Co dalej z WTZ w Proszówkach?
Kilka osób, wśród których byli rodzice uczestników warsztatów Terapii Zajęciowej w Proszówkach, cierpliwie czekało do końca grudniowej sesji Rady Powiatu w Bochni, żeby dowiedzieć się, co dalej z miejscem, w którym jak na razie przebywają ich dzieci. To, co usłyszeli na sesji, chyba nie do końca ich usatysfakcjonowało.
Radni wprawdzie podjęli uchwalę w sprawie wyrażenia woli wsparcia dla dalszego funkcjonowania Warsztatów Terapii Zajęciowej w Proszówkach, w której czytamy, że Rada Powiatu w Bochni, jako organ stanowiący i kontrolny Powiatu Bocheńskiego, wskazując na to, że jednym z podstawowych zadań publicznych, realizowanych przez samorząd powiatowy jest niesienie pomocy osobom niepełnosprawnym, wyraża wolę wsparcia dla dalszego funkcjonowania Warsztatów Terapii Zajęciowej w Proszówkach. Wsparcie, o którym mowa, udzielane będzie w przypadkach i na zasadach określonych w przepisach powszechnie obowiązującego prawa, w szczególności ustawy z 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, jak również ustawy z dnia 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej.
Dość ogólne to zapisy, ale jak się wyraził indagowany przez kierownika WTZ Edwarda Firka starosta Ludwik Węgrzyn "poważnych negocjacji nie przeprowadza się na placu targowym", sugerując, że trwają zakulisowe rozmowy w sprawie przyszłości Warsztatów.
E. Firek próbował, jak to się potocznie mówi "podbić bębenek" odczytując pismo liwidatora Bocheńskiej Spółdzielni Inwalidów (której WTZ są oddziałem), że w przypadku dojścia do skutku wydzielenia z całości terenu w Proszówkach działki z posadowionym na niej budynkiem WTZ, doprowadzi do likwidacji wszelkich obciążeń i roszczeń dla tej nieruchomości, lecz spotkało się to ze zdecydowana ripostą starosty i radczyni prawnej Starostwa którzy stwierdzili, że trzeba być bardzo ostrożnym przy tego rodzaju deklaracjach, bo na potrzeby BSI zaciągnięto półmilionową, prywatną pozyczkę, a dalsze 1,5 miliona niespłaconych zobowiązań Spółdzielni wobec PFRON i ZUS "czeka w kolejce".
Dalej więc nie wiadomo, jaki los czeka WTZ. Widać wyraźnie, że pracownicy i rodzice uczestników Warsztatów najbardziej chcieliby zostać tam, gdzie dotychczas, ale to wymaga wydzielenia i kupna nieruchomości (mówi się, że ma kosztować ok. pół miliona). Taka koncepcja wyraźnie "nie leży" Starostwu, gdyż jest kosztowna. W kuluarach Rady mówiło się, że jest inna koncepcja rozwiązania tego kłopotliwego, ale ze względów społecznych ważnego tematu: przeniesienie WTZ w inne miejsce. Tu nieoficjalnie padają dwie lokalizacje: opuszczone pomieszczenia w budynku Domu Pomocy Społecznej przy ul. Karolina, bądź dawna siedziba SOSW w Cerekwi. Na ostateczne rozwiązanie przyjdzie zatem chyba jeszcze trochę poczekać.