Akt zawierzenia ogłoszą duchowni, nie Rada
Sprawa aktu zawierzenia Bochni Matce Bożej została usunięta z porządku obrad wrześniowej sesji rady miasta. Wątek tej inicjatywy został jednak poruszony pod koniec posiedzenia. Radny Eugeniusz Konieczny skrytykował tryb, w jaki próbowano doprowadzić do przyjęcia aktu. Radna Marta Babicz broniła pomysłodawców zawierzenia.
Propozycję wycofania przyjęcia aktu zgłosił Ryszard Najbarowski. Przewodniczący rady poinformował o istnieniu alternatywnego tekstu aktu, przygotowanego przez kustosza sanktuarium Matki Bożej Bocheńskiej ks. Zdzisława Sadkę. Treść aktu ma zostać odczytana 7. października podczas uroczystości koronacyjnych. Będą pod nim widnieć podpisy proboszczów wszystkich bocheńskich parafii a także przedstawicieli władzy wykonawczej i uchwałodawczej Bochni. Nasza inicjatywa w tym momencie wydaje się być już nieaktualna — przekonywał Najbarowski. Radni w głosowaniu podzielili jego racje i zdjęli z porządku obrad punkt mówiący o przyjęciu dokumentu.
Pod koniec obrad do sprawy na chwilę powrócił radny Eugeniusz Konieczny, który wyraził wdzięczność przewodniczącemu za zgłoszenie wniosku, by sprawą się nie zajmować. Dzięki temu uniknęliśmy jakichś kłopotliwych kwestii — stwierdził. Radny krytycznie ocenił zarówno pomysł przyjęcia aktu, jak i działania poprzedzające próbę wprowadzenia tego tematu pod obrady — Nie może być tak, żeby wprowadzać sobie tego typu wieczorne wędrówki i prawie że przymuszać radnych do podpisywania takiego czy innego dokumentu. Konieczny zakończył swoją wypowiedź zacytowaniem komentarza jednego z internautów — *Boże chroń nas od arcykatolickich fanatyków w bocheńskiej radzie. Amen. *
Na wypowiedź Eugeniusza Koniecznego zareagowała radna Marta Babicz. Według niej zarzut natarczywości, czy wywierania presji na radnych jest bezzasadny — Organizatorzy wprowadzenia tego aktu wcale nie postępowali nachalnie, grzecznie do mnie zadzwoniono i zapytano czy mogę podpisać, więc nie róbmy afery, że ktoś kogoś do czegoś zmuszał. Być może przekroczyliśmy swoje kompetencje jako rada miejska, że zadecydowaliśmy o całym mieście, ale na miły Bóg, nie róbmy z tego afery, nawet tutaj między sobą. Dlaczego my katolicy, nie mamy żadnych praw, wszyscy w tym kraju mają prawa, a my nie mamy żadnych — zakończyła, pytając retorycznie radna.
Tekst nowego aktu, zredagowanego przez ks. Zdzisława Sadkę, jak zapewniał Ryszard Najbarowski, znacznie różni się od aktu autorstwa radnych. Nie został on jednak odczytany pomimo gotowości przewodniczącego do zapoznania sali z jego treścią. Radni, wyraźnie zmierzając do ucięcia tej dyskusji - prowadzonej w sposób kulturalny i wyważony, ale grożącej w każdej chwili wybuchem małej ideologicznej wojenki — nie wyrazili takiego życzenia.
Wojciech Tobiasz