Byle jaka kampania, byle jakie wybory
Ludzie zagłosowali nogami - taki oczywisty wniosek narzuca się w pierwszej chwili po poznaniu wyniku wyborów, ale przede wszystkim frekwencji, jaka towarzyszyła temu swoistemu wyścigowi po diety w europarlamencie.
"Nie mój cyrk, nie moje małpy" — tak pewnie myślała większość z ponad 22 mln Polaków, którzy zostali w domach podczas niedzielnych wyborów i nie poszli do głosowania (na 30 mln uprawnionych). Bo i co miało ich przekonać do pójścia do urn? Niemrawa kampania? Kandydaci-spadochroniarze? Czy ktoś próbował im objaśnić, o co naprawdę chodziło w tej grze? Zatem, gdy nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o kasę.
Zatem mamy to, co mamy. Do urn poszło tylko 8 mln ludzi w całym kraju. Oczywiście w porannych gazetach jedni odtrąbią zwycięstwo, drudzy napiszą, że nie czują się przegranymi. Wszyscy będą happy — za wyjątkiem społeczeństwa. Temu już chyba wszystko jedno, kto do tej Brukseli pojedzie, bo i tak z góry wiadomo, że Polacy nie będą stanowić realnej siły w Parlamencie Europejskim.
Wydaliśmy z kieszeni podatnika 83 mln zł (w samej Bochni ponad 30 tys. zł) tylko po to, żeby co czwarty dorosły Polak skorzystał z przysługującego mu prawa i wybrał jednego z 50 tzw. eurudeputowanych. Nie prościej — i przy okazji o wiele taniej — wybrać ich w sms-owym głosowaniu w jakimś telewizyjnym szoł pod nazwą np. "Jak oni gadają"?
W Bochni frekwencja wyniosła 31%. Wybory wygrała Platforma Obywatelska przed PiS, potem długo, długo nic. Była to aria jednego solisty — Zbigniew Ziobro zdobył 2537 głosów. Druga była liderka listy PO — Róża Thun — 1416 głosów. Bocheńscy kandydaci: Jacek Pająk (PO)— 889 głosów, Paweł Wieciech (UPR) — 50 głosów.
W powiecie głosy rozłożyły się następująco:
PiS - 48,77 proc. (9608 głosów)
PO - 33,69 (6636)
PSL - 6,06 (1193
SLD-UP - 4,71
Prawica RP - 2,21
Centrolewica - 1,26
UPR - 1,11
Libertas - 1,01
Samoobrona RP - 0,79
PPP - 0,39