Bardzo poważne zaniechania Urzędu Miasta – nowa władza straciła 1 300 000 zł?
Sesja Rady miasta, która odbyła się w dniu 30 sierpnia br., obfitowała w tematy dotyczące kilku kontrowersyjnych problemów. Jednym z nich była utrata dotacji w wysokości 500 000 złotych przeznaczonych na remont ogrodzenia Bazyliki św. Mikołaja w Bochni jaką miasto pozyskało z Polskiego Ładu w odpowiedzi na uchwałę RM z czerwca tego roku (Uchwała RM nr IV/28/24). Mówiono także o utracie dotacji na remont kamienicy po byłym zamku żupnym. Tu strata wyniosła 800 tys. zł.
Okazało się, że w wyniku zaniechania działań w odpowiednim czasie na styku miasto – parafia, utracono niebagatelną kwotę. Jest to 500 tys. złotych. Radni za ten stan rzeczy obwiniali magistrat i chcieli usłyszeć od pani burmistrz Magdaleny Łacnej jaka była przyczyna tej straty. Magdalena Łacna nie odpowiedziała osobiście na stawiane pytania jedynie posiłkując się swoimi urzędnikami. Wskazany do odpowiedzi przez M. Łacną wiceburmistrz Filip Pach przybliżył historię uzyskania przez miasto tej dotacji i tłumaczył się z fiaska dofinansowania.
Wyraził również opinię, że winę za zaistniałą sytuację ponosi parafia, argumentując to niedostarczeniem na czas wymaganych dokumentów. Przyznał również, że to Gmina Miasta odpowiadała formalnie za prawidłowość realizacji projektu, udzielenia dotacji i jej rozliczenia. Zgodnie z treścią promesy na przyznanie dofinansowania tej inwestycji – nazwa zadania brzmiała: remont budowlano- konserwatorski ogrodzenia Bazyliki pw. św. Mikołaja w Bochni.
Jak przekonywał wiceburmistrz w dokumentach otrzymywanych od parafii nie było zgodności nazwy z tą jaka widniała w dokumentach z Urzędu Miasta. We wniosku była mowa o remoncie. W dokumencie od parafii istniało słowo przebudowa, co czyniło całą procedurę uzyskania dotacji nieważną.
Warunkiem realizacji tej promesy było w ciągu 12 miesięcy ogłoszenie postępowania zakupowego na wykonanie tego zadania, a obowiązkiem wnioskodawców było złożenie oświadczenia o takim ogłoszeniu. Regulamin postępowania w ramach promesy mówi, że nazwa identyfikująca zadanie we wniosku, musi być konsekwentnie stosowana we wszystkich dokumentach sporządzanych i przekazywanych w ramach obsługi tego programu. Nazwa ta powinna być wskazana w postępowaniu zakupowym. Pomimo wielokrotnych wystąpień UM do Parafii nie wpłynęły w odpowiednim czasie dokumenty dotyczące tej inwestycji, a ostatecznym terminem złożenia oświadczenia był 29 lipca 2024 roku. W przysłanych przez parafię dzień przed upływem ostatecznego terminu dokumentach pojawiło się zapytanie ofertowe, ale obarczone rozbieżnościami co do zakresu i nazwy wykonywanych zadań. Zaistniała obawa, że te dokumenty złożone przy tym ogłoszeniu nie wskazują, że to zadanie jest tożsame z tym wnioskowanym o które wnosiło miasto. Dlatego z zaistnieniem ryzyka, że ta inwestycja nie uzyska dofinansowania, lub na etapie kontroli będzie to zakwestionowane i miasto będzie musiało ponieść tego konsekwencje. Zadecydowano, żeby postarać się tego dofinansowania nie stracić i zmienić (a była taka możliwość w programie) na inne zadanie. - mówił wiceburmistrz Filip Pach.
Do tego tłumaczenia jako pierwszy odniósł się radny I. Sobas:
Używa pan słownej semantyki by obronić duże zaniechanie ze strony Urzędu Miasta. Remont – przebudowa, być może są to w myśl prawa budowlanego rzeczy ważne, ale czy akurat w potwierdzeniu tej promesy były rzeczą rozstrzygającą? Tu już mam duże wątpliwości. […] W moim mniemaniu strata wynika z zaniechania działania UM. Powołał się pan na brak niektórych dokumentów, które były potrzebne do tego zapytania cenowego, ofertowego. Wiem na pewno, że potwierdzając tę promesę nie musieli państwo wykazywać się posiadaniem kompletu dokumentów. Ten argument jest nie do obrony. Parafia dostarczyła dokumentację wraz z pozwoleniem na budowę 3-4 dni wcześniej przed upływem terminu, i można było ogłosić nowy nabór z dodatkowymi brakującymi dokumentami. W mojej ocenie, państwo zrezygnowaliście lekką rączką z pół miliona złotych. […] Za cienki koniec można trzymać, że uda się uratować tą sprawę przerzucając pieniądze na inną inwestycję. […] Parafia jakieś koszty poniosła, i to nie małe ponieważ trzeba było dwukrotnie robić dokumentację techniczną, a państwo nie podjęliście trudu aby tę inwestycję uratować. Uważam, że jest to zwykłe zaniechanie i uważam, że te pieniądze są w mojej ocenie nie do uratowania – akcentował radny I. Sobas.
Do dyskusji włączył się radny B. Kosturkiewicz stwierdzając, że martwi go całkowity brak współpracy Urzędu Miasta z Parafią św. Mikołaja i przy okazji poruszył temat dotacji 800 tys. złotych na Zamek Żupny, którą miasto też może stracić i przypomniał, że brak jest środków w budżecie na to zadanie. Z tego wynika, że na tę chwilę 1,3 mln złotych jest zagrożone.
Ciekawym również był głos radnej Jolanty Michałowskiej (PO), która krytykując zaistniałą sytuację skwitowała:
Dla mnie od początku to była zła wola dotycząca tego ogrodzenia Bazyliki, bo gdyby było choć minimum dobrej woli ze strony władz miasta to nie składano by wniosku o zmianę działania i przyznania pieniędzy na inne cele ale tak jak przy zamku żupnym poczekano by jeszcze dwa dni aż minie termin i wystąpiono by z wnioskiem o przywrócenie terminu. Radna podkreśliła, że: jak się to tłumaczenie wyciśnie tak jak cytrynę, to pozostają dwa słowa: zaniedbanie ze strony urzędu. Pani burmistrz deklarowała, że tak będzie pomagać przedsiębiorcom i innym podmiotom. Z naszego klubu PO wyszła, a teraz tak się dzieje jak się dzieje.
Mówił pan, że nazwa była nietożsama, niezgodna z projektem. Wiadomo przecież, że parafia to nie są fachowcy, nie znają się na administracji i nie myślą o tym, że ta nazwa musi być taka sama. To rolą urzędników w mieście jest to by pomóc i podpowiedzieć. I nie na zasadzie by dzwonić i prosić czy wzywać telefonicznie. Po prostu podejść, spotkać się i powiedzieć gdzie trzeba poprawić, żeby pieniądze nie przepadły – podkreśliła radna Michałowska.
Przykłady złej współpracy z parafią podawał również Ireneusz Sobas cytując odpowiedź jaką otrzymał od Pani Burmistrz, w której przedstawiono działania ze strony urzędu. Radny wskazywał na sposób i język komunikowania się z parafią. Są w nim wyjaśnienia typu:
Po telefonicznych upomnieniach wysłano pisemne wezwanie do dostarczenia dokumentów niezbędnych do ogłoszenia.
To rzeczywiście jest dobry przykład współpracy – akcentował radny.
Radny I. Sobas przekonywał również, że:
Niemiłosiernie nami rządzący realizują politykę opiłowywania katolików, wiecie, że jest to sformułowanie jedno z ministrów obecnego rządu, to środki na renowacje zabytków w sferze sakralnej będą ograniczane do minimum jeżeli w ogóle będą.
Przypomnijmy na wypowiedź na tym poziomie intelektualnym wysilił się, podczas debaty w czasie spotkania Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie (które coraz częściej nazywane jest zjazdem jaskiniowców) poseł PO Sławomir Nitras. Powiedział, że katolików należy "opiłować z pewnych przywilejów".
Radny M.Rudnik przypomniał o swojej rozmowie ze Starostą Brzeskim akcentując: okazało się, że powiat brzeski otrzymał fundusze na remont zabytków i obie inwestycje zakończył i rozliczył. […] Nie słyszałem, żeby na terenie powiatu gdzieś przepadły pozyskane pieniądze.
Z kolei radny M. Bryg nawiązał do niedawnego złożenia przez burmistrz Bochni zawiadomienia do prokuratury w sprawie zapłaty odszkodowania za przegrany proces w sprawie „P&R”:
Pan burmistrz nie był w stanie ocenić zagrożenia ale w przypadku zamku żupnego wie wszystko. Tutaj wchodzi w kompetencje i w chodzi w buty nie powiem kogo. Ocenia, że tej promesy nie dostaniemy bo to, bo tamto, bo siamto. W przypadku zamku żupnego jakoś nie ocenia. Będzie składał wniosek o przywrócenie terminów. Tu się nie dało, nawet po terminie, tylko zmieniamy. Moim zdaniem nie dostaniecie zgody na zmianę. Na 90% nie dostaniecie - choć to tylko moje zdanie. Oby faktycznie te pół miliona wróciło. Ale mamy pół miliona stracone na Bazylikę w tej chwili, mamy 800 tys. stracone, dobrze o tym wiecie, na zamek żupny. Mamy kwotę 1300zł. Za taką kwotę byłego burmistrza Stefana Kolawińskiego ciągniemy do prokuratury. Dam wam tylko do myślenia. Tu stracone i tu stracone.
Z propozycją uratowania tej dotacji wyszedł radny G. Pałkowski, proponując pani burmistrz, aby zwróciła się do byłego ministra kultury, B. Sienkiewicza, który był w Bochni jakieś trzy miesiące temu i deklarował chęć pomocy. Pewnie swoimi znajomościami poprze ten projekt i jeszcze Bazylika się obroni i zamiast 500 tys. złotych będzie miała 800 tysięcy. - sugerował radny.
Na koniec radny P. Salamon uczulił panią burmistrz na fakt, że miasto jest prawnie zobowiązane do ochrony obiektu zabytkowego, w tym przypadku do ochrony Zamku Żupnego, aby nie następowały kolejne degradacje istniejącego stanu. To może wiązać się z wysokimi karami administracyjnymi. Zaapelował, aby jednak podjąć zobowiązania finansowe w tym temacie, gdyż można się spodziewać w przyszłym roku po zimie, że może nastąpić kolejne pogorszenie stanu obiektu, a to może skutkować działaniem organów śledczych w tej sprawie i poniesionymi ewentualnymi karami.
K. Stompór
P. Wieciech
Całość dyskusji można usłyszeć przenosząc się na zapis posiedzenia Rady Miasta - TUTAJ. Dyskusja zaczyna się w punkcie 8 od czasu: -1.36.00
Poniżej dwie „wizytówki” Bochni, które jeszczy chyba długo będą się „wyróżniać” na tle ładnie odrestaurowanego Parku Salinarnego i centrum Bochni. Rażący efekt poważnego zaniedbania ze strony władz miasta.
Czytaj także: Barbarzyńca w ogrodzie