrali jako jeszcze jedno nielojalne posunięcie centrali w stosunku do AK i w tym duchu wysłałem odpowiedź radiodepeszą, dziękując w niej za spóźnioną ofertę. Jasne jest, że w żadnym wypadku po zajęciu terenów Polski przez Armię Czerwoną, pieniądze te nie mogły być zrzucone w kraju, bo żadnego samolotu w tym celu Anglicy nie wysłaliby nawet w tym wypadku, gdybyśmy byli w stanie przyjąć zrzuty.
XV. LIKWIDACJA AK
Dnia 19.I.45 roku wydałem dwa rozkazy:
1) Ogólny do żołnierzy AK, który został rozesłany w terenie, w formie drukowanego biuletynu informacyjnego, który przywiozłem ze sobą w dwóch egzemplarzach.
2) Rozkaz do dowódców okręgów i samodzielnego podokręgu Piotrków . nakazujący rozwiązanie AK, ale równocześnie zatrzymanie małych zakonspirowanych sztabów.
Przyznaję, że rozkaz ogólny do żołnierzy AK, jest w swej treści nieprzyjemny w stosunku do ZSRR148, oddawał on jednak prawdziwe stosunki, jakie według wiadomości rozsyłanych przez polskie radio w Londynie, panowały na terenach Polski
zajętych przez Armię Czerwoną. Porównując dzisiaj te wiadomości z istotnym stanem rzeczy na terenach Polski zajętych przez Armię Czerwoną w ofensywie zimowej 45 roku, przychodzę do wniosku, że wiadomości rozsyłane przez polskie radio Londyn były prawdziwe.
Każdy dowódca, który nie chce stracić autorytetu i zaufania u swoich podwładnych powinien im w ciężkich chwilach powiedzieć prawdę, nie wolno mu chować głowy w piasek strusim sposobem. Za wydanie tego rozkazu gotów jestem ponieść całą odpowiedzialność, stwierdzam, że i dzisiaj przy istniejącym stanie rzeczy nie mógłbym wydać innego rozkazu. Musiałbym im pokazać jak wygląda w rzeczywistości niepodległa Polska i jeszcze raz zabronić walki z ZSRR. Byłbym szczęśliwy, gdyby warunki życia w Polsce zmieniły się na tyle, bym mógł wydać do swoich towarzyszy inny rozkaz, czy bardziej przyjazny w stosunku do ZSRR? To zależy tylko od zmiany istniejących obecnie stosunków w Polsce.
W jakim celu wydałem rozkaz o zachowaniu małych sztabów i ich zadania na przyszłość omówiłem już uprzednio. Być może, że rząd polski w Londynie inaczej widział zadania tych sztabów, jednak opinia wszystkich czynników politycznych i wojskowych w kraju nigdy nie widziała w nich zalążka walki z ZSRR. Gdybyśmy mieli tą walkę prowadzić, to na pewno zawczasu przygotowalibyśmy się do niej inaczej, bardziej dokładnie i nie w formie marnych, źle zakonspirowanych sztabów. O walce z ZSRR jako nierealnej i przynoszącej tylko szkodę dla polskiego Narodu nikt w Kraju nie myślał.
Po wydaniu tych dwóch rozkazów omówiłem z zastępcą generałem .Nil. Fieldorfem i szefem sztabu pułkownikiem .Sęk. - Bokszczaninem sprawę likwidacji AK, a w szczególności rozpuszczenia sztabu AK, zachowując tylko łączność i komórkę likwidacyjną. Nastawałem na to, by możliwie szybko oczyścić Częstochowę z Komendy Głównej AK. Po tych rozmowach w pierwszych dniach lutego 45 roku wyjechałem pod Warszawę, zaproszony przez Delegata Jankowskiego. Zdawałem sobie sprawę z tego, że moja robota wojskowa jest już skończona, że główny ciężar walki o niepodległą Polskę przenosi się na odcinek polityczny.
Po przyjeździe pod Warszawę nie widziałem się już z generałem .Nil. - Fieldorfem i pułkownikiem .Sęk. - Bokszczaninem. Od ostatniego dostałem krótki
meldunek, że sprawa likwidacji AK postępuje bardzo powoli, i że może nie uda się jej całkowicie przeprowadzić do 1.IV.45 roku, a trzeba będzie przedłużyć termin do 1.V.45 roku. Po tym meldunku wezwałem do siebie generała .Nila. - Fieldorfa, który jednak nie przybył. Według niesprawdzonych wiadomości miał on być po drodze aresztowany149.
XVI. STOSUNKI ZE STRONNICTWAMI POLITYCZNYMI
Z Delegatem Rządu na Kraj Jankowskim spotkałem się po raz pierwszy w miesiącu lipcu 44. W czasie Powstania Warszawskiego brałem udział w dwóch zebraniach Krajowej Rady Ministrów w zastępstwie Bora, informując ich o położeniu wojskowym.
Skład Rady Ministrów:
Jankowski . jako wicepremier i przewodniczący,
.Bronowski. - Dr Bień150 . jako jego pierwszy zastępca delegowany przez Stronnictwo Ludowe,
.Traugutt. (nazwiska nie znam)151 . delegowany przez Polską Partię Socjalistyczną (PPS),
.Opolski. - Jasiukowicz152 . delegowany przez Stronnictwo Narodowe.
Ministrom tym podlegali dyrektorzy departamentów fachowych które jednak podlegały . komu nie wiem. Odpowiednikiem Ministerstwa Spraw Wojskowych był Departament Wojskowy utworzony w listopadzie 44, którego dyrektorem był major .Jerzy. (nazwiska nie znam, zdaje mi się Michalski)153. Do zadań jego należała opieka nad żołnierzami AK i ich rodzinami. Z Komisją Główną Rady Jedności Narodowej spotkałem się po raz pierwszy około 10.X.44. W skład jej wchodzili czołowi działacze stronnictw politycznych z prawem pobierania uchwał w imieniu całej Rady Jedności Narodowej, zbieranie bowiem plenum Rady Jedności Narodowej ze względu na warunki konspiracji było niemożliwe.
Skład Rady Jedności Narodowej:
.Bazyli. - Pużak154, przewodniczący Rady Jedności Narodowej o ile się nie mylę prezes PPS,
.Zwierzyński.155 (pseudonimu nie pamiętam)156,1 zastępca przewodniczącego Rady Jedności Narodowej i prezes Stronnictwa Narodowego,
.Biemacki. - Bagiński157, II zastępca przewodniczącego i zastępca prezesa Stronnictwa Ludowego,
.Urbański.158 . nie wiem czy to nazwisko, czy pseudonim, przedstawiciel Stronnictwa159 Pracy,
.Adam. (nazwiska nie znam)160, przedstawiciel Zjednoczenia Demokratycznego.
W posiedzeniach Rady Jedności Narodowej uczestniczyli ponadto: Delegat Rządu Jankowski i ja z prawem zabierania głosu w dyskusji, bez prawa głosowania nad uchwałami. Uchwały zapadały przeważnie jednogłośnie, obowiązywały jednak i te, które powzięte były zwykłą większością głosów.
Stosunki moje tak z Radą Ministrów, jak i Radą Jedności Narodowej ułożyły się bardzo dobrze. Zyskałem ich zaufanie i temu tylko przypisać należy, że w tym czasie kiedy Armia Krajowa została rozwiązana, a ja tym samym straciłem prawny tytuł uczestniczenia w tych obradach, w dalszym ciągu byłem na nie zapraszany.
Po moim przyjeździe do Warszawy w lutym 45 roku, głównym i prawie
jedynym zagadnieniem wszelkich posiedzeń stało się zagadnienie uregulowania stosunków polsko-sowieckich.
Z niecierpliwością oczekiwano na wynik Konferencji Krymskiej161. Po otrzymaniu wyników tej konferencji, po dwu albo trzechdniowych posiedzeniach, powzięto jednomyślną uchwałę, w której przyjęto za podstawę dalszego rozwoju sprawy polskiej; decyzję Konferencji Krymskiej oraz, że dla utworzenia nowego tymczasowego rządu polskiego Kraj desygnuje Mikołajczyka. Odpowiednią uchwałę przesłano do Londynu z prośbą o doręczenie jej Mikołajczykowi i miano ją ogłosić w Kraju. Zdaniem czynników politycznych w Kraju, przy tworzeniu nowego rządu polskiego na podstawie uchwał Konferencji Krymskiej, Kraj i te demokratyczne czynniki, które prowadziły nieprzerwaną walkę z Niemcami nie mogły być pominięte, a raczej tworzenie tego rządu powinno się oprzeć w pierwszym rzędzie na czynnikach politycznych Kraju.
W tym czasie162 otrzymałem za pośrednictwem .Zbyszka - Wira (nazwiska nie znam)163, który poprzednio pracował o ile pamiętam w dywersji, albo w wywiadzie, a obecnie dołączył się do grupy pułkownika .Sępa.164, poprzednio .Radosława. - Mazurkiewicza zbierającego swoich byłych podkomendnych pod Warszawą . zaproszenie na rozmowę z przedstawicielami Armii Czerwonej (generałem pułkownikiem Iwanowym)165. Zaproszenie to przekazane zostało za pośrednictwem generała Polskiej Armii Ludowej .Skały. - Pieńkosia166 i zaadresowane do mnie, jako do dowódcy AK167. Ponieważ w tym czasie Armia Krajowa została rozwiązana, a tymczasem ja, jako dowódca AK przestałem istnieć i obawiając się, że przyjęcie tego zaproszenia będzie niejako potwierdzeniem, że AK istnieje w dalszym ciągu oraz nie mając zaufania do generała Polskiej Armii Ludowej Pieńkosia na spotkanie nie poszedłem, wysłałem natomiast swoją odpowiedź, w której zaznaczyłem, że:
1) AK została rozwiązana, a tymczasem ja jako Komendant; Główny AK nie istnieję.
2) AK nie prowadziła i nie prowadzi żadnej walki z Armią Czerwoną, ani z władzami sowieckimi. Pisząc tę odpowiedź nie miałem wiadomości z Wilna i Białegostoku, które otrzymałem później.
3) Jak długo AK istniała starała się współdziałać z Armią Czerwoną możliwie najbardziej skutecznie bijąc wspólnie razem z nią Niemców.
4) Nawet w tych wypadkach, gdy oddziały AK biły Niemców wspólnie z Armią Czerwoną, po tej walce były one rozbrajane, a dowódcy aresztowani.
5) Tylko te ostatnie fakty wpłynęły na to, że w obecnej zimowej ofensywie Armii Czerwonej AK nie ujawniła się, lecz została rozwiązana.
Zdając sobie sprawę z tego, że rozmowy z przedstawicielami Armii Czerwonej mają charakter polityczny a nie wojskowy o powyższym powiadomiłem Delegata Rządu Jankowskiego.
Około połowy marca Delegat Rządu Jankowski i ja otrzymaliśmy pisemne zaproszenie168 na rozmowę z generałem pułkownikiem Iwanowym. Zaproszenie podpisane było przez pułkownika gwardii Pimienowa, który jako oficer Armii Czerwonej swoim słowem ręczył za bezpieczeństwo.
Po krótkiej dyskusji na posiedzeniu Rady Ministrów zdecydowano, że pójść
powinien Delegat Rządu Jankowski, a ja dopiero wtedy, gdy będzie potrzeba omówić sprawy o charakterze wojskowym.
Na tej podstawie i po następnych 2 posiedzeniach Komisji Głównej Rady Jedności Narodowej wbrew rozkazowi, który otrzymałem z centrali z Londynu169, a który zabraniał mi ujawniać się, zdecydowałem się pójść na te rozmowy. Dnia 27.III.45 roku o godzinie 10.00 zgłosiłem się w biurze pułkownika gwardii Pimienowa.
Powyższe swoje zeznania oświetlające moją działalność na stanowisku Komendanta Głównego AK dałem szczerze z własnej woli będąc pewnym, że zapewnienie Pana Ministra, jako członka rządu sowieckiego zostanie dotrzymane i że nikt z moich podkomendnych nie ulegnie represjom za poprzednią swoją działalność w AK oraz wierząc, że będą one w rezultacie korzystne dla Narodu Polskiego, jako prowadzące do ułożenia dobrych sąsiedzkich stosunków z ZSRR.
Okulicki (podpis)
Część II
I. PRZEKRÓJ OBECNIE ISTNIEJĄCEGO STANU W POLSCE
A. Na odcinku politycznym
Według oceny ogromnej większości ludzi w Polsce, tak rząd polski w Londynie, jak i tymczasowy rząd lubelski170 nie odzwierciedlają opinii publicznej w Polsce i ani jeden, ani drugi nie są wyrazem woli większości Narodu Polskiego.
Siła rządu w Londynie opiera się na kontynuacyjnej ciągłości i prawowitości. Dużą rolę grała również wiara, że rząd ten ma poparcie Anglii i USA. Wiara ta po uchwałach Konferencji Krymskiej znacznie upadła, co w rezultacie osłabiło pozycję rządu polskiego londyńskiego w opinii Kraju. Na rachunek tego rządu zapisuje się całkiem niesłusznie nieprzerwana walka z Niemcami. Walkę z Niemcami prowadził Kraj, a nie polski rząd emigracyjny, który zresztą walką tą kierował nieudolnie i nie umiał jej wykorzystać na rynku międzynarodowym. Kłótnie emigracyjne w łonie polskiego rządu w Londynie w okresie, gdy Naród znajdował się w tak ciężkich warunkach są bardzo poważnymi oskarżeniami pod adresem tego rządu. Ostatnie przesilenie rządowe i odsunięcie się od rządu przedstawicieli Stronnictwa Ludowego niezmiernie osłabiły jego pozycję w kraju. W końcu decyzja Konferencji Krymskiej, przechodząc do załatwienia sprawy polskiej z pominięciem tego rządu, dobiła polski rząd w Londynie w opinii krajowej. Znaczenie tego rządu dzisiaj w Polsce jest już bardzo małe.
Tymczasowy rząd lubelski forsowany konsekwentnie przez ZSRR i znajdujący się w Kraju, a nie na emigracji miał wszystkie dane, aby wzmocnić swoją pozycję w stopniu bez porównania większym, niż to dotychczas potrafi osiągnąć.
170 Właściwa nazwa: Rząd Tymczasowy Rzeczypospolitej Polskiej.
Przyczyny niepowodzeń tymczasowego rządu lubelskiego widzę następujące:
1) Brak oparcia na poważnych czynnikach politycznych (poza PPR, którą uważać należy za jedyną poważną siłę polityczną, popierającą ten rząd) co prowadziło do tego, że rząd ten mimo wszelkich innych dobrych warunków (poparcie ZSRR, siła, niedopuszczenie do głosu i do publicznej dyskusji stronnictw przeciwnych) wisi w rzeczywistości w próżni.
2) Brak właściwych ludzi przygotowanych do rządzenia co powoduje całą masę błędnych i sprzecznych zarządzeń, które dyskwalifikują ten rząd w oczach społeczeństwa. Zadanie każdego rządu, który przyjdzie teraz do głosu w Polsce, będzie bardzo ciężkie, to prawda, ale gdy do tęgo doda się jeszcze nieudolność, to już sytuacja staje się prawie beznadziejna.
Tymczasowy rząd lubelski przez ogromną większość ludzi w Polsce traktowany jest niepoważnie, jako nieudany twór rządu sowieckiego.
Rozbicie Narodu polskiego na dużą ilość stronnictw politycznych jest niebezpieczeństwem pozornym, aby to zrozumieć, trzeba widzieć jaką wartość reprezentują poszczególne stronnictwa.
Na pierwszym miejscu należy postawić bezwzględnie Stronnictwo Ludowe, które według mej oceny bez trudności skupi ponad 50% opinii Kraju. Chłop polski w tej wojnie dojrzał politycznie i stwardniał w swej masie. Ferment, jaki każde stronnictwo przejść musi w swym rozwoju, jest już na ukończeniu co stwarza trzon politycznej opinii Kraju.
Na drugim miejscu należy postawić PPR (Polską Partię Robotniczą) nie ze względu na ilość ale na prężność i inicjatywę organizacyjną. Przypuszczam, że partia ta w walce wyborczej skupi około 20% głosów. W rezultacie tylko te dwa stronnictwa przedstawiają 70% opinii.
Na trzecim miejscu widzę Stronnictwo Narodowe skupiające w sobie czynniki narodowo-zachowawcze . około 10% opinii Kraju.
Na czwartym miejscu PPS (Polska Partia Socjalistyczna) około 10%. Na piątym miejscu Zjednoczenie Demokratyczne około 5%171. Stronnictwa Pracy (około
5%) nie należy poważnie traktować, przy normalnej walce stronnictw politycznych rozpłynie się ono po Stronnictwie Narodowym i PPS.
B. Na odcinku administracyjnym i bezpieczeństwa
Organizacja władz administracyjnych na wszystkich szczeblach i prawie na wszystkich resortach wykazała brak planowości, posunięcia improwizowane i dorywcze doprowadziły do chaosu na tym odcinku i poważnie opóźniły opanowanie sytuacji. Przyznać należy, że tymczasowy rząd lubelski miał poważne trudności na skutek bojkotu i biernego oporu społeczeństwa, z drugiej jednak strony brak planowości i częsta zmiana ludzi na odpowiedzialnych stanowiskach musiały doprowadzić do ujemnych rezultatów. Zrozumiałe jest, że kierując się przy obsadzie stanowisk administracyjnych przynależnością do PPR, a nie fachowością, musiały być zrobione poważne błędy. Wydaje się jednak, że z początku należy stworzyć dobrze funkcjonujący aparat administracyjny, a potem go czyścić z elementów politycznie nieodpowiednich i wprowadzać na ich miejsce ludzi pewnych.
Ze względu na duże straty w inteligencji, jakie spowodowali Niemcy będą poważne braki w fachowo przygotowanych ludziach dla aparatu państwowego.
Pod względem bezpieczeństwa panuje również chaos. Aresztowania przeprowadzają: władze administracyjne frontu Czerwonej Armii, organa NKGB, wojenni komendanci Armii Czerwonej, polskie władze Ministerstwa Bezpieczeństwa i polska milicja. Przeciętny obywatel nie wie kto, kiedy i za co może go aresztować. Doprowadziło to do sterroryzowania ludności, a z drugiej strony do reakcji. Na długą metę taka organizacja służby bezpieczeństwa nie da się utrzymać i zamiast uspokojenia terenu doprowadzić musi do zbędnych, szkodliwych reakcji dla dobra sąsiedzkich stosunków między Polską a ZSRR. Dotychczasowa organizacja i działalność służby bezpieczeństwa doprowadziły większość społeczeństwa polskiego do przekonania, że właściwie nic się nie zmieniło. Poprzednio aresztowali Niemcy przy pomocy polskiej policji, a teraz aresztują władze sowieckie przy pomocy polskiej milicji.
C. Na odcinku wojskowym
Wojsko polskie . dowodzone przez generała Rolę-Żymierskiego172 pod względem liczebności i siły przedstawia się najpoważniej, nie stoi jednak na właściwym poziomie ze względu na:
1) Brak oficerów zwłaszcza dowódców na wyższych szczeblach, co zmusiło do umieszczenia na tych stanowiskach oficerów Armii Czerwonej.
2) Słabo rozwinięte bronie nowoczesnej walki, brak większych jednostek czołgów i lotnictwa.
3) Brak ducha patriotycznego i poczucia spełnionego wobec Narodu obowiązku. Niewątpliwie są jednostki, które tego braku nie mają, ale w ogólnym przekroju żołnierz jest bierny i ospały.
O brakach tych piszę dlatego, by te braki usunąć, bo chciałbym żeby żołnierz polski gdziekolwiek jest był pełnej wartości, bez zarzutu.
Armia emigracyjna . składająca się z dwóch części: II korpusu działającego w Italii i z I korpusu, lotnictwa i marynarki działających w Anglii. Ogólna liczebność ponad 100 tysięcy ludzi173. Armia ta mimo niewątpliwych plusów w postaci dobrego wyszkolenia i zaopatrzenia technicznego ma również swoje minusy, które muszą się odbić ujemnie przy budowie armii polskiej w Kraju, a mianowicie:
1) Długie oderwanie się od Kraju, stracenie kontaktu z Narodem. Może to być powodem niezrozumienia przemian społecznych jakie w tym czasie zaszły w Polsce.
2) Otłuszczenie w wygodnych warunkach angielskich, przyzwyczajenie się do wygodnego życia, którego w Polsce po swym powrocie nie znajdą.
3) Nieprzyjazne nastawienie w stosunku do ZSRR, co może w znacznej
mierze utrudnić dobre sąsiedzkie stosunki.
Przypuszczać należy, że elementy najbardziej wrogie skorzystają z prawa przyznanego przez Anglię i do Polski nie wrócą lecz przyjmą obywatelstwo angielskie. O tych nie ma co się martwić.
AK . która w tej chwili, nie istnieje, w ciągu 5-letniej walki z Niemcami wychowała i zaprawiła w niebezpiecznej konspiracyjnej walce około 300 tysięcy ludzi174. Byli żołnierze AK posiadają duże braki w wyszkoleniu, posiadają natomiast wszystkie inne zalety:
1) Związani mocno i bardzo bezpośrednio z Narodem, którego byli nierozerwalną częścią, w ciągu całej walki z Niemcami.
2) Posiadają duży kapitał moralny w Narodzie Polskim.
3) Wyrobieni pod względem ideowym i hartu żołnierskiego. Stanowią oni doskonały element do budowy polskich sił zbrojnych. Trzeba im przeszkolenia.
Mimo zaszłych faktów w okręgach na wschód od Wisły, które ocenić trzeba jako szkodliwe dla sprawy polskiej, nie obawiam się, by byli żołnierze AK stanowili jakąkolwiek groźbę zaognienia stosunków polsko-sowieckich.
Stan zapalny między AK a władzami sowieckimi na wschód od Wisły spowodowany został przez warunki polityczne, które postawiły byłych żołnierzy AK w położeniu bez wyjścia. Dla jasnego obrazu tego stanu trzeba zestawić fakty;
AK była przez 5 lat częścią wojska polskiego, dowodzonego przez Naczelnego Wodza z Londynu (najpierw generała Sikorskiego, następnie generała Sosnkowskiego). Wstępując do AK żołnierze składali przysięgę, że będą posłuszni swym przełożonym. Nikt ich od przysięgi nie zwolnił.
W tym charakterze walczyli z Niemcami bez przerwy i gdy Czerwona Armia zbliżała [się] wystąpili w tym samym charakterze starając się współdziałać z Armią Czerwoną najbardziej blisko przez wspólne bicie Niemców.
Bezpośrednio po tej walce oddziały AK rozbrojono i pod grozą wszelkich represji zażądano od żołnierzy i oficerów złamania przysięgi, wyrzeczenia się dotychczasowego rządu i dowódców i uznania nowego rządu i nowych dowódców, których nikt nie znał i nie miał do nich zaufania.
Żołnierz z charakterem w tych warunkach musiał mimo grozy represji odmówić.
Żołnierze i oficerowie AK, którzy pozostali w terenie nie przejawiając żadnej wrogiej akcji w stosunku do ZSRR byli ścigani, aresztowani, jak również i ich rodziny przez władze sowieckie.
Wytworzył się taki stan, że oficer czy żołnierz AK aby uniknąć aresztowań uciekał do lasu i już następnie musiał być traktowany przez Armię Czerwoną i władze sowieckie jako element wrogi działający przeciwko Armii Czerwonej.
Nie wiem, czy i jakie rozkazy otrzymały te wschodnie okręgi wprost z centrali z Londynu. Opierając się na tym, co wiem z meldunku pułkownika .Mścisława. (nazwiska nie znam)175 komendanta okręgu białostockiego, aby AK na tym terenie nie rozwiązywać, sądzę, że rozkaz o rozwiązaniu AK do okręgów wschodnich z Londynu nie został przesłany. Przypuszczam, że przesłanie rozkazu o rozwiązaniu AK do okręgów wschodnich AK i powiadomienie o tym żołnierzy AK znajdujących się w lesie wpłynęłoby dodatnio na uspokojenie terenu.
Działania zbrojne oddziałów AK w okręgach wschodnich na tyłach Armii Czerwonej przeciwko władzom sowieckim i tymczasowego rządu lubelskiego uważam za szkodliwe dla sprawy polskiej. Powinny one ustać. Obawiam się, że na karb Armii Krajowej zapisywane jest również działanie innych oddziałów partyzanckich, które z AK nie mają nic wspólnego, np. składających się z dezerterów armii niemieckiej, Armii Czerwonej, Wojska Polskiego, czy luźne bandy rozbójnicze.
W jak ciężką sytuację na skutek nieuregulowania stosunków dyplomatycznych wpędzeni zostali żołnierze AK czuję po sobie. Pisząc otwarcie,
175 Zob. przypis 27.
czuję się w obowiązku przyznać, że i ja sam zdecydowany byłem na prowadzenie dalszej walki o niepodległość Polski, gdyby istniejące warunki się nie zmieniły, mimo przekonania, że walka zbrojna przeciwko ZSRR jest dla Polski szkodliwa. Walka, którą zamierzałem nadal prowadzić nie miała i nie mogła mieć charakteru zbrojnego, jako nierealna, lecz charakter propagandowy w Kraju i informowanie opinii świata o rzeczywistych stosunkach w Polsce.
Siła armii polskiej i jej organizacja w przyszłości zależeć będzie od ułożenia międzynarodowych stosunków dyplomatycznych i organizacji bezpieczeństwa. Niezależnie od siły i organizacji armii polskiej w przyszłości trzeba stwierdzić, że operacja scalenia istniejących obecnie odłamów będzie bardzo ciężka.
II. PRZYCZYNY, KTÓRE TEN STAN SPOWODOWAŁY
A. Natury politycznej