Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2016-04-28 22:18:54 przez system

Burmistrz nieugięty w sprawie oznakowania samochodu

Stefan Kolawiński, burmistrz Bochni pomimo nacisków ze strony członków komisji rewizyjnej nadal nie zamierza okleić zakupionego kilka miesięcy temu samochodu służbowego. Swoją decyzję argumentuje m.in. brakiem zapisów o oznakowaniu pojazdów w statucie miasta.

Samochód suzuki grand vitara został zakupiony przez bocheński magistrat wraz z drugim autem – renault masterem pod koniec ubiegłego roku. Zakup samochodów wzbudził ogromne kontrowersje, ponieważ pierwotnie planowano nabyć wyłącznie jeden pojazd i przeznaczyć na niego maksymalnie 90 tys. zł. Urząd Miasta postanowił jednak kupić również drugi samochód, który służy m.in. do przewozu więźniów z wiśnickiego więzienia, którzy wykonują w mieście drobne prace remontowe. W sumie za zakup dwu samochodów kasa magistratu została odchudzona o ponad 125 tys. zł. Nie spodobało się to większości przedstawicieli Rady Miasta.

Zażądali oni, nie mając już innego wyjścia, oklejenia samochodów herbem Bochni. W przypadku samochodu dostawczego ich prośby zostały wysłuchane. Burmistrz stawiał jednak cały czas opór przed oznakowaniem drugiego pojazdu. Przepychanka pomiędzy radnymi a nim trwała więc około trzech miesięcy. I nadal trwa. Ostatnia odpowiedź burmistrza na wniosek komisji o oklejenie samochodu sprawia jednak, że radni nie mają już zbytnich możliwości, aby polemizować ze Stefanem Kolawińskim.

"W związku z wnioskiem komisji dot. natychmiastowego oklejenia samochodu służbowego herbem Bochni, odpowiadam:
1. W zapisach zarówno ustawy o samorządzie gminnym, jak i statutu gminy miasta Bochnia, nie widnieją żadne zapisy dotyczące oznakowania pojazdów służbowych.
2. Podjęta przez Radę Miasta Bochnia uchwała sprawie określenia zasad używania herbu Bochni umieszczenie herbu miasta w celach wymienionych w uchwale uzależnione jest od zgody burmistrza miasta Bochnia.
3. Wniosek komisji rewizyjnej ma charakter polecenia, a nie działalności kontrolnej, dla której zgodnie z zapisami ustaw samorządowych, statutu gminy miasta Bochnia i załącznika nr 7 do statutu, powoływana jest komisja rewizyjna" – napisał w piśmie, skierowanym do członków komisji rewizyjnej.

Nie wiadomo jednak, czy to koniec zamieszania z tzw. aferą samochodową. Bogdan Kosturkiewicz, przewodniczący komisji zaznacza bowiem, że chociaż w tym momencie możliwości komisji są już praktycznie wyczerpane, sprawą może zająć się prokuratura. – Radni otrzymują sygnały, że samochód służbowy burmistrza jest widywany koło hipermarketów. Tak nie może być – zaznacza Bogdan Kosturkiewicz.

Radny Marek Bryg zwraca z kolei uwagę na kartę podróży służbowych burmistrza, która według niego jest przygotowywana nierzetelnie. – Norma zużycia paliwa w jednym miesiącu wyniosła 8,8 l/100 km, w drugim skoczyła na 13,6 l/100 km. Według mnie ta karta drogowa nie jest prowadzona należycie. Na przykład taka trasa: Bochnia - Gorlice - Bochnia: 300 km. Najdłuższa trasa do Gorlic to 90 km, tam i z powrotem wychodzi 180 km – podkreśla Marek Bryg, który w dokumencie zauważył również inne nieprawidłowości. - Nie wierzę, żeby pan burmistrz zrobił 95 km jednego dnia, jeżdżąc wyłącznie po Bochni. Nasuwa się pytanie: kiedy miał czas na coś innego? – zastanawia się miejski radny.

Czy pomimo kontrowersji jakie budzi służbowy samochód burmistrza sprawa ucichnie? A być może zrobi się o niej jeszcze głośniej? O tym przekonamy się w najbliższym czasie…