Bogdan Kosturkiewicz: to wina Urzędu, że nie powstał "Park and Ride"
Podczas wrześniowej (15 IX) komisji rewizyjnej w bocheńskim magistracie poruszono temat wielopoziomowego parkingu tzw. "Park and Ride" przy dworcu kolejowym. W posiedzeniu uczestniczyły zarówno osoby reprezentujące inwestora zadania, jak i wykonawca i projektant.
Na początku obrad Bogdan Kosturkiewicz, przewodniczący komisji rewizyjnej zaznaczył, że kilkakrotnie on sam, jak i inni radni zwracali się do burmistrza Bochni Stefana Kolawińskiego oraz jego asystenta z zapytaniem, czy Urząd Miata narzucał jakiekolwiek ograniczenia projektowe wykonawcy inwestycji. – Pytaliśmy. Zawsze uzyskiwaliśmy odpowiedź, że takich ograniczeń nie było – zaznaczył Kosturkiewicz.
W czasie obrad komisji były burmistrz Bochni jeszcze raz zapytał obecnego na sali obrad zastępcę włodarza miasta - Roberta Cerazego, czy przedstawiciele miasta stosowali jakieś ograniczenia na wykonawcy, np. narzucając ilość kondygnacji budynku?
Robert Cerazy odpowiadając na postawione pytanie zaznaczył, że w ogłoszeniu o zamówieniu wyraźnie było napisane, co urząd zamawia u potencjalnego wykonawcy. W ogłoszeniu było również wyraźnie wskazane, że ma to być minimum 192 miejsca postojowe. Podobny zapis, według zastępcy, widniał również w tzw. programie funkcjonalno – użytkowym. - Wskazano takie charakterystyczne dane, jak powierzchnia zabudowy, powierzchnia całkowita obiektu czy powierzchnia użytkowa. Kubaturę podano w przybliżeniu. Wskazano również, że w odniesieniu do powierzchni zabudowy użytkowej, całkowitej, kubatury mogą być przekroczenia w granicach plus do minus 10%, nie dopuszczając jednak w żadnym przypadku do zmniejszenia ilości miejsc parkingowych. W programie funkcjonalno-użytkowym, i nie tylko w nim, wskazano iż przyszły wykonawca będzie się musiał zmierzyć z takimi problemami, jak uzyskanie niezbędnych odstępstw wynikających z przyczyn techniczno – budowlanych. Uzyskano również zgodę na odstępstwo od budynków zamieszkania zbiorowego. Przystępując do prac projektowych wykonawca próbował wykazać, że w wersji czterokondygnacyjnej nie jest w stanie spełnić tego warunku 192 miejsc. W związku z tym były poszukiwania innego rozwiązania. Pojawiła się wersja pięciu kondygnacji. Wtedy wykonawca zażądał 1,5 mln więcej od nas, na co nie było zgody. W związku z tym wykonawca wrócił do projektowania czterokondygnacyjnej wersji – zaznaczył Robert Cerazy.
W dalszej części posiedzenia Bogdan Kosturkiewicz zacytował dwie sprzeczne ze sobą informację. Pierwsza z nich, wysłana jakiś czas temu do mediów przez magistrat mówi, że nie było żadnych narzuceń ze strony miasta na wykonawcę. – Wbrew stanowisku wykonawcy, program funkcjonalno-użytkowy nie określał w sposób szczegółowy wszystkich charakterystycznych cech budynku parkingowego, wskazując jedynie, że wysokość budynku od poziomu terenu wynosić ma maksymalnie 15 m, przy założeniu, iż wysokość kondygnacji brutto będzie wynosić min. 3 m. Określono natomiast ilość miejsc parkingowych (od 192 – 200) oraz ich wymiary. Dane dotyczące powierzchni zabudowy, powierzchni całkowitej obiektu, powierzchni użytkowej, wraz z parkingami, kubatury podano jedynie w przybliżeniu. Nie można też nie zauważyć, że w programie funkcjonalno-użytkowym wskazano na możliwość przekroczeń w zakresie powierzchni zabudowy, użytkowej, całkowitej, kubatury itp. o +/- 10%, nie dopuszczając jednak w żadnym wypadku do zmniejszenia ilości planowanych miejsc parkingowych.
Druga z przytoczonych informacji przez radnego pochodzi z programu funkcjonalno-użytkowego. Jest ona sprzeczna z powyższym tekstem. Jej fragment brzmi: - W ramach wykonania budynku garażu otwartego czteropoziomowego o minimalnej ilości 192 miejsc postojowych dla samochodów osobowych - przeczytał Bogdan Kosturkiewicz.
Jeżeli wykonujemy program funkcjonalno-użytkowy, a mamy realizować inwestycję w systemie „zaprojektuj i wybuduj” to nie stawiamy sobie warunków ograniczających, a tym samym wykonawcy. To jest pierwszy podstawowy błąd. W tej chwili to państwo narzuciliście wykonawcy, aby wykonał budynek czteropoziomowy. Przez to biorą się wszystkie problemy – stwierdził burmistrz Bochni w latach 2006 – 2010.
Swoje zdanie w dyskusji wypowiedział również wykonawca "Park and Ride" Andrzej Kuta. - Ze wstydem stajemy przed państwem, że musimy angażować Państwa w nasze problemy. Tak się składa, że rok temu "przepychaliśmy" się z inwestorem w sprawie targowiska, a teraz sytuacja się powtórzyła. Sam się zastanawiam, czy inwestor ma pecha, że ma tak nieudolnego wykonawcę, czy to wykonawca ma pecha, że ma takiego inwestora. Wszystko można byłoby załatwić, gdyby była chęć ze strony Urzędu Miasta rozmowy z nami. Ta inwestycja jest na prawdę bardzo trudna. Zdaje sobie sprawę, jako wykonawca, że jeśliby z naszej strony nie było dobrej woli, chęci, pełnego zaangażowania to miasto miałoby powody ku temu, ażeby nakładać na nas kary. Natomiast, jeśli my o meritum sprawy dowiadujemy się tylko i wyłącznie z artykułów prasowych, to jak można w takiej atmosferze współpracować? Zdaję sobie sprawę, że inwestorowi wszystko wolno, ale jest granica przyzwoitości. Inwestor w doniesieniach medialnych zawiera kłamstwa i nieprawdę – mówił Andrzej Kuta dodając, że w ostatni piątek odbyło się spotkanie z burmistrzem, nie przyniosło ono jednak jakiegokolwiek ruchu w sprawie parkingu, który miałby się mieścić przy dworcu kolejowym w Bochni.
Jacek Kawalec, autor projektu przedstawił natomiast pokrótce najważniejsze jego zdaniem kwestie, które doprowadziły do tego, że parking nie jest realizowany. - W trakcie realizacji prac projektowych wykonawca już w październiku 2014 roku poinformował zamawiającego o problemie związanym z niezgodnością zamówienia z zobowiązującym miejscowym planem śródmieście. Zamawiający sporządził protokół, w którym znajduje się zapis: „w związku z powyższym podjęto decyzję, aby realizować inwestycję w oparciu o alternatywną koncepcję, zaproponowaną przez wykonawcę, zawierającą lokalizację części miejsc parkingowych na dachu budynku (piąta kondygnacja), co pozwoli spełnić konieczny warunek minimalnej ilości 192 miejsc parkingowych”. Kilka dni później, na początku listopada, wykonawca oficjalnym pismem wystąpił do zamawiającego podnosząc problem zgodności zamierzenia z obowiązującym miejscowym planem zagospodarowania. Następnie wykonawca przedłożył dwie koncepcje: jedna wersja pokazywała zgodną lokalizację projektu oraz druga, która pokazywała lokalizację obiektu w graniach ewidencyjnych nieruchomości będącej wcześniej własnością PKP i ta koncepcja mówiła o czterech kondygnacjach. Wykazaliśmy, że przy realizacji budynku czterokondygnacyjnego w granicach ewidencyjnych tej nieruchomości możemy uzyskać wyłącznie 147 miejsc parkingowych. Minimalna długość miejsc parkingowych, zgodnie z rozporządzeniem o warunkach technicznych, to 5 metrów. Pasy dwukierunkowe, które są wewnątrz parkingu, również 5 m. Do tego drugi rząd miejsc parkingowych, czyli kolejne 5 m. Jak łatwo się domyślić razem jest to 15 m, plus ściany i mamy 15,6 m. W związku z tym usytuowanie budynku z takimi ograniczeniami nie dawało możliwości zaprojektowania wymaganej liczby 192 miejsc.14 listopada 2014 r. potwierdzono konieczność opracowania koncepcji budowy parkingu z wykorzystaniem jego dachu. Ta koncepcja spaliła na panewce tylko dlatego, że budynek tego typu zgodnie z rozporządzeniem ministra ma być zadaszony. 20 stycznia 2015 r. wykonawca wystąpił do zamawiającego o zmianę wysokości wynagrodzenia w związku z koncepcją budynku, który będzie miał pięć kondygnacji. Zamawiający odmówił. To było 13 lutego– mówił Jacek Kawalec.
Radny Kazimierz Ścisło korzystając z obecności wykonawców inwestycji zapytał, jaka kwota została zaangażowana do tej pory w projekt i pozostałe prace? Odpowiedź ze strony wykonawcy była następująca: Kwota, jaką zamierzaliśmy przeznaczyć na wykonanie dokumentacji projektowej, to 780 tys. zł brutto. W tej chwili cała kwota nie została jeszcze wykorzystana, ponieważ trwa procedowanie projektu wykonawczego do parkingu wielopoziomowego. Będziemy się domagać jednak całej kwoty – mówił Andrzej Kuta.
Wykonawca dopytywał również Bogdana Kosturkiewicza, czy inwestycja będzie nadal kontynuowana. Według radnego powinna być nadal realizowana. - Nie jest właściwością komisji rewizyjnej prowadzenie zadań z zakresu budżetu. To jest wyłącznie właściwość burmistrza. Mogę powiedzieć panu od siebie - skoro umowa została podpisana, a nie jest wypowiedziana, Państwo jesteście zobowiązani realizować inwestycję. Kwestia wzajemnych odszkodowań, odsetek karnych itd. jak to zazwyczaj jest pewnie będzie się toczyć w sądzie– stwierdził Bogdan Kosturkiewicz, który podsumował całą dyskusję następującymi słowami: Gmina Miasto Bochnia niestety ingerowała w zakres projektowy, co stoi na przeszkodzie w wykonaniu inwestycji – zakończył przewodniczący komisji rewizyjnej.
"Park and Ride" miał kosztować około 10 milionów złotych, z czego 6,5 miliona stanowić miało dofinansowanie.
PW