Świat nas uczy pokory - relacja uczestniczki ŚDM
Nie należę do grona osób cierpliwych, zwłaszcza gdy czekam na coś z myślą, że tracę czas. Stanie przez osiem godzin w kolejce po pakiet pielgrzyma nauczyło mnie jednak pokory. Choć z początku był lekki bunt i jakaś złość, przerodzona potem w rezygnację, to pod koniec zrozumiałam, że są pewne sprawy, których nie da się przeskoczyć, a które trzeba „wziąć na klatę”. Pogodzenie się z rzeczywistością – tak rodzi się pokora.
„Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię”. Choć hasłem przewodnim ŚDM w Krakowie są słowa „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią ”, to jednak pierwszego dnia mojej ŚDM – owej podróży uczyłam się znaczenia tego pierwszego w swoim życiu. Zrozumiałam, że czasem najlepszą opcją jest zamknięcie ust, przymrużenie oczu i szukanie w tej ciszy głosu Boga.
Ludzie, którzy stali w kolejce potrafili śmiać się, tańczyć, śpiewać, grać, kiedy ja bezsilna siedziałam z twarzą ukrytą w dłoniach. To uświadomiło mi, że moja wiara może jest trochę za mała, bo powinna mnie parzyć, a nie być tylko letnia. Chciałam wybuchu, chciałam się poparzyć Boża miłością! I w końcu pękłam, kiedy zobaczyłam Boga w drugim człowieku. Kiedy widziałam głęboką wiarę i przypomniałam sobie, że czasem wybieram inne drogi, niż te, które wyznacza mi Bóg. Zrozumiałam, po co się tu znalazłam. Może te osiem godzin było moim czasem na odnalezienie siebie? Może czasem dobrze zmęczyć ciało, żeby pozwolić odezwać się duszy? Aż wstyd się przyznać, że sama rozpowszechniam swoim zachowaniem stereotyp Polaka – zrzędy, który ciągle na wszystko i wszystkich narzeka. A wystarczy pogodzić się z tym, czego zmienić się nie da i po prostu być szczęśliwym.
Godzina 21:00 – czas Apelu Jasnogórskiego. Modlimy się z innymi Polakami, trzymając się za ręce. Potem jeszcze ulubiona pieśń naszego świętego Jana Pawła II – Barka. Jest pięknie, lubię takie chwile. Szybka myśl – siedząc w ciepłym domu pewnie nie przeżyłabym takiej duchowej terapii. Nie był więc to czas zmarnowany. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że Bóg jest zawsze większy. Od wszystkiego. I nie ma problemu, którego nie dałoby się zamienić w szansę. Nie będę więc wylewać żalów do organizatorów, a dziękować im za czas, który mi „zabrali”, bo dzięki temu tak naprawdę dostałam w pakiecie pielgrzyma nie tylko akcesoria – ale co ważniejsze – błogosławieństwo.
Sylwia Łabuz