Kategoria: Archiwum
Opublikowano: 2009-11-04 04:03:33 przez system

Do szpitali na terenie diecezji tarnowskiej trafił list biskupa Skworca dotyczący poronień

O wyjątkową wrażliwość i uszanowanie rodzicielskich uczuć apeluje do pracowników i dyrekcji szpitali ordynariusz diecezji tarnowskiej. Biskup Wiktor Skworc pisze, że w przypadku poronień nie mamy do czynienia z ?jednostką chorobową?, ale z rodzicami, dziadkami i rodzeństwem, którzy boleśnie przeżywają śmierć oczekiwanego i już kochanego przez nich dziecka.

List otrzymali kapelani i dyrektorzy szpitali z terenu diecezji tarnowskiej.

Biskup tarnowski podkreśla, że poronienie samoistne często dotyka młode małżeństwa, które leczyły się, modliły i z niepokojem oczekiwały szczęśliwej chwili porodu. Dodaje, że rodzice mają niezbywalne prawo, aby pożegnać, opłakiwać i pochować swoje dziecko. Gwarantuje to ustawodawstwo polskie, które zezwala na wydanie karty zgonu, bez względu na czas trwania ciąży, a tym samym uznaje prawo do godnego pochówku.

Hierarcha apeluje o życzliwe podejście do tych osób, w tym przyjęcie ich prośby o wydanie ciała dziecka przez odpowiednie władze szpitalne.

  • "Wyrażam nadzieję, że wspólne działanie służby zdrowia i duszpasterzy może być konkretnym sposobem na poszerzanie wyobraźni miłosierdzia, którego potrzebuje każdy człowiek, szczególnie ten dotknięty krzyżem choroby i cierpienia" - napisał bp Skworc do dyrekcji, lekarzy, pielęgniarek i szpitalnych kapelanów.

Według obliczeń poronienia samoistne dotyczą rocznie ok. 40 tysięcy rodzin w Polsce.

List biskupa tarnowskiego, który trafił do wszystkich szpitali w diecezji jest związany z pojawiającymi się informacjami o rutynowym traktowaniu przez urzędy stanu cywilnego, dyrekcje szpitali lub samych duszpasterzy problemu dzieci wcześnie urodzonych lub poronionych.

W ostatnich dniach tarnowska kuria wysłała do proboszczów informację dotyczącą pogrzebu dzieci zmarłych w wyniku poronień i wcześniejszych porodów. Ma ona służyć pomocą w rozmowach z rodzicami, którzy przeżywają tragedię utraty dziecka, ale także z lekarzami i pielęgniarkami, którzy mają z racji obowiązków zawodowych do czynienia z takimi sytuacjami.